"Ja pana poprę" - taką propozycję, według Jarosława Gowina, miał mu złożyć w niedzielę Kazimierz Marcinkiewicz. Co innego mówi ekspremier, twierdząc, że to senator PO poprosił go o udział w kampanii.
Gowin, który jest „jedynką” w Krakowie nie szczędzi pochwał pod adresem Marcinkiewicza. Mówi, że go ceni, szanuje i uważa za wybitnego polityka, mającego jeszcze do odegrania bardzo ważną rolę. – Poparcie ze strony byłego premiera pokazuje, że w Krakowie chodzi o coś więcej, niż o walkę dwóch partii. Przede wszystkim o zderzenie dwóch wizji polityki, dwóch wizji państwa: takiej polityki, która oparta jest na niszczeniu, atakowaniu, podejrzliwości i polityki, którą staram się reprezentować: dążącej do budowania i opartej na zaufaniu – powiedział w Polskim Radiu Gowin.
Jak relacjonuje Gowin, spotkał on się wczoraj z byłym premierem w Warszawie. W czasie rozmowy Marcinkiewicz miał powiedział - "ja pana poprę''
Dowin dodaje: - Jestem przekonany, że mieszkańcy Krakowa pozytywnie odniosą się do gestu jaki wykonał były premier.
Wcześniej w TVN CNBC Marcinkiewicz powiedział, że to Gowin zwrócił się do niego z prośbą o zaangażowanie się w jego kampanię. - Wybory mają to do siebie, że startują nie tylko partie, ale i ludzie. Udzieliłem już poparcia niektórym politykom PiS, z taką prośbą zwrócił się także senator Gowin. Nie będę uczestniczył w jego kampanii, Gowin będzie mógł napisać, że go wspieram. Takich ludzi warto wspierać - stwierdził Marcinkiewicz.
Dodał, że PO i PiS powinny wejść w koalicję. - Ważna jest współpraca i synteza programów PO i PiS po wyborach. Gdyby do tej koalicji doszło, to cała Europa odetchnęłaby z ulgą - oceniał Marcinkiewicz.
Surmacz równy Gowinowi
Marcinkiewicz zdradził w TVN CNBC, że będzie popierał w kampanii także Marka Surmacza z PiS. On, w przeciwieństwie do Gowina, nie może pochwalić się nieposzlakowaną opinią. Surmacz to bliski współpracownik Marcinkiewicza z Gorzowa, niegdyś był dyrektorem jego biura poselskiego, ostatnio wiceministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji (zdymisjonowany). Zrobiło się o nim głośno, kiedy wysłał policjantów z hamburgerami dla jadącej pociągiem koleżanki-minister Elżbiety Rafalskiej. Gdy sprawa wyszła na jaw, tłumaczył, że to dżentelmeńska przysługa, bo Rafalska była głodna.
Bronił też Tomasza Serafina, którego po imprezie odwoził w nocy do domu w Siedlcach radiowóz z komisariatu kolejowego. W drodze powrotnej dwoje policjantów zginęło w wypadku drogowym. Surmacz bagatelizował zdarzenie i bronił Serafina.
Marcinkiewicz mówił w TVN CNBC, że chce zachęcać Polaków do głosowania, ale nie zamierza z tego powodu angażować się w kampanię w Polsce. - Chcę działać na rzecz zwiększenia frekwencji wyborczej. To można robić także w Wielkiej Brytanii.
Dodał, że nie zamierza występować z PiS. - Jestem człowiekiem lojalnym i nie zdradzam - powiedział. - To czemu wspiera pan człowieka, który jest największym przeciwnikiem Zbigniewa Ziobry - pytał dziennikarz. - Na tym polega demokracja, jest plejada polityków jednych będę wspierał, innych nie - stwierdził.
Nie chciał zdradzić, na kogo zagłosuje, jednak zdradził na kogo nie odda głosu. - Nie poprę Nelly Rokity, nie widzę takiej możliwości. Na listach warszawskich są lepsi kandydaci.
Marcinkiewicz: będę na ulotkach Gowina Kazimierz Marcinkiewicz wywołał kolejną polityczną burzę, kied rano w RMF FM oznajmił, że będzie twarzą kampanii wyborczej senatora Jarosława Gowina (PO). Gowin jest "jedynką" Platformy w Krakowie. Według najnowszego sondażu "Rzeczpospolitej", zostawia daleko w tyle Zbigniewa Ziobrę, najpopularniejszego polityka PiS w tym regionie (chce na niego głosować 42 proc. krakowian, a na Ziobrę 25 proc).
- Nie opowiadam się po żadnej ze stron. Mam przyjaciół w jednej i drugiej partii. Uważam, że dla Polski najlepszym rozwiązaniem jest PO-PiS. Jeśli znajdę się na ulotkach wyborczych w tych wyborach – a znajdę się, bo zostałem o to poproszony – to pewnie po różnych stronach - mówił w RMF FM Marcinkiewicz. Były premier przyznał, że ma kilka propozycji wspierania polityków. Np. od swoich działaczy PiS z Gorzowa.
- Pojawię u Jarosława Gowina, którego bardzo cenię i lubię - powiedział Marcinkiewicz.
Marcinkiewicz dodał także, że znajdzie się na ulotkach niektórych polityków PiS. - Dostałem kilka próśb od moich przyjaciół z PiS-u z Gorzowa - stwierdził.
Były premier nie chciał mówić więcej na ten temat. Dodał, że nie jest pewien na kogo zagłosuje, ponieważ się waha. Nie przekonał go nawet Jan Rokita, aby zagłosował na jego żonę. - Bardzo mnie (Jan Rokita - red.) namawiał, ale odmówiłem. Pewnie na niego bym zagłosował, ale nie na Nelly.
PiS jest zaskoczone Tadeusz Cymański z PiS jest ostrożny w pierwszych komentarzach. - Nie wiem czy Kazimierz Marcinkiewicz jest szalony, ale na pewno jest związany z PiS-em. Nie wiem, czy zdecydował się zostać twarzą PO, ale to byłoby sprzeczne z elementarnym porządkiem - stwierdził w TVN24 poseł. Dodał jednak, że wiele razy były premier zaskakiwał swymi decyzjami. - Mieliśmy już problemy z Kazimierzem Marcinkiewicz. Ale tu musimy poznać więcej szczegółów. Nie wiadomo czy nie będzie takiego samego zdjęcia Marcinkiewicza na ulotkach Zbigniewa Ziobry. Trzeba najpierw poznać intencje - stwierdził PiS.
PO: to decyzja symboliczna Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej uważa, że to wzmocni poparcie dla Jarosława Gowina w Krakowie. Ocenia też, że jest to zapowiedź powrotu byłego premiera do polityki - ale zapewne jeszcze nie w tych wyborach. - To ma wymiar raczej symboliczny. Ale nie świadczy o gotowości własnej do kandydowania w tej chwili w wyborach - powiedział TVN24 Komorowski.
Jak to z Marcinkiewiczem było
Zbliżająca się kampania wyborcza wywołała zainteresowanie mediów postacią byłego premiera - niegdyś, a i obecnie - jak wynika z sondaży - jednej z najpopularniejszych twarzy polskiej polityki. Sam zainteresowany zapewniał, że kandydować nie zamierza. Jeszcze 11 września pół żartem, pół serio prosił, aby każdego ranka w jego imieniu media publikowały komunikat "Nie kandyduję".
Dwa dni później rzecznik PiS Adam Bielan przyznał, że sam namawia Marcinkiewicza do kandydowania z list tej partii. Jednak tego samego dnia "Życie Warszawy", powołując się na anonimowych polityków PO, pisało, że zostanie on właśnie "twarzą kampanii" tej partii.
To nie jedyne problemy jakie Kazimierz Marcinkiewicz sprawiał ostatnio PiS. Niedawno w wywiadzie stwierdził, że mógł być podsłuchiwany przez służby, kiedy był premierem. Później z tych wypowiedzi się wycofywał.
Źródło: TVN24, IAR, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES