To kompletna bzdura. Publikację "Financial Times" należałoby określić pojęciem post-prawdy - powiedział w "Faktach po Faktach" wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Według brytyjskiego dziennika prezes PiS miał powiedzieć w rozmowie z Angelą Merkel, że Donald Tusk będzie ścigany.
Brytyjski dziennik "Financial Times" napisał w czwartek, powołując się na relację dwóch wysokich rangą unijnych dyplomatów, że Kaczyński w prywatnych rozmowach, w tym z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, miał mówić, iż Warszawa nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej i "zasugerował w zamian, że Polska może wysłać za nim Europejski Nakaz Aresztowania".
Jarosław Gowin powiedział w "Faktach po Faktach", że to "kompletna bzdura". Zaznaczył, że ma zapewnienie jednego z uczestników rozmowy, iż "żadne tego typu słowa nie padły".
- Jarosław Kaczyński nie od dziś ma wiele zastrzeżeń (...) do polityki i działalności Donalda Tuska, ale tego typu sformułowanie na pewno nie padło z jego ust - podkreślił.
Dopytywany, czy powiedział mu to osobiście prezes PiS, odparł, że nie ujawnia tego, co słyszy w prywatnych rozmowach. Zaznaczył, że nie usłyszał tego od Merkel.
Gowin powiedział, że publikacje "FT" należałoby określić pojęciem post-prawdy. Dodał jednak, że nie sądzi, by Kaczyński chciał sprostować tego typu fałszywą informację.
Wicepremier pytany, czy poparłby osobiście Donalda Tuska na kolejną kadencję, odpowiedział, że będzie wspólna narada i decyzja rządu. Dodał, że zakomunikuje ją premier Beata Szydło.
Jego zdaniem w marcu wszystko się wyjaśni.
"Podpisuję się pod tym całym sercem"
Gowin odniósł się do słów wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który w wywiadzie dla programu "Conflict Zone" w Deutsche Welle powiedział, że ważniejsze od prawa jest ludzkie życie i bezpieczeństwo. Odpowiadając na pytania dotyczące polityki Prawa i Sprawiedliwości oraz obecnej sytuacji w Polsce, mówił też o "złych ludziach", którzy chowali się za literą prawa. Odwołał się przy tym najpierw do nazistowskich Niemiec, a potem do Polski po 1989 roku. Gowin powiedział, iż "całym sercem" podpisuje się pod tym, że są pewne wartości, które stoją ponad prawem. Dodał, że Morawiecki nieprzypadkowo nawiązywał do doświadczenia hitlerowskich Niemiec. - Hitlerowskie Niemcy pokazały jak w soczewce (...), do czego prowadzi pozytywizm prawniczy - podkreślił.
Dodał, że jest jasne, iż "prawo powinno być ufundowane na tym, co jest nazywane prawem naturalnym, czyli na pewnych fundamentalnych wartościach". - Są przepisy, których w imię tych wartości nie wolno realizować. O tym zapomnieli nazistowscy dygnitarze - powiedział Gowin.
"Składanie meldunków Misiewiczowi niedopuszczalne"
Gowin pytany był również o przypadki oddawania honorów rzecznikowi MON Bartłomiejowi Misiewiczowi przez żołnierzy.
Powiedział, że salutowanie to normalny sposób powitania ze strony wojskowych. Za "rzecz niedopuszczalną" uznał jednak składanie meldunków Misiewiczowi. - Pan Misiewicz wyszedł poza rolę, którą mu przeznaczył pan minister Macierewicz - ocenił.
Powiedział, że decyzja ws. rzecznika należy do szefa MON. Zaznaczył, że jedyną osobą w rządzie, która może cokolwiek sugerować, a nawet wydawać polecenia Macierewiczowi jest Beata Szydło.
Przypomniał, że premier publicznie informowała, że rozmawiała na temat Misiewicza z szefem MON.
- Oczekuje decyzji. Jaka to decyzja, poczekajmy - dodał.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24