Michał Kołodziejczak znalazł się na liście osób, które były inwigilowane przy użyciu systemu Pegasus. W programie "Fakty po Faktach" lider AGROunii ocenił, że mogło mieć to związek z planami utworzenia partii politycznej. - Już dzisiaj wiemy, że to podkładanie nóg przez rząd PiS-u, uprzedzanie niektórych ruchów, miało pewne podstawy - stwierdził.
Eksperci z Citizen Lab potwierdzili dwa kolejne przypadki użycia w Polsce systemu inwigilacji Pegasus. Na liście jest między innymi lider AGROunii Michał Kołodziejczak, który był szpiegowany kilkukrotnie w maju 2019, kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, gdy zapowiadał rejestrację partii politycznej.
CZYTAJ TAKŻE Kołodziejczak: Mam wrażenie, że Kaczyński był ze mną przy stole. Śledzono zwykłego rolnika
Michał Kołodziejczak pojawi się na senackiej komisji
Kołodziejczak był w środę gościem "Faktów po Faktach" w TVN24, gdzie przekazał, że przyjmie zaproszenie i pojawi się na posiedzeniu senackiej komisji nadzwyczajnej do nielegalnej inwigilacji Pegasusem, której przewodniczy senator KO Marcin Bosacki.
- Jestem już też po pierwszej krótkiej rozmowie z panem Bosackim i trzeba tę sprawę jak najszybciej wyjaśnić. Trzeba przed komisją – mam nadzieję, że też niedługo sejmową – postawić Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego. Trzeba dać do zbadania telefon naszego premiera, sprawdzić, czy on też nie miał zainstalowanego tego potężnie infekcyjnego systemu - mówił lider AGROunii. Wskazywał przy tym, że Pegasus "to jest niesamowicie niebezpieczne narzędzie".
Lider AGROunii: dostałem też informację od Amnesty International
Pytany, jak to się stało, że zbadał swój telefon i dowiedział się o inwigilacji, gość TVN24 powiedział, że "można tak z przymrużeniem oka powiedzieć, że zasugerował to na Twitterze Roman Giertych, żeby sprawdzić telefon". - Ja jestem człowiekiem czynu, nie zastanawiam się - dodał Kołodziejczak.
Dopytywany, czy Giertych osobiście mu to zasugerował, lider Argounii odpowiedział: - Tak, napisał, każdy może zobaczyć. Zapytał, czy ja mam sprawdzony telefon.
- I po tym pytaniu ja sobie pomyślałem: trzeba to zrobić, trzeba jak najszybciej sprawdzić, żeby mieć pewność. Więc szybki kontakt z Citizen Lab. Po jednym dniu już dostałem informację też od ludzi z Amnesty International, że jest wysokie prawdopodobieństwo, że mój telefon był zainfekowany - przekazał.
Kołodziejczak: bardzo możliwe, że był postawiony blisko mnie człowiek służb, tak zwany kret
Kołodziejczak opisywał również, co działo się wiosną 2019 roku, kiedy miało dojść do ataków Pegasusem. - To był tydzień, kiedy podjąłem decyzję razem z moimi najbliższymi współpracownikami AGROunii, że będziemy tworzyć partię polityczną, że chcemy decydować o tym, co dzieje się w Polsce, że będziemy walczyć o głosy polskiej wsi, polskiej prowincji, że będziemy budować nowy standard w polskiej opozycji - wspominał.
- Już dzisiaj wiemy, że to podkładanie nóg przez rząd PiS-u, uprzedzanie niektórych ruchów, miało pewne podstawy. Dzisiaj okazuje się, że w tamtym czasie bardzo możliwe, że był jeszcze postawiony gdzieś blisko mnie człowiek służb, tak zwany kret - przekazał. Jego zdaniem "pokazuje to wszystko oblicze tego, co Prawo i Sprawiedliwość jest w stanie zrobić, żeby obronić swój elektorat, z którego my tak naprawdę pochodzimy".
Źródło: TVN24