Pierwsze miejsce na wyborczej liście w Rybniku należeć będzie do Joanny Kluzik-Rostkowskiej - dowiedziała się TVN24. Decyzję w tej sprawie w niedzielę podjął zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej. Nie poinformowano jeszcze o szczegółowej konstrukcji list. Poza byłą szefową PJN, o pierwszą pozycję walczyła m.in. Joanna Mucha, która dotychczas zajmowała miejsce drugie.
W niedzielę zarząd PO przygotowywał finalne propozycje list wyborczych, które ostatecznie zatwierdzi do końca lipca rada krajowa.
Degradacja, awans i co dalej?
Kandydaturę Kluzik-Rostkowskiej zarząd poparł jednogłośnie. W Rybniku spotykała się jednak z krytyką niektórych lokalnych działaczy, którzy zarzucali jej zmienność politycznych poglądów. "Jedynka" dla posłanki spowodowała, że na drugie miejsce spadł szef rybnickiej PO Marek Krząkała. Polityk powiedział jedynie, że decyzję zweryfikują wyborcy.
Poza posłanką, jedynką, tyle że w Szczecinie ma zostać transferowiec z SLD Bartosz Arłukowicz.
Dyskusję wywołuje również miejsce startującej z Lublina Joanny Muchy. Po odwołaniu się od decyzji władz regionu awansowała z czwartego na drugie miejsce na liście. W poprzednich wyborach "jedynka" była jej, jednak po kontrowersyjnej wypowiedzi kwestionującej sens operowania 85-latków, została zdegradowana. Pierwsze miejsce w Lublinie należało dotąd do Magdaleny Gąsior-Marek, która zasłynęła tym, że wręczała w Sejmie kwiaty ministrowi infrastruktury Cezarowi Grabarczykowi, kiedy opozycji nie udało się go odwołać za bałagan na kolei.
Pewnych jedynek jest kilka - Donald Tusk w Warszawie, Grzegorz Schetyna w Legnicy, Ewa Kopacz w Radomiu, Cezary Grabarczyk w Łodzi, Rafał Grupiński w Poznaniu i Julia Pitera w Płocku.
Lokomotywy ciągną resztę
Adam Szejnfeld z PO, który sam startuje z pierwszego miejsca w Pile, uważa, że dyskusja o listach i "jedynkach" wyborczych jest ważna.
- To niebywale istotne dla wyniku wyborczego i danej listy, a potem summa summarum całej partii. Nie bez kozery jedynki nazywa się w żargonie wyborczym lokomotywami. Bowiem to, czy dobrze jest dobrana osoba, która ma pierwsze miejsce, w dużej mierze potem wpływa na ogólny wynik listy - tłumaczy poseł.
Źródło: tvn24.pl