Mieszkaniec Jawora (woj. dolnośląskie) oddał do apteki leki do utylizacji. Nie wiedział jednak, że w opakowaniu - zamiast leków - znajduje się złota biżuteria należąca do jego zmarłego ojca. Pomyłkę zauważyła farmaceutka, która o sprawie powiadomiła policję. Nie wiadomo było, jak mężczyzna się nazywa ani gdzie mieszka. Po kilku dniach na ulicy wypatrzył go jeden z dzielnicowych. I tak złoto wróciło do właściciela.
Na początku grudnia do dyżurnego policji w Jaworze zgłosiła się pracownica jednej z aptek. Farmaceutka opowiedziała o mężczyźnie, który do apteki przyniósł leki do utylizacji. - Kobieta po pewnym czasie przeglądała opakowania medykamentów i w jednym z nich znalazła złotą biżuterię. Nie znała jednak personaliów mężczyzny, który pozbył się opakowań i dlatego zwróciła się do funkcjonariuszy - relacjonuje Ewa Kluczyńska z policji w Jaworze.
Dzielnicowy wypatrzył "charakterystyczną kurtkę", mężczyzna odzyskał złoto swojego ojca
Policjanci sprawdzili monitoring i ustalili wizerunek mężczyzny. Jednak wciąż nie znali jego danych. - Jedynym punktem zaczepienia była charakterystyczna kurtka, jaką mężczyzna miał na sobie - opisuje Kluczyńska.
W środę (8 grudnia) jeden z dzielnicowych spotkał mężczyznę, którego skojarzył po "charakterystycznej kurtce". - 56-latek potwierdził, że jakiś czas temu oddał w aptece leki do utylizacji. Te należały do jego zmarłego ojca. Mężczyzna wiedział, że jego ojciec posiadał złotą biżuterię, ale nie mógł jej znaleźć, bo nie znał miejsca jej przechowywania - przekazuje policjantka.
Mieszkaniec Jawora - w towarzystwie dzielnicowego - udał się do apteki. Tam rozpoznała go farmaceutka, która wcześniej przyjęła od niego leki do utylizacji. - W ten sposób biżuteria wróciła do prawowitego właściciela. 56-latek nie krył swojej radości. Przyznał, że nie spodziewał się takiej reakcji ze strony farmaceutki, ale był też pod wrażeniem dociekliwości policjanta - podkreśla Kluczyńska.
Źródło: policja Jawor
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock