Zwykły człowiek nie może sprawdzić, czy przedstawiający się legitymacją CBA człowiek, rzeczywiście jest agentem. Program "Teraz My!" sprawdził, że pod funkcjonariusza podszyć może się każdy i przed oszustwem nie sposób się obronić. - Jeśli człowiek się wylegitymował czarną legitymacją CBA, to wszystko jest w porządku - przekonuje przedstawicielka Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Kilka dni temu policja zatrzymała członków gangu pruszkowskiego. Kilku z nich było posiadaczami... legitymacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Posiadali bardzo proste fałszywki, które jednak mogły się okazać niezwykle skuteczne.
Trudno dociec, czy przestępcom udało się użyć, wyobraźnia łatwo jednak podpowiada, jakie możliwości bandyci mieli.
Prowokacja
Dziennikarze "Teraz My!" postanowili sprawdzić jakie możliwości daje im podrobiona legitymacja CBA. Zaczęli niewinnie - powołując się na rzekome "prowadzenie akcji", nakazywali kierowcom parkowanie w innych miejscach. Nie było kierowcy, który widząc legitymację nie odjechałby z "obstawianego" miejsca. Gorzej, gdy fałszywi funkcjonariusze bez problemu mogli dostać się do czyjegoś mieszkania.
Skoro czarna legitymacja otwiera wszystkie drzwi, to czy jest jakaś możliwość sprawdzenia, kto jest jej posiadaczem?
Gdy zapuka CBA...
"Teraz My!" postanowiło dowiedzieć się tego u źródła, czyli w CBA. Rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego Temistokles Brodowski twierdzi, że wystarczy zadzwonić co CBA i spytać, czy nazwisko podane w legitymacji faktycznie należy do agenta. Jak się okazało, nie jest to takie proste.
- Proszę pani, jestem u siebie w domu, właśnie przyszło do mnie dwóch panów, którzy podają się za agentów CBA. Ja jednak wolałbym sprawdzić, czy to faktycznie agenci, czy przypadkiem nie złodzieje - zadzwonił do CBA jeden z dziennikarzy "Teraz My!". - A panowie się wylegitymowali? - spytała pani przy telefonie. - Jeśli tak, to nie ma żadnego problemu, to na pewno agenci - zagwarantowała. - Takie rzeczy, że ktoś się podszywa pod agenta się nie zdarzają - zapewniła tego, który pod funkcjonariusza się podszywał i to bardzo skutecznie. Dodała przy tym, że sprawdzić tych panów nie może, bo - CBA nie ujawnia żadnych danych swoich funkcjonariuszy.
- Ludzie boją się władzy - ocenia zaproszony przez Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego gość, były poseł Prawa i Sprawiedliwości a teraz Prawicy Rzeczposoplitej, Marek Jurek. - To są pewne bardzo głęboko tkwiące przekonania, że z władzą lepiej nie zadzierać - tłumaczy zachowanie ludzi, którzy zetknęli się z legitymacjami CBA Jurek.
- Ja bym wolała, żeby było to poszanowanie władzy niż lęk - komentuje drugi gość, Jolanta Szymanek-Deresz z SLD.
Dzwoń. Albo uciekaj przez okno
Prowadzący programu "Teraz My" postanowili spytać więc prawnika, co "zwykły, szary człowiek" może zrobić w sytuacji, gdy przychodzą do niego funkcjonariusze CBA (albo ci, którzy się za nich podają). - Zalecany sposób działania to telefon do CBA – twierdzi adwokat Jerzy Nauman. - Jak jednak widzieliśmy w prowokacji, ta metoda nie skutkuje - ocenia. - Trzeba się zapoznać z dokumentem, jaki posiada funkcjonariusz, zapamiętać nazwisko. Funkcjonariusz powinien udostępnić swoje dane z legitymacji - zaznacza Nauman. I co wtedy? - Albo telefon, albo ucieczka przez okno - twierdzi adwokat.
Jak udowodnili dziennikarze "Teraz My!", możliwy jest jednak tylko jeden wariant - ten drugi.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn