Jeżeli Marcin P. był słupem, a wszystko było zorganizowane przez jakieś mądrzejsze od niego osoby, to na pewno, gdyby miał kłopoty z urzędami skarbowymi, by mu pomogły - powiedział w "Faktach po Faktach" Jacek Rostowski, który w środę przez dziewięć godzin zeznawał przed komisją śledczą do sprawy Amber Gold. Zapewnił też, że "nigdy nie słyszał" o "parasolu politycznym", który miałby być roztoczony nad szefami spółki.
Jacek Rostowski został wezwany przed sejmową komisję w charakterze świadka.
"Żadnych faktów nie znam, aby przypuszczać, że tak było"
W "Faktach po Faktach" odniósł się do jednego z zarzutów wysuwanych w związku z aferą Amber Gold. Dotyczy on rzekomego "parasola politycznego", który miał być roztoczony nad kierującym firmą małżeństwem.
- Ja żadnych faktów nie znam, aby przypuszczać, że tak było. Absolutnie żadnych - powiedział.
- Ale jeżeli P. był słupem, jeżeli to było zorganizowane przez jakieś mądrzejsze od niego osoby, to na pewno gdyby miał kłopoty z urzędami skarbowymi, to by mu pomogli. Z tą robotą papierkową, która była potrzebna, żeby urzędy nie podejrzewały, że coś bardzo złego się u niego dzieje w kontekście podatków. Na pewno by mu tę pomoc zapewnili - podkreślił.
- Absolutnie się z tym nie zgadzam, nigdy o żadnym parasolu nie słyszałem - zaznaczył.
W czasie środowego przesłuchania w Sejmie Rostowski poinformował, że o istnieniu Amber Gold dowiedział się z notatki ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, która 24 maja 2012 roku została wysłana do najważniejszych osób w państwie, między innymi do ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego czy ministra finansów. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Polski. W piśmie poinformowano, że w ocenie agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express. Przekazano też, że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
- Bardzo szybko na nią zareagowałem. Co zresztą nawet posłowie PiS na tej komisji przyznali - podkreślał w "Faktach po Faktach" Rostowski. - Więc o żadnym parasolu nie słyszałem - powtórzył.
"Mamy do czynienia z oszustwem na pięciokrotnie większą skalę"
Pytany o zarzuty dotyczące tego, że organy państwa podczas działalności przestępczej Amber Gold źle funkcjonowały, odpowiedział:
- Teraz mamy do czynienia z oszustwem GetBack na pięciokrotnie większą skalę, 2,5 miliarda złotych zamiast na 500 milionów złotych w przypadku Amber Gold. Oczywiście dla ludzi oszukanych (przez Amber Gold - red.) ta kwota też była olbrzymia, ale dzisiaj mamy do czynienia z pięciokrotnie większym oszustwem, w którym bezpośrednio jest zamoczony premier Morawiecki - stwierdził.
Jak dodał, ojciec premiera Kornel Morawiecki "interweniował na rzecz GetBack u swojego syna".
- Jeszcze nie wiemy o jakichś możliwych niezgodnych z prawem działaniach, ale wiemy, że ojciec interweniował u syna. Syn nie zgłosił ani do CBŚ, ani do innych instytucji, że jest to wysoce niestosowne. A powinien był - dodał.
- Odpowiadam, jak reaguję na zarzut ze strony PiS-u, że państwo wtedy (w okresie działalności Amber Gold - red.) nie funkcjonowało. Jeżeli państwo nie funkcjonowało wtedy, to dzisiaj nie funkcjonuje na pięciokrotnie większa skalę. Oczywiście to w żaden sposób nie pociesza tych, którzy stracili tamte pieniądze, a tym bardziej tych, którzy stracili teraz pięciokrotnie więcej - podkreślił.
Jak dodał, "straty ludzi są oczywiście jak najbardziej godne pożałowania i w jednym, i w drugim przypadku".
"Wprowadzenie systemu de facto jednopartyjnego"
Rostowski odniósł się również do słów przewodniczącej komisji śledczej do spraw Amber Gold Małgorzaty Wassermann, która powiedziała podczas przesłuchania, że "do polityki przyszła dlatego, żebyście z niej na zawsze odeszli".
- Byłem tym głęboko zszokowany - stwierdził były minister finansów.
- Żeby przedstawiciel partii rządzącej mówił: "przyszłam do polityki, aby opozycja zniknęła z polityki na zawsze". Powiedziała jasno i niedwuznacznie, jakie są cele PiS-u, czyli po prostu wprowadzenie systemu de facto jednopartyjnego - podkreślił.
Rostowski dodał, że "znamy takie systemy", w których "władza sobie dobiera opozycję".
Autor: JZ//kg / Źródło: tvn24