To ewidentnie decyzja dowódcy. Nie mamy informacji, dlaczego podjął takie czynności, bo jest to niewspółmierne w mojej ocenie do skali zagrożenia - mówił w TVN24 Kamil Całek, były podoficer Komendy Stołecznej Policji, komentując interwencję policji wobec posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej. Została siłą doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. - Nawet przyjmując narrację, że popełniała wykroczenie z artykułu 51. Kodeksu wykroczeń, to pamiętajmy, że poseł posiada jednak immunitet parlamentarny - powiedział Całek.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska została we wtorek siłą doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. Incydent, do którego doszło w Otwocku, gdzie odbywało się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego, nagrała kamera TVN24. Komenda Stołeczna Policji wydała w tej sprawie komunikaty i opublikowała nagrania z kamery na mundurze jednego z policjantów. KSP stwierdziła, że policjanci nie wiedzieli, iż Gajewska jest posłanką. Sama Gajewska, obecny w trakcie zajścia na miejscu poseł Paweł Zalewski, a także osoby w tłumie, głośno informowali funkcjonariuszy o tym, że interweniują wobec posłanki.
Stołeczna policja poinformowała, że "ta interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli". "Podkreślamy, że dzisiejsza interwencja nie miała charakteru zatrzymania. Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania. Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji" - dodano w kolejnym wpisie na platformie X (dawniej Twitter).
CZYTAJ TAKŻE: KSP: policjanci nie mieli świadomości, że mają do czynienia z posłanką. Gajewska na nagraniu: jestem posłem
Były podoficer KSP: to ewidentnie decyzja dowódcy
Do sprawy odniósł się w środę na antenie TVN24 dr Kamil Całek, były podoficer Komendy Stołecznej Policji. Jak mówił, "z materiału filmowego jasno wynika fakt, że pani posłanka stosowała się do zaleceń funkcjonariuszy policji, którzy podeszli do niej też w sposób kulturalny, to trzeba przyznać, na samym początku". - Oddaliła się od tego miejsca, oddała to urządzenie nagłaśniające i oświadczyła, że jest posłem - dodał.
Zapytany, dlaczego w takim razie działania były kontynuowane, jeśli Gajewska oraz świadkowie informowali, że jest posłanką, odpowiedział, że "prawdopodobnie funkcjonariusze nie dali wiary temu oświadczeniu pani Gajewskiej". - Aczkolwiek też trudno wyciągać takie wnioski, że też funkcjonariusze, którzy zabezpieczają, zwykle są to ci sami funkcjonariusze, bo z Komendy Stołecznej Policji, te wszystkie wydarzenia w mieście stołecznym Warszawa, nie znają pani posłanki - dodał Całek.
- Widocznie policjanci kierowali się jakimiś innymi przesłankami, czynnikami, które mogłyby implikować jakieś problemy na miejscu - powiedział.
Całek: działanie niewspółmierne do skali zagrożenia
Jego zdaniem "taka sytuacja absolutnie nie powinna mieć miejsca, z jakimś szarpaniem przedstawicieli suwerena".
- Ale tutaj nie winiłbym policjantów za to zdarzenie, jest to ewidentnie decyzja dowódcy - powiedział były podoficer KSP.
- My nie mamy informacji, dlaczego on podjął tutaj takie czynności, takie działanie, bo jest to niewspółmierne w mojej ocenie do skali zagrożenia - ocenił. - Widzimy wiele osób zaangażowanych w to, żeby pani poseł Gajewska weszła do radiowozu, a też nawet przyjmując tę narrację, że popełniała to wykroczenie z artykułu 51. Kodeksu wykroczeń, to pamiętajmy, że poseł posiada jednak immunitet parlamentarny, materialny, stały. Nie jest jakiś tam czasowy, więc wszyscy doskonale są poinformowani, szczególnie w Komendzie Stołecznej Policji, jak należy funkcjonować i procedować w takim czasie - dodał.
Powiedział, że nie pamięta, aby ktoś podjął wobec posła lub senatora taką interwencję. - Też siły i środki są niewspółmierne do tego, co się stało, bo pani posłanka nie łamała prawa w taki rozumieniu, że dotkliwie odczuwał to ktoś inny - ocenił. Dodał, że posłanka pełniła swoje obowiązki wynikające z mandatu posła.
Zgodnie z zapisami artykułu 10. Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora "poseł lub senator nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu lub Senatu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24