Zwróciłabym uwagę na wątek, od kiedy Jarosław Kaczyński wiedział o Pegasusie. Z zeznań złożonych przez byłego wicepremiera wynika, że wiedział o tym już przed planowanym zakupem - powiedziała Bianka Mikołajewska z Wirtualnej Polski, komentując przesłuchanie prezesa PiS przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa.
Dziennikarka Bianka Mikołajewska z Wirtualnej Polski komentowała na antenie TVN24 wielogodzinne przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa.
- Zwróciłabym na pewno uwagę na wątek związany z tym, od kiedy Jarosław Kaczyński wiedział o Pegasusie. Z zeznań złożonych przez byłego (wice)premiera wynika, że wiedział o tym już przed planowanym zakupem Pegasusa - powiedziała.
Wskazywała, iż prezes PiS "mówił, że dowiedział się o tym, że są jakieś problemy z zakupem, z finansowaniem tego zakupu". - Więc wskazywałoby to na to, że już w 2017 roku miał wiedzę o tym, że Pegasus miał być kupiony - podkreśliła. - No i teraz pytanie, w jakim charakterze pan premier dowiedział się tego. Bo wówczas, w tym czasie, w 2017 roku, był po prostu szeregowym posłem. Przewodniczącym oczywiście Prawa i Sprawiedliwości, ale to w żaden sposób nie uzasadnia tego, żeby taką wiedzę - dotyczącą zakupu środków techniki specjalnej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne - miał posiadać - wskazywała.
"Nie miał prawa mieć dostępu do takich informacji"
Przyznała, iż Kaczyński "tłumaczył, że miał dopuszczenie do informacji tajnych, ponieważ jeszcze od czasu, kiedy był premierem rządu w 2005 roku, było mu przedłużane to dopuszczenie". - Ale nawet jeżeli tak było, to jeżeli chodzi o dostęp do informacji tajnych i wszystkich klauzulowanych informacji, to obowiązuje zasada, że dostęp do nich mają tylko te osoby, dla których jest to niezbędne do wykonywania funkcji - powiedziała Mikołajewska, dodając, że "każdy ma tylko mieć w takim wąskim zakresie informacje, jaki jest niezbędny do dopełnionych funkcji".
- Jako szeregowy poseł po prostu pan Jarosław Kaczyński nie miał prawa mieć dostępu do takich informacji - zaznaczyła.
"To wskazuje, że jednak wiedział wcześniej, w momencie zakupu"
Zwróciła też uwagę na inny wątek zeznań. - Było tych siedem firm, które rzekomo oferowały system - to też powiedział dzisiaj pan Jarosław Kaczyński. Według mnie to jest jakaś nowa informacja, wcześniej o tym nie wiedziałam. Wydaje mi się, że to też wskazuje na to, że jednak wiedział o tym wcześniej, w momencie zakupu - powiedziała dziennikarka.
"Dosyć mocno plątał się"
Mikołajewska mówiła też, że "dosyć mocno plątał się pan Jarosław Kaczyński". - Bo raz mówił o tym, że właściwie to nie wnikał w te sprawy, że nie miał wiedzy i tak dalej. A potem nagle się okazywało, że jednak jest bardzo mocno przekonany o czymś - zauważyła.
- Na przykład ja się bardzo zastanawiam, skąd jest tak bardzo mocne, stanowcze przekonanie pana Jarosława Kaczyńskiego o tym, że Krzysztof Brejza popełnił przestępstwo czy popełniał przestępstwa. Bo powtórzył to kilka razy podczas tej komisji, mimo że dotychczas wszystkie wyroki sądów, które zapadały w sprawie państwa Brejzów, potwierdzały to, że byli oni inwigilowani zupełnie bezpodstawnie - kontynuowała.
Dodała, że "do tej pory poseł Brejza nie usłyszał żadnych zarzutów w sprawie, więc nie ma naprawdę żadnego potwierdzenia tego". - Wręcz przeciwnie wszystko potwierdza, że był inwigilowany jedynie ze względów politycznych - oceniła.
Źródło: TVN24