Z punktu widzenia przejrzystości dobrze by było, żeby prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła uczestniczyć i przyjść na wezwanie komisji weryfikacyjnej. Mogłaby wiele kwestii wyjaśnić - przekonywał w poniedziałek poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz.
- Pozostanie z boku powoduje, że zostanie to wykorzystane politycznie i nagonka na panią prezydent rzeczywiście będzie dalej prowadzona - oświadczył Meysztowicz w radiu Tok FM.
- To tylko da argumenty PiS, że te nieprawidłowości, które są ewidentne w działaniach reprywatyzacyjnych urzędu miasta stołecznego Warszawy, jednak są troszeczkę bronione i chowane przed opinią publiczną. Tak nie powinno być - ocenił poseł Nowoczesnej.
Jak podkreślił, Gronkiewicz-Waltz jest prawnikiem, w związku z tym "jej zastrzeżenia mają pełną podstawę i wiedzę na temat uchybień, które są w tej ustawie (powołującą komisję weryfikacyjną - przyp. red.), które powodują, że rzeczywiście jest niekonstytucyjna".
"Komisja jest niekonstytucyjna, Trybunał jest atrapą"
Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana w piątek przez dziennikarzy, jak ocenia komisję weryfikacyjną, powiedziała: - Uważam, że komisja jest niekonstytucyjna. Wskazała, że taką opinię wydał między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich. Według niej nie ma gdzie sprawdzić konstytucyjności komisji, bo Trybunał Konstytucyjny jest "atrapą".
- W związku z tym nie mam zamiaru stawić się (przed komisją - red.), bo jest niekonstytucyjna - podkreśliła. Zapytana, czy nie boi się tego, że minister sprawiedliwości będzie próbował doprowadzić ją mimo wszystko przed komisję, Gronkiewicz-Waltz odparła: - Niech próbuje.
W ubiegły piątek weszła w życie ustawa powołująca komisję weryfikacyjną, która ma badać zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji nieruchomości. W czwartek na jej szefa został powołany wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który poinformował, że można już składać wnioski o zbadanie przez komisję konkretnych nieruchomości.
Autor: kb//now / Źródło: PAP