Posłowie piją, bo mieszkają w sejmowym hotelu - taką tezę można było wysnuć, słuchając posła Sławomira Nitrasa (PO) w "Magazynie 24 Godziny". - To są warunki, które służą takim wspólnym, wieczornym spotkaniom. To niepoważne i takie... internackie - mówił poseł. Przyczynkiem do dyskusji o alkoholu w Sejmie było głośne, przed paroma dniami, wieczorne wystąpienie posła PiS Przemysława Gosiewskiego w Radiu Maryja.
W czwartek, około 22.35, poseł Gosiewski został poproszony o telefoniczny komentarz na antenie Radia Maryja. Mówił, ale były spore trudności ze zrozumieniem co... CZYTAJ WIĘCEJ. Poseł tłumaczył się potem, że był zmęczony, połączenie było złe i była przy nim żona, która nie lubi, jak niepokoi się go w domu.
"Byle pod nazwiskiem"
- Gdyby Gosiewski tłumaczył się inaczej, nie byłoby sprawy - skwitowała całą sprawę w "Magazynie 24 Godziny" była posłanka SLD Katarzyna Piekarska. Dodała, że w każdej grupie zawodowej procent osób pijących alkohol jest pewnie taki sam, ale posłowie są osobami publicznymi i muszą bardziej uważać na to, co robią. - Widać pan poseł wyznaje zasadę: dobrze czy źle, byle pod nazwiskiem - ironizowała polityk lewicy.
Po co mieszać żonę?
Także Sławomir Nitras nie rozumie tłumaczenia posła Gosiewskiego: - Każdemu może się zdarzyć, ale nie każdy ma poczucie takiej bezkarności, że odbiera każdy telefon, od każdego dziennikarza w takim stanie - mówił poseł PO. - Nie wiem tylko po co żonę w to miesza - dodał.
- Ta "przypadłość filipińska" nie ma przynależności politycznej - zauważył Eugeniusz Grzeszczak z PSL. - Ale jeśli jest godzina 23, pan poseł jest u siebie w domu, to chęć komentowania pewnych wydarzeń politycznych za wszelką cenę jest niezrozumiała - dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24