- Rozmawiałam z szefem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Wskazałam mu różne mankamenty w jego pracy i przyznał mi rację. Widać stanowisko dyrektora w CKE go przerosło - w ten sposób minister edukacji tłumaczyła powody dymisji Marka Legutki.
Katarzyna Hall powody zamieszania wokół matur tłumaczyła... destabilizacją, którą wywołał były minister edukacji Roman Giertych. - Zarządzanie ministerstwem przez Romana Giertycha zachwiało procedurami. Zmiana kierownictwa nie poprawiła sytuacji - mówiła Hall. Podkreśliła zasługi Legutki. - Świetnie radził sobie w okręgowej komisji egzaminacyjnej. Widać stanowisko w CKE go przerosło. Po naszej rozmowie uznał, że lepiej będzie jeśli się wycofa z kierowania komisją - mówiła minister edukacji.
Wicedyrektor zastąpi dyrektora
Hall przyjęła już rezygnację dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marka Legutki. Zastąpi go Maria Magdziarz, dotychczasowa zastępczyni Legutki. - Z nią też rozmawiałam. Wydaje mi się właściwą osobą na to stanowisko - tłumaczyła. Szefowa resortu edukacji zaznaczyła jednak, że na stanowisko dyrektora CKE i tak zostanie rozpisany konkurs. - Ale jego rozstrzygnięcia nie ma co się spodziewać przed końcem egzaminów. Do tego czasu ktoś musi pokierować Komisją. Maria Magdziarz się tym zajmie - mówiła Hall.
Ponadto minister podkreśliła, że Maria Magdziarz, dotychczas wicedyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, to doświadczony pracownik Komisji. - Magdziarz jest w stanie przejąć obowiązki i w sposób prawidłowy doprowadzić do końca egzaminy, które są w toku, podsumować je i zakończyć - powiedziała Hall.
Dymisja za "oblaną" maturę
O dymisji Legutki mówiło się już w zeszłym tygodniu. Ministerstwo edukacji widziało w nim winnego błędów, jakie pojawiły się w tegorocznej maturze. - Na języku polskim maturzyści mieli odnieść się do snu bohaterki "Lalki", tymczasem ona nie śniła, ale marzyła. Maturę z historii można było zdać, nie znając ani jednego faktu z historii Polski. Egzamin z WOS to już próba ideologizacji szkoły. Maturzystom jako tekst źródłowy przedstawiono bardzo stronniczy felieton dziennikarza, który porównywał wybory z 2005 r. do stanu wojennego - wylicza kilka dni temu w rozmowie z "Dziennikiem" Zbigniew Dolata z PiS, były nauczyciel historii jednego z gnieźnieńskich liceów. Ale i w przedmiotach ścisłych pojawiły się błędy. Na egzaminie z matematyki w zadaniu z wielomianem uczniowie musieli domyślać się, o jaki wielomian chodzi egzaminatorom, nie wynikało to bowiem z treści pytania. Z kolei test z fizyki zawierał błędne rozwiązanie jednego z poleceń. (CZYTAJ WIĘCEJ)
"Komisja jest niewinna"
Sam Legutko na antenie TVN24 zapewniał, że nie ma sobie nic do zarzucenia. – Nie ma błędów ze strony Komisji. My spokojnie pracujemy. Zależy nam na tym, żeby każdy maturzysta był pewien, że jego praca zostanie bardzo starannie porównywana i rzetelnie oceniona. I tak będzie – podkreślił.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell