Prawo i Sprawiedliwość robi uniki, ale czasu jest coraz mniej - po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Izby Dyscyplinarnej Jarosław Kaczyński zapowiada jej likwidację. Mówi także o kolejnych zmianach w sądownictwie - propozycje znowu zaczynają wzbudzać zaniepokojenie prawników. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Unijny zegar tyka nieubłaganie, bo za tydzień mija termin, jaki Bruksela dała polskiemu rządowi, by wyjaśnił, jak zamierza wykonać wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Na pewno nie wystarczy zmiana tabliczki "Izba Dyscyplinarna" na jakąś inną izbę, tak długo, jak będą w Sądzie Najwyższym osoby wadliwie powołane na stanowiska sędziów – mówi Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". To wyraźna aluzja do zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który ogłosił, że Izba Dyscyplinarna w obecnym kształcie zostanie zlikwidowana.
Ale czy ktoś lub coś ją zastąpi? Tego PiS na razie nie ujawnia. - Poczekajmy chwilkę, będzie wówczas projekt ustawy i będziemy mogli konkretnie się na ten temat wypowiadać – apeluje Łukasz Schreiber z Prawa i Sprawiedliwości.
- To powinna być faktyczna likwidacja tego, co jest teraz – uważa Robert Kropiwnicki z Platformy Obywatelskiej. - I jakiś nowy twór może się nazywać Izbą Dyscyplinarną, ale powinien być wyłoniony spośród prawdziwych sędziów, a nie nominatów politycznych – dodaje.
Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym sądem - wyrok TSUE
TSUE orzekł, że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym sądem właśnie przez to, że orzekają w niej ludzie powołani przy udziale nowej Krajowej Rady Sądownictwa, która też nie ma gwarancji niezależności od polityki.
- Jeżeli Polska zlikwiduje Izbę Dyscyplinarną w takim kształcie, w jakim ona jest teraz, z tymi sędziami, którzy nie dają gwarancji niezależności i zarabiają dużo więcej niż pozostali, a w to miejsce powoła coś podobnego, jakiś nowy podobny twór, to na pewno nie będzie wykonanie wyroku TSUE – uważa konstytucjonalistka dr Bogna Baczyńska.
Wtedy Trybunał mógłby nałożyć na Polskę ogromne kary finansowe. Bruksela wciąż nie zatwierdziła polskiego planu odbudowy, który miałby finansować kolejne obietnice, które składa PiS. - To jest szansa na odblokowanie milionów na realizację obietnic, o których na razie słyszymy tylko w wymiarze werbalnym – przyznaje Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Jesteśmy gotowi, by z panem prezesem rozmawiać, bo zawsze trzeba rozmawiać, jeśli chodzi o tak delikatne sprawy – mówi minister Michał Wójcik z Solidarnej Polski. Ale tu zaczyna się wyraźna różnica zdań między PiS a środowiskiem Zbigniewa Ziobry – Prawo i Sprawiedliwość za Izbę Dyscyplinarną umierać nie będzie i jak słyszymy nieoficjalnie, decyzja o tym, by dogadać się z Brukselą już zapadła.
Solidarna Polska za "głębokimi zmianami"
- Do tamtego momentu szliśmy jak walec z różnymi reformami – ocenia Michał Wójcik. Ludzie Ziobry mówią teraz, że ich reforma się nie udała, bo część zawetował prezydent, a premier zbyt łagodnie negocjował z Brukselą. Teraz coraz częściej mówi się o tym, że Zbigniew Ziobro będzie chciał postawić na swoim i zażądać obrania ostrego, kolizyjnego kursu z Unią Europejską w temacie praworządności. - Nie chcemy, żeby to były zmiany pudrowane, ale głębokie zmiany nie tylko w Sądzie Najwyższym – dodaje Wójcik.
Część polityków Solidarnej Polski opowiada się nie tylko za zmianą liczby sędziów, ale też za spłaszczeniem struktury sądów, czyli za administracyjną rewolucją we wszystkich sądach. Z kolei prezes Jarosław Kaczyński wyraźnie sugeruje likwidację immunitetów sędziów.
- Immunitet dla sędziego nie jest po to, by chronił sędziego, jeśli coś ukradnie lub jedzie po alkoholu. Gdyby nie było immunitetów, to sędzia Igor Tuleya miałby dzisiaj akt oskarżenia za to, że zachował się jak sędzia. Któryś z nadgorliwych podwładnych ministra Ziobry by to zrobił – twierdzi Piotr Gąciarek ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
W samej Zjednoczonej Prawicy szczegółowej rozmowy na temat tych zmian jeszcze nie było.
Źródło: TVN24