"Cała Polska widziała, że ktoś, kto ustalał obostrzenia, w sposób bezczelny je łamał"

Rodzina Emilewiczów na nartach
"Te tłumaczenia kompletnie do mnie nie trafiają"
Źródło: TVN24

Tego słowa zabrakło na samym początku, wtedy, kiedy cała Polska widziała, że ktoś, kto ustalał obostrzenia dla obywateli w sposób bezczelny je łamał - powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba. Skomentował w ten sposób zachowanie Jadwigi Emilewicz, która przeprosiła za wyjazd swoich synów na narty i przyznała, że to był błąd. - Te tłumaczenia kompletnie do mnie nie trafiają. Ja również jestem matką i nie przyszłoby mi do głowy, żeby coś takiego zrobić - mówiła wiceszefowa klubu Lewicy Magdalena Biejat.

W połowie stycznia portal tvn24.pl ujawnił, że synowie Jadwigi Emilewicz wzięli udział w zgrupowaniu narciarskim w Suchem pod Poroninem, choć nie mieli odpowiednich licencji, które uprawniałyby ich do korzystania ze stoków narciarskich, zamkniętych w związku z pandemią. Licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy dziennikarz tvn24.pl zadał o nie pytania.

Emilewicz przeprasza i zapewnia, że jej dzieci nie potrzebowały licencji >>>

- To był błąd, za który bardzo przepraszam. Naszych dzieci nie powinno być na stoku, kiedy inni zostali w domach. I choć byłam przekonana, że jestem "w prawie", to od polityków oczekuje się więcej, a nam i naszym rodzinom wolno mniej. I słusznie – powiedziała we wtorek tvn24.pl była wicepremier. Wcześniej była wicepremier publicznie przeprosiła za swój wyjazd w wywiadzie dla Interii.

- To, że mój wyjazd z dziećmi, ich trening, był zgodny z przepisami prawa, a ja sama - co chyba umknęło uwadze mediów - nie jeździłam na nartach, nie zmienia faktu, że to wszystko było - najdelikatniej mówiąc - niestosowne - mówiła Interii. - Niestety, mama wygrała we mnie z posłanką - dodała.

"Te tłumaczenia kompletnie do mnie nie trafiają"

Sprawę komentowali w środę politycy. - Mówimy tutaj jednak o spędzaniu czasu wolnego. Nawet jeśli jest to czyjeś hobby, pasja, to nie jest tak, że w pani Emilewicz wygrała matka wtedy, kiedy musiała zawalczyć o życie i zdrowie swoich dzieci, o ich dostęp do jakichś praw - powiedziała wiceszefowa klubu Lewicy Magdalena Biejat.

Dodała, że Emilewicz "powinna przede wszystkim mieć świadomość tego, że jest na świeczniku, jest jedną z osób, które powinny dawać dobry przykład i wytyczać szlak, tego jak powinniśmy się zachowywać w epidemii".

- Te tłumaczenia kompletnie do mnie nie trafiają. Ja również jestem matką i nie przyszłoby mi do głowy, żeby coś takiego zrobić - przyznała.

wit 1
"Te tłumaczenia kompletnie do mnie nie trafiają"
Źródło: TVN24

"Tego słowa zabrakło na samym początku"

- Jak byłem w przedszkolu, to mówiono, że są trzy czarodziejskie słowa: proszę, dziękuję, przepraszam. Tego słowa zabrakło na samym początku, wtedy, kiedy cała Polska widziała, że ktoś, kto ustalał obostrzenia dla obywateli w sposób bezczelny je łamał - skomentował poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba.

- Najpierw było jeżdżenie, zabawy na śniegu, a później były licencje. To kolejność całkowicie niedopuszczalna. Myślę, że ta władza ma problemy sama ze sobą. Po prostu buta, arogancja i pycha, bezkarność, że władzy należy się coraz więcej - dodał.

wit 2
"Tego słowa zabrakło na samym początku". Szczerba o zachowaniu Emilewicz
Źródło: TVN24

Bortniczuk: poseł Emilewicz tak naprawdę nie zrobiła nic złego

Poseł Porozumienia wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy Kamil Bortniczuk pytany na antenie Poranka Rozgłośni Katolickich "Siódma9" o zachowanie Emilewicz, powiedział, że jest to sytuacja, którą "rozdmuchano". Zaznaczył, że z tego, co wie, synowie Emilewicz mieli prawo brać udział w obozie sportowym i nie potrzebowali do tego żadnej licencji, ponieważ licencje powinien posiadać klub. - A klub taką licencję posiadał - dodał.

Dopytywany, czy uważa, że wobec Emilewicz nie powinny zostać podjęte żadne kroki, Bortniczuk ocenił, że "byłyby podjęte w przypadku pani poseł Emilewicz jakiekolwiek kroki, gdyby one mogły być podjęte". - Pani poseł Emilewicz nie jest ani członkiem rządu, ani nie pełni żadnych funkcji w Sejmie i jest też bezpartyjna, w związku z czym chociażby analogiczne rozstrzygnięcie, jak w stosunku do posła Girzyńskiego zapaść nie mogło, bo nikt jej z żadnej partii wyrzucić nie może - powiedział.

- Pani poseł Emilewicz tak naprawdę nie zrobiła nic złego, poza tym, że ma rozpoznawalną twarz i pojawiła się na stoku - podkreślił.

Poseł PiS Zbigniew Girzyński został we wtorek wieczorem zawieszony w prawach członka partii. Niedługo później wydał oświadczenie, w którym potwierdził doniesienia mediów, że został zaszczepiony przeciwko COVID-19. Zapewniał jednak, że nie prosił nikogo o pierwszeństwo w kolejce i "postąpił od A do Z zgodnie z obowiązującym prawem" jako pracownik naukowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki zapowiadał, że "możliwe jest" zawieszenie Emilewicz jako posłanki klubu PiS. Taka decyzja nie została do dzisiaj podjęta.

Czytaj także: