Prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedził w sobotę Dolny Śląsk. Na spotkanie we Wrocławiu dostać się mogły jedynie osoby, których nazwiska widniały na stworzonej wcześniej liście. - Próbowaliśmy wejść, nie żeby robić rozróbę, tylko zadać po prostu parę pytań. Z panem Tuskiem nie było problemu zadać pytanie, przywitać się, zrobić nawet zdjęcie. A tu, no niestety, przykre to jest - mówiła TVN24 kobieta, która chciała wziąć udział w spotkaniu z Kaczyńskim.
Pytana o powody, dla których odmówiono jej wejścia, odparła, że stało się tak ponieważ "nie jestem zwolennikiem PiS". - Ja powiedziałam: "skąd pani może o tym wiedzieć?". Nie wiedziałam, że są zapisy, że są jakieś listy - relacjonowała.
- Pan z ochrony zapytał mnie czy jestem na liście zapisana. Nie jestem w partii PiS ani nie jestem zwolenniczką PiS. Jestem po prostu matką osoby niepełnosprawnej i chciałam zadać panu Kaczyńskiemu pytanie: "jak żyć panie Kaczyński za 1200 złotych renty socjalnej takiej osobie jak moja córka?" - mówiła inna z kobiet, której odmówiono wejścia na spotkanie z prezesem PiS.
Przed miejscem, gdzie Kaczyński spotykał się ze zwolennikami, zebrała się grupa manifestujących. Jednego z nich, mężczyznę z megafonem, zatrzymała policja. Jak przekazał reporter TVN24 Tomasz Kanik, odmówił on wcześniej funkcjonariuszom podania swoich danych.
Autorka/Autor: ft/kg
Źródło: TVN24