Grupa osób, która w lutym 2019 roku protestowała przed siedzibą telewizji państwowej, blokując wyjazd samochodu Magdaleny Ogórek, została uniewinniona decyzją Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Sędzia tłumaczył, że Ogórek "ma prawo do ochrony sfery prywatnej, ale na ulicy musi się liczyć z tym, że zostaną jej przedstawione jakieś uwagi". Szczegóły ustnego uzasadnienia wyroku przytoczyła "Gazeta Wyborcza".
2 lutego ubiegłego roku grupa osób próbowała uniemożliwić Magdalenie Ogórek wyjazd sprzed siedziby telewizji państwowej w centrum Warszawy. Na nagraniu opublikowanym w internecie widać było, że pracowniczka TVP i była kandydatka na prezydenta była obrażana słownie, a jej samochód oklejono kartkami z obraźliwymi treściami. Zebrane tam osoby wykrzykiwały do Ogórek: "Wstyd i hańba", "Sprzedajna kłamczucha" i "Zatrudnijcie dziennikarzy". Grupa TVN w oświadczeniu wyraziła wówczas "najwyższy sprzeciw wobec stosowania przemocy w życiu publicznym".
Ogórek, komentując wówczas tę sytuację, napisała na Twitterze: "Auto oplute, porysowane, obklejone całkowicie naklejkami, wyzwiska, rzucanie się pod koła. Szarpanina i przemoc".
4 lutego 2019 roku warszawska policja poinformowała, że w związku z incydentem ustalono personalia ośmiu osób. Zawnioskowała do sądu o ukaranie pięciu uczestników wydarzenia. Funkcjonariusze zarzucili im wykroczenia z artykułu 90 Kodeksu wykroczeń (tamowanie ruchu) i artykułu 63a (umieszczenie ulotki "w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym"), za co grozi kara grzywny.
Uniewinnieni
Jak podała "Gazeta Wyborcza", w środę w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia zapadł wyrok w tej sprawie. Sędzia Łukasz Biliński zdecydował o uniewinnieniu piątki obwinionych. - Nikt jej nie blokował, nikt jej nie tamował, nikt jej nie popychał. Przemieszczanie się pani Ogórek do samochodu odbyło się bez jakiejkolwiek ingerencji uczestników protestu - zaznaczył sędzia cytowany przez "GW".
"Wyborcza" przypomniała, że na jednej z rozpraw Magdalena Ogórek przyznała, że wbrew temu, co twierdziła publicznie tuż po demonstracji, nikt jej fizycznie nie atakował i nie opluł i nie porysował jej auta.
Sędzia Biliński mówił, że "trzeba ocenić to zdarzenie przez pryzmat znamion ogólnych każdego wykroczenia, przede wszystkim, czy ich zachowanie było szkodliwe społecznie". Jak tłumaczył, sąd nie dopatrzył się tego w zachowaniu protestujących. - Ten protest miał większe konsekwencje, niż mogłoby się początkowo wydawać. W Polsce coraz mniej chronione są takie prawa, jak wolność słowa i wolność mediów - zwrócił uwagę.
Sędzia wspomniał przy tym, że w toku sprawy zapoznał się między innymi z raportem "Reporterów bez Granic" o wolności słowa. Polska uplasowała się tam na 62. miejscu. W stosunku do ubiegłego roku nasz kraj zanotował spadek o trzy pozycje i zajął najniższe miejsce w historii zestawienia.
O prawie do sfery prywatnej i konsekwencjach bycia osobą publiczną
Jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", Biliński zwrócił uwagę, że Magdalena Ogórek jest osobą publiczną. - Musi się liczyć z negatywnymi komentarzami związanymi z jej działalnością. Ma prawo do ochrony sfery prywatnej, ale na ulicy musi się liczyć z tym, że zostaną jej przedstawione jakieś uwagi. To konsekwencja i koszt osoby publicznej, które musi zaakceptować. Nawet takie hasła, jakie padły wtedy - tłumaczył.
W tej sprawie sąd skrytykował działania policji. Podkreślił, że w sprawie protestów na ulicy, powinno się rozwiązywać sprawę na miejscu. - Nie ma potrzeby, by w każdej takiej sprawie kierować wniosek do sądu. Zachowanie policji może zniechęcić ludzi do protestów - mówił sędzia.
"Demokracja nie jest dana raz na zawsze"
Sędzia Biliński przypomniał, że w demokratycznym państwie prawa protest uliczny "jest zjawiskiem jak najbardziej pożądanym". - Nie jest zjawiskiem, które należy ograniczać, a uczestników protestów zniechęcać - dodał. Sędzia zwrócił uwagę, że taki rodzaj debaty "jest solą demokracji i władza powinna dbać, by warunki dla tej debaty były cały czas utrzymywane". - Ważne, by protest był pokojowy, a ten taki był. Granic nie przekroczono - uznał sędzia.
- Demokracja nie jest dana raz na zawsze. Trzeba o nią dbać i o nią walczyć - podsumował.
Ogłoszony w środę wyrok jest nieprawomocny.
Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza