- Przez przekop Mierzei Wiślanej przepływają głównie jachty. To jednak nie oznacza, że Zalew Wiślany jest oblegany przez żeglarzy z całego świata.
- Na razie Zalew Wiślany nie jest dla nich atrakcyjny - słyszymy. Bywali tu goście z Rosji, przyjeżdżali Niemcy, ale to już przeszłość.
- Żeby mogło się to zmienić, potrzebne są pieniądze na inwestycje. To koszty przekraczające skromne możliwości gmin położonych nad Zalewem Wiślanym, takich jak na przykład Frombork.
- "Jeśli ktoś podjął ryzyko o budowie przekopu, wydaniu ponad dwóch miliardów złotych, to powinien też podjąć ryzyko polegające na doinwestowaniu naszych gmin" - słyszymy.
- Tekst jest częścią cyklu o przekopie Mierzei Wiślanej. Pisaliśmy w nim już o tym, czy inwestycja miała sens z ekonomicznego punktu widzenia.
17 września 2022 roku. Trwają uroczystości otwarcia przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Przemawia prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- To ważny dzień. Dzień, kiedy tworzy się perspektywa rozwoju portu w Elblągu, perspektywa rozwoju tej ziemi, perspektywa rozwoju Warmii i Mazur - mówi. - Trzeba w tym kierunku iść. Wierzę, że otwarcie nowej drogi wodnej da impuls do rozwoju...
Impuls do rozwoju. Czy rzeczywiście daje się go odczuć? Postanowiliśmy to sprawdzić w miejscowościach nad Zalewem Wiślanym - w Nowej Pasłęce, Fromborku i w Krynicy Morskiej.
Nowa Pasłęka
Jest wysoki, chudy, twarz ma ogorzałą od wiatru. Żeglarz, ale miejscowy, z pobliskiego Braniewa. Spotykam go w porcie jachtowym w Nowej Pasłęce, najbardziej wysuniętej na wschód, leżącej tuż przy granicy z obwodem królewieckim, wsi na południowym brzegu Zalewu Wiślanego.
- Miejscowe kobiety już się przestawiły. Ich mężowie, kiedyś rybacy, już nie rybaczą od dawna. Teraz one wzięły sprawy w swoje ręce i chałupy na pensjonaty zaczęły przerabiać - mówi żeglarz. Uważa, że przekop jest "zajebisty". - Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że warszawiacy zaczęli przerzucać swoje łódki na nasz zalew. No bo zobacz pan. Z Warszawy mają na Mazury jakieś trzy godziny drogi. A Mazury, wiadomo, zatłoczone, głośne, zadeptane. Do nas, trasą szybkiego ruchu, jadą raptem godzinkę dłużej. A u nas cisza, spokój, duży akwen. Wcześniej, jak nie było przekopu, nie był dla nich atrakcyjny. No bo to nie Mazury, wiadomo... Ale teraz? Teraz mogą przez przekop popłynąć sobie do Trójmiasta, i dalej. Więc zabierają łódki z Mazur i cumują je w naszych portach.
- To było po pierwsze. A po drugie? - dopytuję.
- A po drugie, przypływają do nas żeglarze przez przekop z całego Bałtyku.