Nadinspektor Jan Lach, zastępca komendanta głównego policji, trafił do szpitala w trakcie podróży służbowej do USA - dowiedział się tvn24.pl. To najwyższy funkcjonariusz, który nadzorował działalność wrocławskiej policji w czasie, gdy 15 maja 2016 roku w jednym z komisariatów we Wrocławiu zmarł 25-letni Igor Stachowiak.
Według naszych - nieoficjalnych, ale potwierdzonych w niezależnych od siebie źródłach - wiceszef polskiej policji właśnie znajduje się pod nadzorem lekarzy w jednym ze szpitali w USA.
- To nagłe zdarzenie, najprawdopodobniej zator. Wątpliwe aby lekarze zezwolili generałowi wrócić z delegacją - wyjaśnia jeden z naszych rozmówców.
Nadinspektor (policyjny odpowiednik stopnia generała - przyp. red.) Jan Lach przewodził oficjalnej delegacji polskiej policji, która poleciała do USA w poniedziałek 15 maja.
Nadzorujący Wrocław
Po sobotniej emisji materiału "Superwizjera" o kulisach śmierci Igora Stachowiaka w jednym z wrocławskich komisariatów doszło do serii dymisji w policji. Swoje stanowiska stracili: komendant wojewódzki, jego zastępca oraz komendanci miejscy i komisariatu w którym przed rokiem zmarł 25-letni mężczyzna.
Tymczasem to właśnie nadinspektor Jan Lach jest najwyższym rangą oficerem, który nadzoruje pracę dolnośląskiej policji. Świadczy o tym decyzja numer 122 komendanta głównego policji z dnia 22 kwietnia 2016 roku "w sprawie podziału zadań między Komendantem Głównym a zastępcami".
Zgodnie z brzmieniem punktu 2. "inspektor Jan Lach nadzoruje komendantów wojewódzkich Policji w: Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Olsztynie, Katowicach i we Wrocławiu".
- To, że sprawa śmierci [Igora Stachowiaka - przyp. red.] nie została wyjaśniona przez rok, doprowadziło do jednego z największych kryzysów w historii polskiej policji. Wystarczy spojrzeć w CV wszystkich oficerów, którzy nadzorowali Wrocław, oni po prostu nie mieli doświadczenia i problem ich przerósł - mówi nam zgodnie dwóch byłych komendantów głównych policji.
Błyskawiczne kariery
Karuzela stanowisk ruszyła po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach. Na polecenie ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji przestały obowiązywać konkursy na stanowiska kierownicze w policji.
- Decydują wyłącznie znajomości, czasem przypadek - podkreśla doświadczony funkcjonariusz komendy głównej.
Taki "przypadek" dotyczy nawet samego komendanta głównego policji nadinspektora Jarosława Szymczyka. Wybrany przez duet ministrów Mariusza Błaszczaka i Jarosława Zielińskiego komendant główny Zbigniew Maj, który odwołał wszystkich komendantów wojewódzkich, samego Szymczyka odwołać nie zdążył. Bo sam, w tajemniczych okolicznościach, ledwie po dwóch miesiącach pełnienia funkcji podał się do dymisji.
W ten sposób Szymczyk został ostatnim doświadczonym wysokim oficerem w komendach wojewódzkich. Dlatego też objął funkcję komendanta głównego.
Ale już przykładem błyskawicznego awansu, o kilka służbowych szczebli, jest wiceszef policji nadinspektor Jan Lach. Objął to stanowisko, choć wcześniej mógł się pochwalić jedynie doświadczeniem zdobytym na stanowisku wiceszefa komendy wojewódzkiej policji w Opolu - najmniejszej w całym kraju.
Opolskie znajomości
Podobnie wygląda kariera zdymisjonowanego właśnie komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu, inspektora Arkadiusza Golanowskiego. Nim objął kierownictwo nad niemal 10 tysiącami dolnośląskich funkcjonariuszy i pracowników cywilnych, kierował wyłącznie 30-osobowym zespołem, jako szef zarządu Centralnego Biura Śledczego w Opolu.
- Jan Lach miał dobre notowania u wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który również pochodzi z Opola. Prawdopodobnie stąd też wziął się pomysł, aby Goleniowskiemu dać województwo dolnośląskie - mówią nasi rozmówcy.
Również zdymisjonowany zastępca komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu nie miał imponującego doświadczenia. Inspektor Krzysztof Niziołek wcześniej kierował wyłącznie komendą powiatową w Świdnicy. Według lokalnych mediów jest blisko związany z minister edukacji Anną Zalewską oraz dolnośląskimi hierarchami kościoła.
Dziś stracił także stanowisko zastępca komendanta miejskiego policji we Wrocławiu młodszy inspektor Jerzy Kokot. To on kierował komisariatem policji Stare Miasto, gdy zmarł tam 25-letni Igor Stachowiak. Jak ustalili dziennikarze "Gazety Wrocławskiej", tragedia nie przeszkodziła mu w awansie - miesiąc po niej został mianowany na stanowisko zastępcy komendanta miejskiego, które teraz stracił. Jego karierę dolnośląskie media łączą z osobą Beaty Kempy, szefowąj kancelarii premiera. Oficer zna minister, gdyż oboje pochodzą z niewielkiego Sycowa.
Zawiodła też "policja w policji"
W wyjaśnianiu zdarzeń, do których doszło we wrocławskim komisariacie, zawiodła również "policja w policji", czyli Biuro Spraw Wewnętrznych. Jej funkcjonariusze nie wyjaśnili choćby, dlaczego nie ma nagrań z wewnętrznego monitoringu zainstalowanego w budynku komisariatu, gdzie przed rokiem zmarł Igor Stachowiak. Szefem tej kluczowej policyjnej komórki jest młodszy inspektor Robert Stachera, który ma niewielkie policyjne doświadczenie. Nim dostał zadania tropienia przestępców w 100-tysięcznych szeregach policjantów, był szefem komórki antynarkotykowej w niewielkim Piotrkowie Trybunalskim.
- Oni wszyscy mogą być wybitnie zdolnymi oficerami. Ministrowie ich krzywdzą, stawiając im zadania do których jeszcze nie dojrzeli - mówią nasi rozmówcy.
Wieczorem otrzymaliśmy oświadczenie z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów:
"W związku z publikacją w dniu 23 maja 2017 r. na portalu www.tvn24.pl artykułu pt. "Wiceszef policji trafił do szpitala w USA. To on nadzorował wrocławskie komendy" i zawartym w nim sformułowaniu, zaczerpniętym z "dolnośląskich mediów", dotyczącym nominacji Pana Jerzego Kokota na stanowisko zastępcy komendanta miejskiego Policji we Wrocławiu tj. (…) "Jego karierę dolnośląskie media łączą z osobą Beaty Kempy, szefową kancelarii premiera. Oficer zna minister, gdyż oboje pochodzą z niewielkiego Sycowa" – pragniemy poinformować, iż Pani Minister Beata Kempa Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów skierowała pismo do redaktora naczelnego portalu wyborcza.pl, które przesyłamy w załączeniu.
W związku z powyższym, za właściwe należy uznać, zaprzestanie rozpowszechniania przez portal tvn24.pl wskazanych powyżej nieprawdziwych i niezweryfikowanych informacji zaczerpniętych z innych mediów."
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: isp.policja.pl