Kierowcy mogą już korzystać z nowego, 40-kilometrowego odcinka autostrady A1 w okolicach Łodzi. Jednak wielu z nich w dniu oficjalnego otwarcia wpadło w pułapkę zastawioną na nich przez drogowców. Materiał programu "Polska i Świat".
Wspomniany odcinek leży w woj. łódzkim pomiędzy Strykowem a Tuszynem. Dzięki niemu podróżujący z Gdańska do Katowic - lub z Warszawy do Wrocławia - nie muszą już przejeżdżać przez Łódź. Mogą na tym zaoszczędzić nawet godzinę.
"Proszę się zgłosić do rzecznika"
Otwarcie autostrady w piątek zakończyło się jednak falstartem i niemałym zamieszaniem.
Wszystko przez drogowców, którzy jeszcze przed oddaniem trasy odsłonili tablice kierujące na Łódź i Wrocław. Kierowcy dopiero po przejechaniu kilkuset metrów usłyszeli, że "muszą się kierować na Gdańsk".
- Ja pierdykam! To po co są tam pokazane nieprzykryte tablice? - zastanawiał się jeden z kierowców. O to samo postanowiliśmy spytać drogowców, którzy kierowali samochody na północ, chociaż znaki pozwalały jechać na południe.
- Proszę się zgłosić do rzecznika prasowego - usłyszał w odpowiedzi reporter TVN24.
Kiedy cała A1?
- Mogło gdzieś się zdarzyć coś takiego, że ktoś odsłonił jakąś tablicę bądź zdjął za późno. To jest naturalne w takich sytuacjach - przekonywał kolei Maciej Zalewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, który kilkadziesiąt kilometrów dalej brał udział w otwarciu trasy m.in. wraz z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem i wicepremierem Piotrem Glińskim.
Ostatecznie w piątek pierwszym zainteresowanym udało się skorzystać z nowo otwartej trasy.
Nie wiadomo, kiedy kierowcy będą mogli się natomiast przejechać całą autostradą A1 z Gdańska aż do czeskiej granicy. Pierwotnie, oddana w piątek wschodnia obwodnica Łodzi oraz - wciąż brakujący - odcinek między Piotrkowem Trybunalskim a Częstochową, miały być gotowe przed Euro 2012.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24