O tym, że trwa wojna w Ukrainie, można przekonać się, mijając Elbląg krajową "siódemką". Trzeba zabawić się w grę na spostrzegawczość "Znajdź różnice". Przed wybuchem wojny stały tu billboardy pisane cyrylicą, ogłoszenia o aquaparkach i parkach dinozaurów, sklepach meblowych i promocjach na telewizory. Dziś nie ma po nich śladu. Podobnie jak po kantorach wymiany walut i samochodach z rosyjskimi rejestracjami. Artykuł dostępny w subskrypcji
Stoją jednak przy granicy puste markety. Na przykład Biedronka przy samym przejściu granicznym. Wielki hangar, a na parkingu oprócz mojego tylko jeden samochód.
- Co tu tak pusto? - pytam panią, która rozkłada towar na półce.
- Sam pan sobie odpowie na to pytanie - mówi z szelmowskim uśmiechem. Być może dyrekcja zabrania jej rozmawiać z klientami o polityce międzynarodowej.
- A zawsze tak było? - udaję głupiego.
- No coś pan… Oczywiście, że nie zawsze.