- To oświadczenie to jest tak naprawdę zamach na własność prywatną - w ten sposób Grzegorz Hajdarowicz skomentował wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego nt. zwolnień w "Rzeczpospolitej". Prezes PiS stwierdził, że zwolnienie redaktora naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego i dziennikarza Cezarego Gmyza to zamach na wolność słowa.
"Takiego działania właściciela gazety nie można potraktować inaczej niż jak zamachu na wolność słowa. Standardy demokracji w żaden sposób nie pozwalają na takie karanie za słowo, na karanie za coś, co jest solą pracy dziennikarza. Zwłaszcza, że zwolnienie Cezarego Gmyza odbyło się w trybie dyscyplinarnym. Te fakty każą nam zadać fundamentalne pytanie o kondycję polskiej demokracji, również w odniesieniu do rynku medialnego" - oświadczył dziś Kaczyński.
"Gmyz to doświadczony dziennikarz"
Hajdarowicz, pytany we wtorek o opinię Kaczyńskiego, powiedział, że do tej pory myślał, iż Prawo i Sprawiedliwość szanuje własność prywatną. - To oświadczenie to jest tak naprawdę zamach na własność prywatną. Ja rozumiem, że teraz następnym postulatem będzie upaństwowienie, może wszystkich firm prywatnych, no bo po co nam prywatny biznes? Tylko to już było, to się nazywało PRL - powiedział właściciel Presspubliki w radiowej Jedynce.
I dodał: - Myślę, że to jest jakaś kolejna bzdura, która się pojawia. Cóż ja mam tu komentować, nie jestem politykiem.
Nawiązując do słów Kaczyńskiego o "karaniu za słowo", Hajdarowicz podkreślił, że dziennikarz musi być odpowiedzialny, a jego praca rzetelna i udokumentowana. - Cezary Gmyz to nie jest początkujący dziennikarz śledczy, to jest doświadczony dziennikarz, który wiele spraw publikował w polskich mediach. Między innymi 18 października opublikowała "Rzeczpospolita" tekst dotyczący PIT-ów wysłanych dla Białorusinów przez MSZ. Ten tekst był świetnie udokumentowany, więc Cezary Gmyz wiedział, jak się dokumentuje materiały i nie ujawnił swojego źródła - podkreślił Hajdarowicz.
Prokuratura zaprzecza
W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny.
Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia; wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, m.in. materiałów wybuchowych.
Autor: nsz//kdj / Źródło: PAP, tvn24.pl