Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS) odniósł się w RMF FM do "plotek", od których - zdaniem rzecznika Porozumienia Jana Strzeżka - "w kuluarach aż huczy". Chodzi o inwigilację Pegasusem. - Nie rozważam odejścia z Prawa i Sprawiedliwości, ale oczekuję wiarygodnych wyjaśnień, w przeciwnym wypadku żadne dyscypliny głosowania mnie nie obowiązują - mówił. W Sejmie trwa liczenie głosów do powołania komisji śledczej w sprawie nielegalnej inwigilacji.
Jan Krzysztof Ardanowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości i były minister rolnictwa i rozwoju wsi (2018-2020), odniósł się do doniesień, według których mógł być inwigilowany Pegasusem.
"W kuluarach aż huczy od plotek, że jeden z byłych ministrów - obecny Poseł PiS był inwigilowany Pegasusem. Podobno oprogramowanie wgrano chwilę po konflikcie z kierownictwem partii" - napisał w czwartek rzecznik Porozumienia Jan Strzeżek, ale nie podał konkretnego nazwiska.
Ardanowski podsłuchiwany? "Czekam na wiarygodne ustalenia"
O tych doniesieniach Ardanowski rozmawiał z dziennikarzem RMF FM. - Jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości od 20 lat, związałem się z tą partią na dobre i na złe. Dałem jej swoją twarz, swoje nazwisko. Całe właściwie moje dorosłe życie było związane z tym, żeby pokazać, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która ma pomysł, ma program przebudowy polskiej wsi - wspomniał.
- Nie rozważam odejścia z Prawa i Sprawiedliwości, ale oczekuję wiarygodnych wyjaśnień, w przeciwnym wypadku żadne dyscypliny głosowania mnie nie obowiązują - oświadczył.
- Ja nie ukrywam tego: oczekuję wiarygodnych wyjaśnień, jeżeli ten podsłuch był rzeczywiście realizowany, jakie były tego powody, jakie moje działania... Proszę wierzyć, nie mam sobie nic do zarzucenia. Jakie były powody ewentualnie do prowadzenia podsłuchów, jeżeli one były i jaki sąd, jaką decyzję w tej materii podjął - wymienił.
Zastrzegł, że "jeżeli takich informacji nie ma, a potwierdziłyby się sprawy podsłuchiwania jego czy też innych ministrów, to jest to działalność na szkodę Polski, działalność na szkodę demokratycznie wybranych władz, działalność na szkodę również podejmowanych przez rząd decyzji, a de facto - działalność na szkodę Prawa i Sprawiedliwości".
Ardanowski mówił dalej, że "w demokratycznym państwie działania związane z podsłuchem, śledzeniem kogoś, przeglądaniem korespondencji są dopuszczalne", bo "trzeba chronić państwo i legalnie, demokratycznie wybraną władzę". - Ale odbywa się to poprzez wniosek prokuratury, decyzję sądu - zaznaczył. - Wszystko inne jest nielegalne, sprzeczne z prawem, więc ja czekam na jakieś wiarygodne ustalenia, czy faktycznie ja, a zatem również inni ministrowie, byli podsłuchiwani - oświadczył.
Były minister powiedział RMF FM, że nie przekazał swojego telefonu do zbadania.
Niedawno Citizen Lab poinformowało, że kolejną inwigilowaną osobą w Polsce jest szef Agrounii Michał Kołodziejczak. Miało dojść do tego w maju 2019 roku. W październiku tego roku Ardanowski występował z Kołodziejczakiem na wspólnej konferencji. Ardanowski w tamtym okresie, wypowiadając się o Kołodziejczaku, ocenił, że prezes Agrounii "chce istnieć i choć to nie ta sama klasa, może powtórzyć fenomen Andrzeja Leppera i Samoobrony".
Źródło: RMF FM, tvn24.pl