Jeżeli premier wyda mi polecenie, żebym wycofał się z reformy sądów, tak zrobię - oświadczył minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jednocześnie jednak zastrzegł, że jeśli decyzja będzie w jego rękach, a wszystko na to wskazuje, to ta reforma zostanie przeprowadzona.
Resort sprawiedliwości prowadzi prace nad rozporządzeniem w sprawie likwidacji najmniejszych sądów rejonowych i przyłączeniem ich - już jako wydziały zamiejscowe - do innych sądów rejonowych. Reforma miała pierwotnie dotyczyć ok. 120 sądów. "Rzeczpospolita" napisała, że premier Donald Tusk chce spotkać się z ministrem Gowinem, aby porozmawiać o przygotowywanej reformie sądów.
- Jako minister jestem urzędnikiem państwowym, mam swojego przełożonego. Jest nim prezes Rady Ministrów. Jeżeli Pan premier wyda mi polecenie, żebym się z tej reformy wycofał, to, oczywiście, tak zrobię - powiedział w sobotę dziennikarzom w Krakowie Gowin.
Dodał jednocześnie, że jeżeli decyzja będzie w jego rękach, a wszystko na to wskazuje, to ta reforma zostanie przeprowadzona.
Postępowania przyspieszą
- Prowadzimy w tej sprawie ogromnie szerokie konsultacje. Jest jeszcze kolejna ich faza - tym razem ze związkami zawodowymi i one mają charakter rzeczywisty - wpływają na zmianę mojego stanowiska. Zapewne ostateczna liczba sądów podlegających zniesieniu będzie nieco mniejsza niż przewidywaliśmy pierwotnie - powiedział Gowin.
Doprecyzował, że może to dotyczyć 110, może 100 sądów. Minister tłumaczył, że reforma sądów ma doprowadzić do lepszego wykorzystania kadry sędziowskiej, a w konsekwencji do przyspieszenia postępowania przed sądami.
Projekt kontra projekt
Minister sprawiedliwości mówił też o projekcie ustawy dotyczącej in vitro. Gowin zapowiedział, że jeśli do Sejmu zgłoszony zostanie projekt ustawy dotyczący in vitro posłanki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, to złożony zostanie także drugi projekt - jego autorstwa. - -Sądząc po zapowiedziach przewodniczącego klubu PO pana posła Rafała Grupińskiego, po uchwaleniu ustawy emerytalnej do laski marszałkowskiej zgłoszony zostanie projekt pani poseł Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Sądzę, że tego samego dnia lub tuż po zgłoszony zostanie przez grupę posłów PO także projekt, który w tamtej kadencji sygnowany był moim nazwiskiem - powiedział Gowin.
Projekt Kidawy-Błońskiej dopuszcza in vitro nie tylko dla małżeństw, zezwala też na mrożenie zarodków (ale nie na ich niszczenie lub selekcję). Nie ma w nim natomiast mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa. Według projektu Gowina in vitro byłoby dostępne tylko dla małżeństw, projekt ten nie przewiduje też mrożenia zarodków (proponował, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane). Sprawą in vitro zajmował się parlament poprzedniej kadencji.
Zabrakło czasu
Do sejmowej podkomisji nadzwyczajnej trafiło kilka projektów dotyczących in vitro i regulujących kwestie bioetyczne; zostały one zgłoszone przez: Małgorzatę Kidawę-Błońską, Jarosława Gowina (oboje PO), posła Bolesława Piechę (PiS), Marka Balickiego i Joannę Senyszyn (oboje SLD).
Ostatecznie sejmowe komisje zdrowia oraz polityki społecznej i rodziny poparły przygotowany przez podkomisję projekt zakładający tworzenie i zamrażanie wielu zarodków oraz dostęp do metody in vitro nie tylko dla par. Ponieważ kadencja parlamentu dobiegła końca, projekt nie trafił już pod obrady Sejmu.
Źródło: PAP