13 lutego Sejm głosami posłów Zjednoczonej Prawicy przyjął nowelizację ustawy, która przewiduje przekazanie prawie dwóch miliardów złotych dla mediów państwowych w ramach "rekompensaty za utracone wpływy z opłat abonamentowych". Opozycja apelowała, aby pieniądze te przeznaczyć na dofinansowanie onkologii. Nowela czeka teraz na podpis prezydenta.
Decyzja parlamentarzystów obozu rządzącego komentowana była także poza środowiskiem politycznym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Owsiak o Lichockiej. "Gest zwycięstwa śmierci nad życiem"
"To, co widziałem wokół siebie, to rzeczy zastraszające"
Głosowanie w sprawie rekompensaty poprzedziła burzliwa debata, w czasie której głos zabrała m.in. sprawozdawczyni stanowiska sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, posłanka PiS Joanna Lichocka. Po swoim przemówieniu siedząca w sejmowej ławie Lichocka zwróciła się do opozycji, wykonując - jak stwierdziła duża część posłów - gest środkowym palcem.
Jerzy Stuhr, aktor filmowy i teatralny, a także dawny pacjent onkologiczny komentował w poranku "Wstajesz i wiesz" w TVN24 ostatnie wydarzenia w Sejmie. Odniósł się także do sytuacji w ochronie zdrowia na podstawie swoich doświadczeń. - Mną się opiekowano dobrze, ale to, co widziałem wokół siebie, to rzeczy zastraszające: tłumy ludzi w poczekalniach, przychodniach, w centrach onkologicznych - opowiadał.
- Jurek Owsiak ładnie to wyjaśnił, ile wysiłku narodu kosztuje zebranie miliarda na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i sprzęt, który zasili szpitale onkologiczne w stosunku do dwóch miliardów przesuniętych ciepłą rączką z jednej szuflady do drugiej - stwierdził.
Stuhr powołał się także na przykład z Krakowa. - Jest nowoczesne centrum w Bronowicach, które mogłoby leczyć 600 pacjentów onkologicznych rocznie, a przyjmuje 90, bo tak sobie wymarzyło i stwierdziło ministerstwo, władza. Władza też nie daje na zabiegi płatne w tymże centrum. Pacjenci zamiast tego leczą się za 200 tysięcy w Czechach. To są przykłady ilustrujące doskonale arogancję władzy. Jak nam potem będą wmawiać, że oni na onkologię dają pieniądze i dadzą, to proszę w to nie wierzyć - mówił.
Mówiąc o geście Lichockiej przyznał, że odebrał go personalnie. - Dzisiaj z państwem rozmawiam, ale nie wiem, czy jutro nie zasilę poczekalni w przychodniach onkologicznych - mówił. Zapytany, jak zareagowałby, gdyby spotkał Lichocką, odparł krótko: - No, odwróciłbym się tyłem. - Nie widziałbym poziomu do rozmowy - dodał.
"Chcieć walczyć"
Jerzy Stuhr mówił też o potrzebie dbania o zdrowie psychiczne pacjentów walczących z nowotworami, odnosząc się do własnego doświadczenia. - To najbardziej mnie zajmuje, żeby ludziom pomagać psychicznie - stwierdził. - Intuicyjnie sam podszedłem do tego tak: co mam robić w tej walce. To wzbudziło we mnie aktywność i myślę, że łatwiej było lekarzom mnie nastawiać do leczenia. I to pierwsza uwaga: chcieć walczyć - tłumaczył.
Stuhr wspomniał o stowarzyszeniu UNICORN, w którym działa. Jego członkowie przekonują, że rak to nie wyrok. Wyjaśnił, że równie ważny w chorobie jest dostęp do leków przeciwbólowych. - Bo ból jest chyba najbardziej doskwierającym elementem choroby. Ból i upokorzenie wywołane przez ten ból - zwracał uwagę.
- Nigdy nie powiem, że wyszedłem (z choroby - red.). Jestem w drodze. Jestem zbyt ostrożny, żeby powiedzieć: przeszło, minęło. Jest czwartek, godzina dziewiąta, jestem zdrowy, ale nie wiem, co będzie o dwunastej - mówił Stuhr. - Przynosi mi ulgę, że jestem dość czujny - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dają iskrę, która ma pomóc wygrać z rakiem. Tak działa stowarzyszenie UNICORN
Autorka/Autor: akw/adso
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24