Jarosław Kaczyński na spotkaniu w Szczecinie spotkał się ze sprzeciwem z sali. - Kłamstwo, hańba - usłyszał. Protesty mężczyzny zagłuszyła oklaskami sala. Prezes PiS postanowił skomentować tę sytuację.
Jarosław Kaczyński na spotkaniu w Szczecinie mówił do zwolenników jego partii między innymi o ogólnoświatowym kryzysie.
- Mamy do czynienia z potężnym rozchwianiem. Mamy kryzys, który odnosi się do kwestii naszego takiego codziennego bezpieczeństwa: bezpieczeństwa przed chłodem, bezpieczeństwa przed straszliwie wysokimi cenami energii, bezpieczeństwa, które dotyczy naszej egzystencji - mówił.
Dodał, że wobec tego powstaje "zasadnicze pytanie: czy damy radę?", także - jak stwierdził - wobec międzynarodowej pozycji Polski, w tym pozycji w Unii Europejskiej. - W szczególności, że w Unii zaczyna być już jawnie formowana nie tyle zasada co cel, który mówi o konieczności stworzenia w krótkim czasie - chociaż różni politycy niemieccy różnie o tym mówią - jednego państwa europejskiego pod przywództwem niemieckim - stwierdził prezes PiS, sugerując, że przy takim scenariuszu Polska mogłaby stracić niepodległość i "dostać się pod but niemiecki".
- Bo Unia Europejska, o której się w Polsce często mówi i która jest w Polsce bardzo lubiana, ja to zupełnie rozumiem i też uważam, że powinniśmy być w Unii Europejskiej, ale Unia Europejska bez maski to są po prostu Niemcy. Bruksela to Berlin. Musicie sobie państwo z tego zdawać sprawę - stwierdził. Słowa te zostały nagrodzone oklaskami z sali.
Kaczyński podsumował, że wobec tego "nasze zadanie jest niesłychanie wręcz trudne". Przeszedł następnie do roku 2015, gdy PiS wrócił do władzy. - Wtedy mówiono, że nic nie można zmienić - wspomniał.
- Wydawało się, że nasz plan nowej polityki socjalnej, nowej polityki zrównoważonego rozwoju, (...) plan zbrojenia Polski, podnoszenia naszych sił właściwie we wszystkich dziedzinach jest nierealny, chyba żeby patrzeć dziesiątki lat do przodu. Okazało się, że był realny. Teraz oczywiście są wstrząsy. Przedtem był już covid, o wojnie wspominałem. Ciągle mamy kłopoty z tą zamaskowaną w Unii Europejskiej polityką niemiecką, ale mimo wszystko przez cały czas szliśmy do przodu. Nawet różne ciosy nie były w stanie nas zatrzymać - oświadczył.
Na te słowa zareagował mężczyzna z sali. - Kłamstwo, hańba - powiedział.
- Wyprowadzić! - odpowiedziała mu kobieta z sali. Mężczyzna nadal powtarzał skierowane do Kaczyńskiego słowo "hańba". Jego wypowiedzi zagłuszyła widownia, która zaczęła bić brawo.
Kaczyński zdecydował się odpowiedzieć.
- Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie. Ja bym nie miał nic przeciwko, żeby ten młodzieniec tutaj wrócił, żeby tylko nie zakłócał spotkania, żeby po prostu pozwolił normalnie przemawiać. A później może wyrazić swoje zdanie, bo oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania, ale jeżeli tamci bardzo często pod moimi spotkaniami, można to tak określić, wołają "złodzieje, złodzieje", to ja mogę odpowiedzieć, oczywiście nie temu młodzianowi, tylko całej tej formacji, która inspiruje tego rodzaju wystąpienia: spójrzcie w lustro - powiedział.
- Choć nie jesteśmy idealni, popełniamy też błędy, bywają napięcia, nawet między nami. To jest normalne w polityce, normalne po prostu w życiu - przyznał Kaczyński. - Mamy pewną cechę, której tam brakuje, to znaczy mamy dobrą wolę, empatię, umiejętność utożsamiania się z tymi, którym jest trudno. I przede wszystkim dla nas najpierw jest Polska, a dopiero później Europa - powiedział.
Dodał, że "jeżeli ten młody człowiek by tu był, to dobrze, żeby odpowiedział na pytanie, komu on służy: Polakom czy Niemcom". - Bo to właśnie Niemcy chcieliby mieć tutaj władzę złożoną ze swoich popychli. My taką władzą nie będziemy - oświadczył.
Wcześniej, przed przemówieniem Kaczyńskiego, ochrona spotkania wyprowadziła z pomieszczenia innego mężczyznę. Wykrzykiwał on między innymi "konstytucja".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24