"Tyle jesteśmy warci, ile jesteśmy zwarci" - brzmi motto instrukcji, jak dyskredytować Leszka Millera i jego nową partię. Tajemnicza notatka, sporządzona w siedzibie SLD na Rozbrat, do której dotarł "Dziennik", ma przekonać działaczy Sojuszu, że tylko zjednoczona lewica ma szansę na sukces.
Do autorstwa instrukcji nikt nie chce się przyznać. W oficjalnych wypowiedziach liderzy SLD podkreślają, że nowa partia Millera, Polska Lewica, nie jest dla nich żadnym zagrożeniem, zaś były premier to już polityczny trup. Ale w zaciszu siedziby partii na Rozbrat Miller nadal wywołuje irytację, którą podsycają obawy, by nie poszła za nim część działaczy Sojuszu, twierdzi "Dziennik".
Nowa partia nie służy lewicy
- Powoływanie kolejnej partii nie służy interesom ludzi lewicy - głosi pierwszy punkt notatki. - Inicjatywę oceniamy jako indywidualne działanie Leszka Millera, którego nie stać na krytyczną refleksję wobec prowadzonej przez niego w przeszłości polityki i który nie może pogodzić się ze swoimi porażkami(...). Lewica zaczęła tracić na znaczeniu, gdy przylgnęły do niej skojarzenia z podatkiem liniowym, łaszeniem się do księdza Jankowskiego czy też grzaniem się w cieple wielkiego biznesu.
- Jest to stara śpiewka Aleksandra Kwaśniewskiego i tych czyścioszków, którzy zostali na Rozbrat i którzy udają, że nie byli w rządzie - odpowiada Miller.
Instruktor Janik
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24