Prezes PiS pytany na sejmowym korytarzu o kompromitujące - jak twierdzą politycy opozycji - błędy komisji do spraw rosyjskich wpływów, odparł, że "nic o tym nie wie". W raporcie komisji "lex Tusk" ukraińskich oficerów uznano za funkcjonariuszy rosyjskiej FSB.
Pod koniec listopada komisja "lex Tusk", której członkowie zostali już odwołani przez Sejm, opublikowała raport cząstkowy. Jak donosi OKO.press, w raporcie, który pojawił się na stronie KPRM, za funkcjonariuszy rosyjskiej FSB błędnie uznano dwóch ukraińskich oficerów. "Dopiero następnego dnia zorientowano się, że doszło do kompromitującej pomyłki i w tajemnicy na stronie internetowej KPRM zawieszono poprawioną wersję raportu" - pisze portal. Dodaje, że w jeszcze wcześniejszej wersji - również upublicznionej, choć nie na stronie KPRM - pojawiły się z kolei nazwiska Chorwata i Słowaka.
Jedną z głównych tez tego opracowania miało być udowodnienie kontaktów SKW z rosyjską FSB.
Kaczyński o błędach komisji
O błędy komisji do spraw rosyjskich wpływów pytany był w środę w Sejmie przez dziennikarkę "Gazety Wyborczej" Justynę Dobrosz-Oracz prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Czy nie jest pan rozczarowany, że pomylono nazwiska oficerów? - dopytywała reporterka. - Proszę wybaczyć, ale nic o tym nie wiem - odparł zdawkowo Kaczyński, po czym zniknął za drzwiami.
Źródło: Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24