- Trzeba się cieszyć, a nie szukać możliwości odwołania Gowina - powiedział Adam Hofman komentując wyniki piątkowych głosowań ws. związków partnerskich. Zdaniem Hofmana winę za podział w Platformie w tej sprawie ponosi szef klubu Rafał Grupiński a nie Jarosław Gowin. Andrzej Halicki z PO krytycznie ocenił piątkowe wystąpienie Gowina na sejmowej mównicy, ale w jego ocenie premier nie odwoła ministra ze stanowiska. Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński stwierdził z kolei, że niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie premier, PSL ją uszanuje.
Rzecznik PiS Adam Hofman mówiąc o głosowaniach ws. związków partnerskich powiedział, że zaistniał "nowy fakt polityczny". - Pokazała się w Sejmie grupa posłów PO, wśród których można mówić w pewnych kwestiach o podobnym zdaniu (do PiS - red.) - zauważył.
Zdaniem posła w piątkowym głosowaniu wygrała po prostu "normalność". - Dlatego trzeba się cieszyć, a nie szukać możliwości odwołania Gowina - stwierdził.
Hofman: Zawinił Grupiński
Polityk postawił tezę, że "największą winę w tym wszystkim ponosi poseł Rafał Grupiński". - Jeśli jest się premierem i ma się szefa klubu, to jednak od niego wymaga się, by ustawy, na których zależy premierowi, przechodziły. Widocznie Grupiński nie potrafi rządzić na tyle klubem, by zaspokajać potrzeby premiera i szefa partii - ocenił Hofman.
Kolejnym dowodem jego niekompetencji - zdaniem rzecznika PiS - jest domaganie się przez Grupińskiego ekspertyz, na podstawie których minister Gowin stwierdził, że proponowane projekty są niekonstytucyjne.
- To kolejny powód do odwołania. Jeśli myślał, że będzie inaczej, a wynik głosowania zaskoczył szefa klubu, to nie powinien być szefem klubu - powtórzył. - Dobry szef klubu potrafiłby zjednoczyć wokół siebie obie grupy i dogadać się z nimi przynajmniej w takim stopniu, by dalej procedować projekty. Widocznie nie ma do tego kompetencji - dodał.
Jak stwierdził, odwołanie Gowina jest mało prawdopodobne, a usunięcie z funkcji Grupińskiego byłoby "mniejszym kosztem politycznym i łatwiejsze, bo jest to polityk mało lubiany w klubie".
Halicki: Projekt nie jest niezgodny z Konstytucją
Andrzej Halicki z PO również nie sądzi, by premier zdecydował się odwołać z funkcji ministra Jarosława Gowina. - To jest kwestia rozmowy między premierem a ministrem - stwierdził poseł.
Mimo to krytycznie ocenił piątkowe wystąpienie ministra Gowina, który określił wszystkie trzy zgłoszone projekty ustaw dot. związków partnerskich jako niekonstytucyjne.
- Powiedział bardzo autorytatywnie, że są one niezgodne z art. 18 Konstytucji, co nie jest prawdą. Również analizy Biura Analiz Sejmowych nie podejmowały tego wątku w przypadku projektu posła Dunina. Zwracają na to uwagę także konstytucjonaliści: prof. Winczorek, prof. Piotrowski - wymieniał poseł.
Polityk nie zgodził się również z opinią wydaną w tej sprawie przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, który stwierdził, że projekt zaproponowany przez PO jest niezgodny z Konstytucją.
- Tu też mam pewne wątpliwości jeżeli mowa o art. 18. Konstytucję należy czytać w całości. Artykuł ten mówi o konieczności wsparcia państwa dla małżeństw rozumianych jako związek kobiety i mężczyzny, rodzin, macierzyństwa... oznacza to iż rodziny są różne - twierdzi Halicki.
Jego zdaniem pod ową "różnością rodzin" rozumie się także ludzi, którzy "nie żyją w sakramencie małżeństwa i którzy nie żyją w oficjalnym związku małżeńskim popartym aktem cywilnym".
- Myślę, że ten temat bardzo szybko wróci do Sejmu - zawyrokował Halicki.
Kosiński: PSL zagłosuje tak samo
Krzysztof Kosiński z PSL przyznał, że bez względu na to jaką decyzję podejmie premier ws. ministra Gowina, to PSL ją uszanuje.
- Jeśli w programie wyborczym mówi się o hasłach lewicowych, mówi się o tym, że będzie się wprowadzało ustawę o związkach partnerskich, będzie się regulowało sprawę in vitro, a na listy wyborcze, na których kształt duży wpływ ma szef partii, dobiera się konserwatystów o poglądach prawicowych, to jest to pewien rozjazd - tłumaczył Kosiński.
Jedynym co teraz może zrobić PO - zdaniem posła - to zmniejszenie haseł lewicowych w przyszłości, albo uszczuplenie list PO o prawicowych polityków.
Jak twierdzi polityk, posłowie z jego partii nie czują się w żaden sposób "oszukani" przez Gowina, który mówił o niezgodności z Konstytucją proponowanych projektów ustawy. - Ze strony PSL nie było żadnych sprzeczności co do słów wygłoszonych przez Gowina. My mamy swoje racje, którymi się kierowaliśmy i na podstawie których zagłosowaliśmy. Nie kierowaliśmy się ani słowami ministra Gowina, ani słowami premiera Tuska - przyznał.
Poseł przestrzega, że jeśli temat wróci do Sejmu, to zasady głosowania w PSL nie zmienią się. - W PSL nigdy nie było i nie będzie dyscypliny partyjnej w kwestiach obyczajowych. W tym przypadku to, jak głosowaliśmy w piątek, absolutnie się nie zmieni. Nawet jeśli byłyby jakieś sugestie premiera Tuska, to posłowie zagłosują zgodnie ze swoim uznaniem - wyjaśnił Kosiński.
Autor: zś//bgr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24