- Jeżeli pan marszałek Kuchciński obawia się prowadzenia obrad i ukarania posłów, którzy nadal będą blokować mównicę, najwyższymi karami (...) to pan marszałek Tyszka jest gotowy, by to zrobić za pana Kuchcińskiego - powiedział odnośnie kryzysu sejmowego Paweł Kukiz w programie "Kawa na ławę" w TVN24.
Paweł Kukiz uważa, że jeśli grupa protestujących posłów, nadal będzie blokować mównicę podczas kolejnego posiedzenia Sejmu 11 stycznia to powinna ponieść najwyższe z możliwych finansowych kar.
- Jeżeli pan marszałek Kuchciński obawia się prowadzenia obrad i wykorzystania regulaminu i ukarania posłów, którzy nadal będą blokować mównicę, najwyższymi karami, tj. połową uposażenia przez okres trzech miesięcy, to pan marszałek Tyszka jest gotowy, by to zrobić za pana Kuchcińskiego - powiedział odnośnie kryzysu sejmowego Paweł Kukiz w programie "Kawa na ławę" w TVN24.
- Uciekanie przed posłem Szczerbą do Sali Kolumnowej to nie dla mnie. Chcecie to biegajcie, ale beze mnie - dodał Kukiz.
Zaproszenie PSL
Jak ocenił z kolei, Piotr Zgorzelski (PSL) "nie trzeba być wróżbitą tylko mieć odrobiną dobrej woli i zdrowego rozsądku, żeby nie dopuścić do dwóch Sejmów - Sejmu rządowego i Sejmu opozycyjnego". - Potrzebna jest po prostu rozmowa. Bez tego się nie da, bo 11 stycznia będzie najgorszy z możliwych dla polskiej demokracji scenariuszy - mówił.
Dodał, że PSL wystosował zaproszenie spotkania do wszystkich liderów, na co większość odpowiedziała pozytywnie. Paweł Kukiz powiedział, że usłyszał dopiero podczas programu o tym spotkaniu. Zaznaczył, że są do tego środki komunikacji. - Jeśli one mogą być wykorzystane do nagrywania piosenek z mównicy to równie dobrze można z nich skorzystać przy porozumieniu liderów opcji politycznych - powiedział Kukiz. Jak dodał, "jest orędownikiem porozumienia, jak najszybszego doprowadzenia sejmu do porządku".
Dwa aspekty kryzysu
Jak z kolei wyjaśniła posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus chciałaby, żeby 11 stycznia wszyscy posłowie, 460 osób znalazło się na Sali Plenarnej, czyli w miejscu, w którym powinni debatować i rozmawiać. Podkreśliła, że cały ten kryzys ma dwa aspekty. Pierwszy aspekt prawny i drugi aspekt polityczny. Jej zdaniem "z aspektem prawnym sobie nie poradzimy, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość nie chce się przyznać do tego, że złamało kilka punktów w regulaminie Sejmu". Jednak zaznaczyła, że to niech sprawdzi prokuratura. - Mam nadzieję, że prokuratura będzie w tym wypadku niezależna - mówiła. Odnosząc się do drugiego aspektu politycznego, powiedziała, że w historii nieraz tak było, że przeciwnicy siadali przy stole i próbowali wyznaczyć jakiś kompromis. - W kompromisach niestety tak jest, że nikt nie bierze 100 procent, zawsze trzeba dać krok do tyłu - wyjaśniła. Jak oceniła, najlepszą sytuacją byłoby, żeby 11 stycznia rozmawiać ponownie na temat poprawek do budżetu.
"Odpowiedzialność po stronie silniejszego"
Z kolei - zdaniem Rafała Trzaskowskiego (PO) - zawsze jak jest jakiś konflikt, to odpowiedzialność jest po stronie silniejszego, tego, który ma większość. - Teraz piłka jest po stronie Prawa i Sprawiedliwości - mówił. Jak dodał, budżet został przyjęty z mnóstwem wątpliwości. - Prawo i Sprawiedliwość powinno przyjść na salę obrad, przegłosować jeszcze raz budżet i w tym momencie ten problem się skończy - powiedział Trzaskowski.
Wyjaśnił, że jeżeli gotowość do kompromisu ze strony PiS polega na całkowitej akceptacji ich pomysłów to nie na tym polega kompromis. - Jarosław Kaczyński przyjął kurs na totalną konfrontacje i nie jest gotów na żadne ustępstwo - powiedział.
Jak z kolei tłumaczył wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński "jesteśmy gotowi do tego, żeby przywrócić powagę polskiemu parlamentowi".
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24