Pytana czy porzuciła ostatecznie głosowanie na PO (w poprzednich wyborach poparła partię Donalda Tuska) Holland odparła, że do wyborów "mamy jeszcze dwa lata".
- Ja nie powiedziałam w wywiadzie (dla tygodnika "Newsweek" - red.), że nigdy nie zagłosuję na PO, to zostało lekko zmanipulowane okładkowo. Trudno mi powiedzieć co będzie za dwa lata i czym będzie PO. Wiele rzeczy, które dała Polsce Platforma bardzo cenię, cenię również premiera. Ale jednocześnie mam wiele pretensji do tej formacji - powiedziała reżyserka.
Zaznaczyła, że od PO "nie oczekuje wzmożenia ideowego, ale tego, że spełnia cele, które założyła". - Że stwarza przestrzeń dla obywateli, w której oni mogą się realizować - powiedziała Agnieszka Holland.
Kongres, ale nie partia
W piątek w Warszawie rozpoczął się Kongres Kobiet. Holland podkreśliła, że "zalążek partii z Kongresu być może powstanie, bo jest to ogromny ruch".
- Być może ta aktywizacja społeczna wygeneruje jakiś rodzaj partii. Ale jeśli Kongres sam jako instytucja przekształciłby się w partię polityczną, to myślę, że byłoby to ze szkodą dla tego ruchu. Jego wielka zaleta polega właśnie na tym, że jest bardzo pluralistyczny i nie musi stawiać wspólnych politycznych celów, że może zorganizować się wokół celów, które są wspólne - oceniła Holland.
- Myślę, że bardziej celowe jest, żeby Kongres Kobiet propagował, promował i kształcił kobiety do przedstawicielstw obywatelskich i parlamentarnych. Żeby były to kobiety różnych opcji politycznych, ale żeby jednocześnie łączyła je pewna wspólnota wizji walki o prawa równościowe - dodała.
Kongres Kobiet a potem partia?
Samobójczy krok
Holland odniosła się też do zamieszania wokół słów wicepremiera Janusza Piechocińskiego, który po wizycie na Kongresie Kobiet napisał na jednym z portali społecznościowych: "No Panowie, wracam z Kongresu Kobiet. Z tego, co o nas wysłuchałem wynika, że "facet to świnia" to bardzo elegancka opinia o facetach". Słowa te wywołały liczne komentarze.
- Myślę, że on ma problem, podobnie jak wielu innych polityków, ze słuchaniem ludzi ze zrozumieniem. Partie powinny szkolić swoich przedstawicieli w rozumieniu tego, co się do nich mówi - oceniła Holland.
I dodała: - On miał sporo takich niemądrych wystąpień ostatnio. To jest duże rozczarowanie personalne i polityczne, bo wydawało się, że to jest człowiek, który wprowadzi nowy ton. I nagle jakoś się pogubił i szkoda, bo mądrych, umiarkowanych i jednocześnie empatycznych polityków bardzo nam potrzeba. Facet, który jest wicepremierem polskiego rządu i pisze coś takiego i obraża parę tysięcy kobiet - to jest przecież samobójcze - zaznaczyła.
Autor: mn//kdj / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24