Klub PiS złożył wniosek o wotum nieufności wobec ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka - poinformowano tvn24.pl w biurze prasowym partii. Jednak jak powiedział dziś marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, głosowanie nad nim nie odbędzie się na obecnym posiedzeniu Sejmu, ale dopiero na kolejnym, pod koniec sierpnia. Sam Grabarczyk zapowiada, że "z pokorą stanie przed Sejmem".
- Odniosę się do argumentów zawartych we wniosku. Dziś ich nie znam, nie potrafię w związku z tym odwołać się do treści. Będę czekał na decyzję parlamentu - mówił w czwartek minister infrastruktury.
Na pytanie, czy złożenie wniosku przez PiS uważa za element kampanii wyborczej, odparł: - Każdy obywatel może ocenić, czy wniosek złożony na kilka tygodni przed terminem wyborów, juz po zarządzeniu tych wyborów przez prezydenta, jest elementem kampanii.
"Prawdziwy obraz ministra"
Marszałek poinformował, że następne posiedzenie Sejmu zostało wydłużone z dwóch do trzech dni i trwać będzie od 29 do 31 sierpnia. Schetyna powiedział też, że chciałby, aby pierwszego dnia obrad, w poniedziałek, Sejm zajął się próbą odwołania Grabarczyka.
- Rozpoczynamy o godz. 14, wtedy odbędzie się debata - powiedział.
Pytany, na czym polega "fenomen" Grabarczyka, którego opozycja nie pierwszy raz próbuje odwołać, a rząd twardo broni, Schetyna odpowiedział: - Jest dobrym ministrem infrastruktury, zrobił rzeczywiście dużo.
Zaznaczył, że na dokonania ministra powinno się oceniać w kontekście jego poprzedników. - To były trudne cztery lata, ale zawsze wydaje mi się, że powinniśmy porównywać do innych ministrów, do planów i realizacji. Koniec kadencji będzie takim czasem, że będzie można to porównać - co było zaplanowane, co zostało zrealizowane, ale w kontekście poprzednich rządów i poprzednich ministrów infrastruktury - podkreślił. I zaznaczył: - Takie porównanie da prawdziwy obraz ministra Grabarczyka.
"Grabarczyk - wyjątkowy nieudacznik"
Odwołania ministra infrastruktury żąda opozycja - PiS, SLD oraz PJN. W czwartek przed południem wniosek o głosowanie nad wotum nieufności trafił na biurko marszałka.
PiS zarzuca w nim rządowi, że nie wywiązuje się z obowiązku dbania o system transportowy kraju, a w ostatnim czasie sytuacja jeszcze się pogorszyła.
"Załamanie systemu finansowania budowy dróg i autostrad oraz jego realizacji, sięganie do kieszeni użytkowników dróg, zapaść organizacyjna na kolei, coraz częstsze wypadki i katastrofy kolejowe, brak wizji i programów wspierających budownictwo oraz budowę mieszkań, zupełny brak wizji rozwoju transportu lotniczego wraz z jego infrastrukturą, traktowanie po macoszemu transportu morskiego oraz gospodarki morskiej, niejasna polityka kadrowo-personalna resortu Infrastruktury – to tylko niektóre sprawy, z którymi Ministerstwo sobie nie radzi" - czytamy w piśmie.
PiS podkreśla, że przeciętny obywatel naszego kraju nie musi być osobą w pełni zainteresowaną życiem publicznym, aby był w stanie odczuć dramatyczne skutki nieudolnego kierowania resortem infrastruktury przez Cezarego Grabarczyka. I pyta: "Jak wiele musi się jeszcze wydarzyć, ilu Polaków musi zginąć na polskich drogach czy w katastrofach kolejowych, aby skończyć z przyzwoleniem Rządu RP na lekceważenie oczekiwań obywateli, poprzez tolerowanie ministra, którego nie bronią żadne merytoryczne argumenty, a tylko polityczni przyjaciele?"
PO, jak i koalicyjne PSL, zapowiadają, że będą bronić ministra.
Chcą go odwołać, a on trwa
Nie jest to pierwszy wniosek o odwołanie Grabarczyka. Poprzedni wniosek złożył SLD. Powodem był chaos na kolei, do którego doszło pod koniec 2010 r. w związku ze zmianą rozkładu jazdy. Podczas głosowania na początku stycznia 2010 r. wniosek przepadł, a minister zachował stanowisko.
W lipcu 2009 r. odwołania Grabarczyka domagało się PiS. Politycy tej partii zarzucili ministrowi ciągłe zmiany w planach budowy dróg oraz zawieranie niekorzystnych umów koncesyjnych np. w sprawie autostrady A2
nsz\mtom//mat
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP