Według gen. Gromosława Czempińskiego, b. szefa UOP, "ci, którzy mówią, że Stefan Zielonka nic nie wiedział, nie znają pracy wywiadowczej". - Najcenniejsza wiedza, jaką posiadał, nie dotyczyła środków czy technik łączności, jakich używany. To mniej więcej obce służby wiedzą - zaznacza w rozmowie z "Dziennikiem" Czempiński. Według niego najważniejsze informacje, jakie można wyciągnąć od Zielonki, to polskie źródeł informacji. - Jeżeli on szyfrował dokumenty przez wiele lat, to z ich treści mógł się domyślać, gdzie były uplasowane źródła naszych informacji - twierdzi generał.
Choć - zdaniem Czempińskiego - sam Zielonka nie byłby w stanie z elementów swojej wiedzy ułożyć większej całości, obce wywiady potrafią to zrobić.
"Rozmawiałem z ludźmi, którzy go znali"
Generał mówi też, że przy hipotezie o zdradzie, trzeba zakładać, iż współpraca mogła trwać od dawna. - Wywiady rzadko zgadzają się na natychmiastową ucieczkę. Najczęściej proszą, by człowiek trochę popracował, zasłużył na wyjazd - wyjaśnia generał.
Sobotni "Dziennik" ujawnił, że w sprawie zaginięcia chorążego Zielonki dziś policja za najbardziej prawdopodobny uznaje wariant wywiezienia go za granicę przez obce służby. Gazeta napisała, że według ustaleń śledczych szyfrant, tuż przed tajemniczym zniknięciem, zabrał z domu swoje najcenniejsze rzeczy osobiste. Nie chodzi jednak o paszport, czy inne dokumenty, ale np. pamiątki, do których był bardzo przywiązany.
- Rozmawiałem z ludźmi, którzy go znali. Pracował w kraju i za granicą, dużo wiedział - dodaje w wywiadzie dla "Dziennika" gen. Marek Dukaczewski, b. szef WSI. Według niego, ludzie którzy rozmawiali z Zielonką byli zdziwieni, że "jest on tylko chorążym".
Źródło: "Dziennik", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: nasza-klasa.pl