Przepisy ustawy o jawności majątków rodzin polityków są niezgodne z konstytucją - orzekł Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską. Wniosek o zbadanie tej ustawy skierował do TK prezydent.
Rozprawa przed TK rozpoczęła się o godzinie 11. Przewodniczył jej sędzia Bartłomiej Sochański, a sprawozdawcą był sędzia Wojciech Sych. Trybunał zajmował się tą sprawą w pełnym składzie.
TK stwierdził, że przepisy ustawy o jawności majątków rodzin polityków są niezgodne z konstytucją. Orzeczenie zapadło większością głosów. Zdanie odrębne zgłosili sędziowie: Zbigniew Jędrzejewski, Piotr Pszczółkowski, Jakub Stelina.
Trybunał orzekł, że zakwestionowane przepisy są nierozerwalnie związane z całą ustawą. W związku z tym - jak dodano - prezydent ma obowiązek odmowy podpisania tej ustawy, co w konsekwencji oznacza zakończenie procesu legislacyjnego w tej sprawie.
Uzasadnienie orzeczenia
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Wojciech Sych mówił, że na podstawie zakwestionowanych przepisów wskazane osoby publiczne musiałyby ujawniać w oświadczeniach majątkowych także dane o sytuacji osobistej i rodzinnej swoich bliskich. "Obowiązek ujawniania dotyczący majątku dzieci własnych, dzieci przysposobionych i dzieci małżonka osób pełniących funkcje publiczne jest bez wątpienia ingerencją w prawo do prywatności i autonomii informacyjnej" - powiedział sędzia Sych. Jak dodał, ingerencja ta obejmuje nie tylko urzędników, ale także osoby im bliskie, niebędące funkcjonariuszami publicznymi. Według Trybunału, ujawnienie majątku posiadanego przez dzieci urzędników nie wyeliminuje podejrzeń dotyczących źródeł pochodzenia majątku tych funkcjonariuszy publicznych, ani nie zwiększy transparentności życia publicznego.
Jak wskazał TK, ujawnianie sytuacji majątkowej dzieci funkcjonariuszy publicznych narusza prywatność tych osób oraz ich cześć i dobre imię. Zdaniem TK, sporny mechanizm ujawniania majątku osłabiałby też więzi rodzinne i mógłby prowadzić do konfliktów wśród najbliższych.
Ustawa o jawności majątków rodzin polityków
Ustawa w sprawie jawności majątku rodzin najważniejszych urzędników państwowych, której projekt powstał w kancelarii premiera, została uchwalona przez Sejm 11 września 2019 roku. Przewiduje między innymi, że premier, ministrowie, posłowie, europosłowie, senatorowie, prezesi Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego, a także osoby stojące na czele innych instytucji państwowych będą zobowiązani do umieszczania w oświadczeniu majątkowym informacji o majątku osobistym małżonków, dzieci i osób pozostających we wspólnym pożyciu.
Ustawa powstała niedługo po publikacjach "Gazety Wyborczej", która opisała zakup przez Mateusza Morawieckiego działki od kościoła we Wrocławiu, którą - jak się okazało się - przed wejściem do polityki przepisał na żonę.
Prezydent Andrzej Duda po uchwaleniu tej ustawy w parlamencie skierował ją do TK pod koniec października 2019 roku w trybie kontroli prewencyjnej. Jak mówił wtedy ówczesny jego rzecznik Błażej Spychalski, prezydent w pełni popiera ideę samej ustawy, natomiast chciał się upewnić, czy nie ma nawet najmniejszych wątpliwości prawnych co do jej wprowadzenia.
Komentarze opozycji. "PiS woli chronić tych, którzy mają lepkie ręce"
Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej powiedział, że orzeczenie TK to "zwykły idiotyzm". - To kluczowa sprawa, by wiedzieć, jak funkcjonują politycy, jaki jest ich majątek. A Mateusz Morawiecki ukrywał swój majątek. Pod przykryciem tej ustawy chcieli pokazać, że jednak będą to pokazywać. Ale przyszedł prezydent z pomocą i teraz Julia Przyłębska ich ratuje - mówił.
Po tym orzeczeniu - dodał "wszystkie chachmęty Mateusza Morawieckiego, przepisywanie na żonę, pozostaną tajne". - Nie chce tego pokazać, bo czegoś się wstydzi - ocenił poseł.
Miłosz Motyka z PSL powiedział, że orzeczenie TK "chroni polityków PiS-u przed jakąkolwiek informacją, która mogłaby poruszyć opinię społeczną". - Obywatele mają prawo wiedzieć, powinni mieć pełną wiedzę, jak wyglądają majątki rodzin polityków. PiS jest formacją, która wprost przeczy swoim hasłom o jawności, transparentności, przejrzystości. PiS woli chronić tych, którzy mają lepkie ręce - uważa rzecznik ludowców.
Krzysztof Śmiszek z Lewicy powiedział, że nie jest zaskoczony decyzją TK. - Trybunał znowu udowodnił, że jest jak maszyna grająca. Wrzuca się pieniążek i wyrok jest taki, jak się chce. To instytucja podległa politykom PiS, wykonuje zadania PiS. Prezes Przyłębska po raz kolejny zameldowała prezesowi PiS wykonanie zadania - mówił Śmiszek.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TK