Solidaryzujemy się z rodzicami i nauczycielami, którzy sprzeciwiają się reformie edukacji - zapewnił w TVN24 Andrzej Halicki (Platforma Obywatelska). Dodał, że wierzy, że uda się "zatrzymać ten chaos". Z kolei premier Beata Szydło stwierdziła, że nie można realizować postulatów politycznych kosztem dzieci.
W piątek będą strajkować szkoły i przedszkola we wszystkich 16 województwach, w większości w godzinach 7.30-15.30. Protest będzie polegał na zbiorowym powstrzymaniu się pracowników oświaty od wykonywania pracy.
Protest ma związek z reformą edukacji, m.in. w ramach której zlikwidowane mają zostać gimnazja.
Andrzej Halicki w TVN24 wprowadzanie reformy edukacji nazwał "wielkim chaosem" i zaznaczył, że Platforma Obywatelska popiera strajkujących. - Solidaryzujemy się z rodzicami, którzy nie akceptują tego chaosu, boją się o jakość nauczania, oraz nauczycielami, którzy są zagrożeni - powiedział.
"Presja ma sens"
Halicki powiedział, że chaos wynika m.in. z tego, że choć wszystkie samorządy miały do końca określić rejonizację, to zrobiło to dopiero ok. 40 proc. z nich. Wyjaśnił, że dopiero teraz rodzice dowiadują się, gdzie od 1 września do szkoły pójdzie ich dziecko. - Widać, jak wielka skala jest tego zamieszania - podkreślił.
Poseł PO powiedział, że w przypadku rządu PiS "presja ma sens". - Mam nadzieję, że rodzice i nauczyciele doprowadzą do tego, by zatrzymać ten chaos, by 1 września nie tworzyć destrukcji na tak wielką skalę - stwierdził Halicki.
Dodał, że reformę edukacji można było rozłożyć na lata i wprowadzić ją dla dzieci posyłanych do pierwszej klasy.
Szydło: nie można realizować postulatów politycznych kosztem dzieci
W piątek rano głos w sprawie strajku zabrała premier Beata Szydło. Podkreśliła, że "rząd nie jest stroną protestu".
- Dlatego, że zgodnie z orzeczeniem TK administracja państwowa nie może ingerować w funkcjonowanie i relacje między jednostkami samorządowymi, czyli organami prowadzącymi szkół, a instytucjami oświatowymi, których organami założycielskimi są samorządy - wyjaśniła.
Odnosząc się do postulatów Związku Nauczycielstwa Polskiego, premier mówiła, że nie widzi "powodów do strajku", bo jeśli stoją za nim oczekiwania finansowe nauczycieli, to minister edukacji Anna Zalewska zapowiedziała, że przedstawi w najbliższych dniach propozycje podwyżek dla nauczycieli i są na to zapewnione środki finansowe.
Szydło podkreśliła, że jest "przeciwnikiem karania nauczycieli", a "związki zawodowe mają prawo do strajku". - Pytanie jest tylko takie, czy strajk w placówkach oświatowych kosztem uczniów, kosztem dzieci, jest dobrym rozwiązaniem - powiedziała premier.
Strajk w szkołach
W piątek będą strajkować szkoły i przedszkola. W czasie strajku pracownicy nie będą wykonywać żadnych obowiązków wynikających ze stosunku pracy, czyli strajkujący nauczyciel nie poprowadzi lekcji, zajęć wychowawczych i opiekuńczych. Strajkować będą także pracownicy szkolnej administracji i obsługi.
Decyzję o przeprowadzeniu w piątek ogólnopolskiego strajku nauczycieli i pracowników oświaty Zarząd Główny ZNP podjął na początku marca. Związek domaga się deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników i że do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy - również finansowe - nie zmienią się na niekorzyść. Związek chce również podniesienia zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc.
Autor: pk/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24