|

Jak są wybierani selekcjonerzy? Kulesza chce wszystkich wykiwać

Cezary Kulesza
Cezary Kulesza
Źródło: Getty Images
Żadna inna piłkarska reprezentacja, która regularnie gra w mistrzostwach świata i Europy, nie zmieniała w ostatnim czasie selekcjonera tak często jak Polska. Kto zastąpi Michała Probierza? Przekonanie graniczące z pewnością można mieć tylko co do jednego: prezes PZPN Cezary Kulesza znów będzie chciał grać ze wszystkimi dookoła w podchody. Włącznie z samymi kandydatami.Artykuł dostępny w subskrypcji

Piłkarska reprezentacja Polski będzie miała siódmego selekcjonera w ciągu siedmiu lat. Jeszcze w czerwcu 2018 roku, podczas mundialu w Rosji, był nim Adam Nawałka. Potem - weźmy głęboki oddech - byli to kolejno: Jerzy Brzęczek, Paulo Sousa, Czesław Michniewicz, Fernando Santos i Michał Probierz.  

Jak często inni zmieniają selekcjonerów?  

Jeśli spojrzymy na listy selekcjonerów europejskich reprezentacji, to przekonamy się, że tak wielka rotacja jak w Polsce jest ewenementem, zwłaszcza wśród zespołów, które również regularnie grają na wielkich turniejach. Od 2018 roku siedmiu selekcjonerów miała jeszcze tylko Bośnia i Hercegowina, ale ona swój jedyny występ na wielkiej piłkarskiej scenie zaliczyła w 2014 roku i od tego czasu nieudolnie próbuje dorównać sukcesom Chorwacji czy też przebłyskom Serbii i Słowenii. Po sześciu selekcjonerów w tym okresie miały cztery kolejne federacje należące do UEFA (Armenia, Bułgaria, Cypr i Kazachstan), dla których awans na mundial i Euro są poza zasięgiem. Pierwszą poważną kadrą z pięcioma selekcjonerami w ciągu siedmiu ostatnich lat jest teoretycznie Dania, ale dwóch z nich od początku miało status tymczasowych i prowadzili zespół w zastępstwie, w pojedynczych meczach. Jednocześnie dekadę temu swoją ponad 15-letnią (!) przygodę z prowadzeniem reprezentacji Danii kończył Morten Olsen, a to staż, o jakim polscy selekcjonerzy mogą tylko pomarzyć.  

Finlandię, która swoim zwycięstwem nad Polską w Helsinkach przyczyniła się do odejścia Michała Probierza, Duńczyk Jacob Friis objął w styczniu tego roku, ale jego poprzednik Markku Kanerva pracował z nią aż osiem lat. 

W ostatnich siedmiu latach ani razu selekcjonera nie zmieniała Francja, Chorwacja i Węgry oraz robiący coraz większe postępy Luksemburg i ciesząca się z "małych rzeczy" Andora. W przypadku Francuzów i Chorwatów ma to uzasadnienie w postaci medali zdobywanych na wielkich turniejach przez zespoły Didiera Deschampsa (mistrzostwo świata 2018 oraz finały Euro 2016 i mundialu 2022) oraz Zlatko Dalicia (II i III miejsce na mistrzostwach świata). Deschamps, który prowadzi Francuzów od 2012 roku, zapowiedział swoje odejście po mundialu 2026, a na jego następcę typowany jest Zinedine Zidane.  

Didier Deschamps reprezentację Francji doprowadził na szczyt
Didier Deschamps reprezentację Francji doprowadził na szczyt
Źródło: Newspix

Ciekawy jest przypadek Węgrów, którzy w XXI wieku, podobnie jak Polacy, długo miotali się między zatrudnianiem znanych zagranicznych nazwisk (Niemcy Lothar Matthäus i Bernd Storck, Holender Erwin Koeman, Belg George Leekens) oraz rodzimych szkoleniowców, aż znaleźli idealnego dla siebie selekcjonera w postaci wcześniej nieznanego Włocha Marco Rossiego. Podczas jego kadencji Węgrzy umieli zremisować z Francją, Holandią i Niemcami czy pokonać Anglię w Lidze Narodów.  

Sam Rossi, według informacji, które podał włoski dziennikarz Gianluca Di Marzio, pod koniec ubiegłego roku miał być sondowany w kwestii pracy z reprezentacją Polski. PZPN wydał wówczas komunikat, że "nie prowadzi rozmów z jakimkolwiek szkoleniowcem", a i selekcjoner reprezentacji Węgier sprawę zdementował. Co oczywiście nie musi znaczyć, że nie była to prawda.  

Kto selekcjonerem reprezentacji Polski? Dobrze znane nazwiska 

O temat zatrudniania selekcjonerów, o gierki z mediami i sensacyjne zwroty akcji dba bowiem osobiście prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dlatego, gdy teraz Michał Probierz oficjalnie sam podał się do dymisji w środę, to nie można wykluczyć, że tak naprawdę decyzja o jego odejściu została podjęta już we wtorek i to przez Cezarego Kuleszę. I że nawet po takich ustaleniach prezes PZPN opowiadał mediom o mediacjach, jakie ma przeprowadzać między Probierzem a Robertem Lewandowskim.  

Dlatego, gdy teraz prezes Cezary Kulesza rzuca do dziennikarzy nazwiska czterech potencjalnych kandydatów na selekcjonera (Adam Nawałka, Jacek Magiera, Jan Urban, Jerzy Brzęczek), to trzeba mieć świadomość, że może to być jego kolejny blef i tak naprawdę już jest blisko porozumienia z kimś zupełnie innym.  

W pierwszych godzinach po odejściu Michała Probierza na faworyta części mediów zaczął urastać Jan Urban. Co ciekawe, za główny atut tej kandydatury - wobec konfliktu byłego już selekcjonera z napastnikiem słynnej Barcelony - podawane są nie kompetencje czysto trenerskie, a zdolności interpersonalne Jana Urbana. Jednym zdaniem: trudno go nie lubić. Zagraniczny etap swojej kariery zawodniczej spędził w Hiszpanii, gdzie do historii przeszły jego gole strzelane dla Osasuny przeciw Realowi Madryt. W Pampelunie Urban nie tylko pisał swoje imponujące piłkarskie CV, ale też nabierał południowego, bardziej wyluzowanego i uśmiechniętego podejścia do życia. To połączenie przełożyło się m.in. na dobry kontakt na linii trener-zawodnik z największą gwiazdą w historii Ekstraklasy, niemieckim mistrzem świata Lukasem Podolskim, którego do niedawna Urban prowadził w Górniku.

Z zespołem z Zabrza nie zdobył trofeów, ale szacunek i sympatię kibiców oraz ekspertów - już tak, bo osiągał wyniki ponad stan. Za tą kandydaturą stoi też doświadczenie w pracy pod presją, prowadził bowiem też Legię Warszawa i Lecha Poznań. Obie te kadencje trudno jednak nazwać w pełni udanymi. Z Legią zdobył mistrzostwo Polski i Puchar Polski, ale nie wiodło mu się w europejskich pucharach. Prezes Bogusław Leśnodorski uznał, że potrzebuje trenera, który umie kompleksowo przygotować klub do gry zarówno w Polsce, jak i w Europie, zmienił więc Urbana na Norwega Henninga Berga.

Z kolei w Lechu Poznań szkoleniowiec został zatrudniony w miejsce rządzącego twardą ręką Macieja Skorży, by podnieść morale w zespole, który szybko po zdobyciu mistrzostwa Polski wylądował na dnie tabeli Ekstraklasy. W krótkim czasie efekt był świetny, poznaniacy zanotowali serię zwycięstw, w tym m.in. jako pierwszy polski zespół w historii pokonali klub z Włoch w meczu wyjazdowym (Fiorentinę w Lidze Europy jesienią 2015 r.). W dłuższej perspektywie praca Jana Urbana w Lechu okazała się jednak porażką, drużyna pogrążyła się w przeciętności. Na rzecz Urbana przemawia jeszcze fakt, że był wśród trenerów, którzy współpracowali z holenderskim selekcjonerem reprezentacji Polski Leo Beenhakkerem. 

Drużyna Macieja Skorży zagra w KMŚ
Drużyna Macieja Skorży zagra w KMŚ
Źródło: Newspix

Wspominany Maciej Skorża też kolejny raz wymieniany jest jako kandydat na selekcjonera. Podobnie jak Urban ma w CV Legię i Lecha (plus Wisłę Kraków) oraz pracę w sztabie reprezentacji (za kadencji Pawła Janasa). Na dodatek jednak może się pochwalić sukcesami w zagranicznej pracy - właśnie drugi raz prowadzi bowiem japoński klub Urawa Red Diamonds, z którym wygrał azjatycką Ligę Mistrzów, a w najbliższych dniach zagra w Klubowych Mistrzostwach Świata FIFA (m.in. przeciw słynnemu argentyńskiemu River Plate i włoskiemu Interowi Mediolan). Z perspektywy rozwoju kariery obecna posada szkoleniowca może być bardziej rozwojowa niż chwiejne stanowisko w Polsce. Poza tym - według nieoficjalnych informacji - Maciejowi Skorży ma być mało po drodze z prezesem Cezarym Kuleszą. Możliwe więc, że nigdy nie dowiemy się, jak w roli selekcjonera spisałby się trener, który uchodzi za jednego z największych polskich fachowców (o ile nie największego) od spraw taktycznych. Skorża podczas swojej drugiej kadencji w Lechu Poznań, zakończonej mistrzostwem Polski (2022), wyciągnął wnioski z wcześniejszych błędów i zmienił swoje podejście do relacji z piłkarzami i własnym sztabem na mniej autorytarne.  

Za autorytarnego trenera z pewnością jest uznawany Marek Papszun, szkoleniowiec Rakowa Częstochowa. Obejmował klub na trzecim poziomie rozgrywkowym i przeszedł z nim imponującą drogę na szczyt - do mistrzostwa Polski (2023) i dwóch Pucharów Polski. Po tych sukcesach szkoleniowiec zrobił sobie przerwę od pracy, ale mimo prowadzonych negocjacji żaden zagraniczny pracodawca ostatecznie go nie zatrudnił i wrócił do Częstochowy. O żadnym innym zespole w naszej lidze nie można powiedzieć, że w aż takim stopniu za jego budową stoi jedna osoba. W przypadku Papszuna, który w samym Rakowie ma nie znosić sprzeciwu, jako wielka niewiadoma są uznawane jego ewentualne relacje z polskimi piłkarzami europejskiego formatu.   

Kulesza o swoim starcie w wyborach. "Zobaczymy"
Źródło: TVN24

Niewiadomą jest też, na ile wciąż są aktualne kompetencje Adama Nawałki. Selekcjoner, który doprowadził Polskę do największego sukcesu w XXI wieku, czyli ćwierćfinału Euro 2016, po odejściu z reprezentacji po nieudanym mundialu w Rosji pracował już tylko w Lechu Poznań, co okazało się gigantycznym rozczarowaniem. Polscy kibice pamiętają, jak źle skończył się powrót po dekadzie na fotel selekcjonera Antoniego Piechniczka i mają prawo się zastanawiać, czy z Nawałką nie byłoby podobnie. W tym przypadku na plus oprócz udanej kadencji selekcjonerskiej przemawiają też dobre relacje z Robertem Lewandowskim. Nawałka ucina pytania dziennikarzy o powrót krótkim "silenzio stampa", zresztą jego kontakty z mediami zawsze ograniczały się do oficjalnych formułek. Przy dobrej grze kadry nikomu to jednak nie przeszkadzało. 

Cezary Kulesza nie wykluczył publicznie powrotu dawnego selekcjonera, a oprócz Nawałki wyliczył też Jerzego Brzęczka. Ten come back wydaje się jednak mało realny, skoro do jego zwolnienia przyczynił się swoim "milczącym wywiadem" Robert Lewandowski. Z kolei wymieniony poza tym przez prezesa PZPN Jacek Magiera, choć ma spore doświadczenie (gra z Legią w Lidze Mistrzów, młodzieżowa reprezentacja Polski) i jest szanowany, uchodzi chyba za zbyt mało przebojowego do roli selekcjonera.  

Gierki Cezarego Kuleszy i niedoszli selekcjonerzy  

Gdy wcześniej Cezary Kulesza wybierał selekcjonerów, robił wiele, by oszukać media, a przy tym też część kandydatów. Ostatni wybór padł na Probierza, a prezes PZPN równolegle rozmawiał z Markiem Papszunem, który już kompletował swój sztab. Po wszystkim trener Rakowa miał prawo być rozżalony: "Z mojej perspektywy - nie miałem żadnych szans, to nie była rywalizacja. Brałem udział w czymś, co de facto nie istniało, dlatego nie czuję się przegrany" - mówił potem w tygodniku "Piłka Nożna".  

Nominowanie Fernando Santosa poprzedził wyścig przecieków medialnych - jak się okazało fałszywych - że selekcjonerem zostanie inny zagraniczny kandydat. Jako "pewniacy" wymieniani byli Portugalczyk Paulo Bento i Szwajcar Vladimir Petković. 

Kulesza zagrał jednak najbardziej na nosie mediom za pierwszym razem, gdy przed barażami o mundial 2022 postawił na Czesława Michniewicza. Wówczas to kilku głośnych dziennikarzy sportowych dostało informację, że kontrakt z Adamem Nawałką jest już ustalony, przekazywali jego szczegóły (włącznie z wysokością pensji: 200 tys. zł brutto), a informacja była podawana jako "pewna". Wcześniej jako bardzo poważny kandydat miał być brany ukraiński zdobywca Złotej Piłki Andrij Szewczenko, choć była to raczej kolejna zasłona dymna ze strony Kuleszy.   

Cezary Kulesza i Czesław Michniewicz
Cezary Kulesza i Czesław Michniewicz
Źródło: Newspix

Za jedynym - jak do tej pory - wyborem Adama Nawałki na selekcjonera stał Zbigniew Boniek. Jako prezes PZPN szukał nieoczywistych rozwiązań (takim też było postawienie potem na Jerzego Brzęczka). W 2014 roku oprócz Nawałki rozważał m.in. Dariusza Wdowczyka - ta kandydatura upadła jednak ze względu na korupcyjną przeszłość trenera, po kontrolowanych przeciekach do mediów. Pod uwagę brany był też Szwed Lars Lagerbäck, który potem z małą Islandią zrobił wielką furorę na Euro 2016, a na mundialu 2018 zremisował z Argentyną. Najciekawszy był jednak pomysł, który po latach w swojej książce "Stan futbolu" zdradził Krzysztof Stanowski, dobry znajomy Bońka. Jako znana postać we włoskim futbolu, prezes PZPN chciał spróbować w roli selekcjonera Paolo Maldiniego, legendę AC Milan i reprezentacji Italii. Ostatecznie zdecydował się jednak na Nawałkę i wówczas była to dobra decyzja.  

Za najlepiej "wymyślonego" selekcjonera w XXI wieku przez wielu jest traktowane nominowanie zmarłego niedawno Holendra Leo Beenhakkera w 2006 roku. Michał Listkiewicz sam napisał ostatnio o tym swoim wyborze jako o "strzale w dziesiątkę". Prezes PZPN w latach 1999-2008 często podkreśla, że najbardziej żałuje, iż nie dał pracy selekcjonera Henrykowi Kasperczakowi, świetnemu w Wiśle Kraków i reprezentacjach afrykańskich. Szkoleniowiec, który kilka razy był blisko posady, jest już na trenerskiej emeryturze. Kto tym razem dostąpi selekcjonerskiego zaszczytu, a dla kogo pozostanie to nieosiągnięty cel?  

Czytaj także: