Przedstawianie quasi-naukowych teorii dotyczących zapładniania metodą in vitro zarzucił Jerzy Wenderlich z LiD posłowi PiS Tadeuszowi Cymańskiemu. Chciał też namówić przedstawiciela PiS do złożenia życzeń parom, które nie mogą mieć dzieci. Życzeń nie usłyszał, bo prawdopodobnie Cymański nie dosłyszał jego prośby.
- U zarania swego istnienia ludzki embrion jest już człowiekiem. Dlatego unicestwienia zarodków nie można potraktować inaczej jak zabicia lub aborcji - argumentował Cymański. Podkreślił jednak, że spór o in vitro dotyczy w głównej mierze od pojmowania definicji ludzkiego życia i człowieka.
Cymański powiedział, że "zarodki nacechowane są ludzkimi" cechami", które definiują np. płeć dziecka. - I w sensie genetycznym mają DNA zawierające cechy ludzkie - dodał.
Z wywodem Cymańskiego nie zgodził się Wenderlich. Według niego, polityk PiS przywdział "profesorskie szaty, przedstawiając quasi-naukowe teorie". - A gdzie wrażliwość? Gdzie świadomość kilkuset tysięcy rodziców, którzy nie mogą mieć dziecka? - pytał Wenderlich. Upomniał się on również o tych, którzy mają pragnienie dziecka. Z tym sformułowaniem zgodził się Cymański, który widzi problem tych par.
Chwilę później Wenderlich przyznał jednak, że o ile Cymański "przywdział profesorskie szaty", on z kolei przywdział szatę "nazbyt emocjonalną".
Bez życzeń Poseł LiD chciał "namówić" posła Cymańskiego pod koniec programu, by w związku ze swoją postawą wobec in vitro, złożył życzenia bożonarodzeniowe parom, które nie mogą mieć dzieci. Gdy skończył mówić, polityk PiS, który był nieobecny w studiu i uczestniczył w programie "przez telefon i kamerę" przestał odpowiadać. - Nie wiem, czy coś się stało, czy pan poseł zamyślił się nad tym, co ma powiedzieć - żartowała prowadząca program Monika Olejnik. Kilka minut później, gdy program się kończył, poseł Cymański zaczął mówić "halo". - Halo, halo i się skończyło - mówiła Olejnik i zakończyła program.
tea
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24