"Byliśmy przygotowani na nieprzystępowanie do funduszu odbudowy, ale tylko wówczas, gdyby efekt negocjacji był niekorzystny i niósłby duże ryzyko dla suwerenności naszego kraju" - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" Jarosław Kaczyński. Wicepremier i prezes PiS odniósł się do ustaleń unijnego szczytu. Powiedział, że "nie ma takich pieniędzy, za które można by się pozbyć suwerenności".
Unijni przywódcy porozumieli się 10 grudnia w sprawie wieloletniego budżetu Wspólnoty i funduszu odbudowy. Nie zmieniło się rozporządzenie wiążące budżet z praworządnością. W dokumencie konkluzji szczytu w Brukseli zawarto zapis mówiący, że samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich.
"Byliśmy i jesteśmy zdeterminowani w kwestii obrony naszej suwerenności"
Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński był pytany w środowym wywiadzie dla "Gazety Polskiej" między innymi o kwestię porozumienia w ramach Unii Europejskiej w sprawie budżetu i funduszu odbudowy.
Na pytanie, czy ostry ton wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości przed szczytem UE to był blef, Kaczyński odpowiedział: "Byliśmy i jesteśmy zdeterminowani w kwestii obrony naszej suwerenności. (...) Nie będzie naszej zgody na narzucanie Polsce rozwiązań sprzecznych z naszą kulturą i tradycją, do podporządkowania naszego kraju głównym unijnym graczom. Nic się nie zmieniło i nie zmieni w tej sprawie. Dlatego twardo negocjowaliśmy i domagaliśmy się bardzo precyzyjnych zapisów chroniących naszą wolność".
"Byliśmy przygotowani na nieprzystępowanie do funduszu odbudowy"
Prezes PiS zaznaczył również, że Polska była gotowa "iść drogą niezgody na budżet". "Byliśmy przygotowani na nieprzystępowanie do funduszu odbudowy, ale tylko wówczas, gdyby efekt negocjacji był niekorzystny i niósłby duże ryzyko dla suwerenności naszego kraju" - powiedział.
W ocenie Kaczyńskiego "nie ma takich pieniędzy, za które można by się pozbyć suwerenności". "Ale jednocześnie jestem przekonany, że udało nam się podczas negocjacji wywalczyć mocne zabezpieczenia naszej wolności i jednocześnie utrzymać rekordowe fundusze dla Polski" - podkreślił.
"Chcę powiedzieć jeszcze jedno: póki my rządzimy, pozycja naszego państwa zawsze będzie tak twardo broniona, ale broniona racjonalnie, z głową i, jak widać, niezwykle skutecznie. Nie mamy kompleksów, nie jesteśmy jakąś gorszą częścią Unii Europejskiej. Nie. Jesteśmy pełnoprawnym, dużym, silnym państwem członkowskim i nikt nas nie będzie sprowadzał do parteru. Polacy mają być we Wspólnocie tak samo szanowani jak Niemcy i Francuzi" - dodał prezes PiS.
Kaczyński: jestem daleki od takiego triumfalizmu
Zapytany, czy Polska swoją twardą postawą powstrzymała proces federalizacji Unii, Kaczyński przyznał, że "jest daleki od takiego triumfalizmu".
"Oceniam sytuację bardzo realistycznie: uzyskaliśmy tyle, ile można było uzyskać" - powiedział. "Zdobyliśmy kilka bardzo pomocnych narzędzi do obrony naszej suwerenności, ale nie miejmy złudzeń - działania na rzecz federalizacji będą nadal prowadzone. Jeszcze nieraz znajdziemy się w sytuacji, w której będziemy musieli twardo walczyć o swoje, bo Unia Europejska to żadna rodzina czy krąg przyjaciół, tylko arena twardej walki o własne interesy" - dodał prezes Prawa i Sprawiedliwości.
"Teoretycznie można sobie wyobrazić, iż to samo, co uzyskaliśmy, byłoby zapisane w postaci protokołu"
Kaczyński został też zapytany, czy można było jeszcze mocniej zabezpieczyć nasze stanowisko podczas ostatniego szczytu UE, na przykład na poziomie "niemal traktatowym".
"Teoretycznie można sobie wyobrazić, iż to samo, co uzyskaliśmy, byłoby zapisane w postaci protokołu, który jako swego rodzaju dodatek do traktatów miałby większą moc. Ale wówczas musiałby on być zatwierdzony przez wszystkie państwa członkowskie w procedurze ratyfikacji, a to byłby proces długi, żmudny i moim zdaniem w części krajów zakończony odrzuceniem. Jednym słowem nic by z tego nie wyszło" - odpowiedział Kaczyński.
"Mamy teraz tzw. konkluzje, które oczywiście nie są zapisami prawnymi - tu zgoda - ale mają bardzo silne znaczenie i w dotychczasowej praktyce zawsze byty traktowane jako ustalenia obowiązujące, nienaruszalne" - dodał.
"W takiej sytuacji nic nie daje stuprocentowej pewności"
Dopytywany o tę kwestię zauważył: "Ktoś może oczywiście powiedzieć, że to może się zmienić i [konkluzje - przyp. red.] staną się niewiele warte. Nie przeczę. Może tak się stać. Ale proszę pamiętać, że mamy do czynienia coraz częściej z łamaniem traktatów (...). Niestety, Unia ma problemy z praworządnością. A w takiej sytuacji nic nie daje stuprocentowej pewności".
Kaczyński zaapelował też do - jak to określił - "naszego środowiska politycznego, wszystkich jego opcji, by oceniać sytuację nie przez pryzmat emocji, lecz racjonalnie". "Rząd Zjednoczonej Prawicy jest gwarantem suwerenności Polski, gwarantem najlepszej obrony naszych interesów. Zachwianie większością może utorować drogę do władzy ludziom, którzy bez mrugnięcia okiem oddaliby naszą niezależność i sprowadzili nasz kraj do pozycji proszącego o łaskę przy drzwiach najsilniejszych unijnych graczy" - podkreślił.
Źródło: PAP