- Odwołam się do konkretnej swojej sytuacji, kiedy byłem ministrem sprawiedliwości. Miałem wtedy trójkę dzieci na utrzymaniu, studiowały. I słowo honoru, czasami nie starczało do pierwszego - mówił w środę Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki, komentując wysokość nagród dla członków rządu Beaty Szydło. Sam, kiedy zasiadał w rządzie PO-PSL, zarabiał ponad 100 tysięcy złotych rocznie - wynika z jego oświadczeń majątkowych. Po kilku godzinach od tej wypowiedzi Gowin przeprosił za swoje słowa.
Z informacji ujawnionych przez posła Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę wynika, że w 2017 roku nagrody finansowe otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65.100 złotych rocznie do 82.100 złotych), 12 ministrów w KPRM (od 36.900 złotych rocznie do 59.400 złotych) oraz sama była premier Beata Szydło (65.100 złotych).
Jarosław Gowin, wicepremier w rządzie Beaty Szydło i minister nauki i szkolnictwa wyższego, również znalazł się w tym zestawieniu, z kwotą nagrody za 2017 rok w wysokości 65.100 złotych.
"To nie jest sytuacja zdrowa z punktu widzenia państwa"
Wiceszef rządu w Radiu ZET w środę odniósł się do sprawy ministerialnych nagród. - Nie jestem szczęśliwy z powodu tego, że trzeba, zwłaszcza wiceministrom, łatać budżety domowe premiami - podkreślił Gowin.
Dodał, że "zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby porozumienie się z obecną opozycją, że od następnej kadencji wynagrodzenia ministrów wzrastają".
- Wydaje mi się, że jeżeli opozycja byłaby na tego typu rozwiązanie gotowa, to obóz rządowy mógłby z taką inicjatywą wystąpić. Czyli nie podwyżki dla nas, ale od 2019 roku ktokolwiek będzie rządził, to już nie będzie tak, że minister zarabia mniej niż jego podwładni - wyjaśnił wicepremier.
Gowin odwołał się w tym kontekście do swojej sytuacji, kiedy był ministrem sprawiedliwości w rządzie PO-PSL kierowanym przez Donalda Tuska, czyli w czasie od listopada 2011 do maja 2013 roku.
- Miałem wtedy trójkę dzieci na utrzymaniu, studiowały. I słowo honoru, czasami nie starczało do pierwszego. I teraz sytuacja, w której minister - minister sprawiedliwości odpowiada za budżet dziesięciomiliardowy, minister nauki za budżet dwudziestomiliardowy - zamiast skupiać się na sprawach państwa, zastanawia się, jak dożyć do pierwszego, to nie jest sytuacja zdrowa z punktu widzenia państwa - zaznaczył w Radiu ZET.
Zarabiał ponad 100 tysięcy złotych rocznie
Z oświadczeń majątkowych Gowina za okres, kiedy był szefem resortu sprawiedliwości, wynika, że tylko z ministerialnej pensji otrzymywał ponad 100 tysięcy złotych rocznie. Za rok 2011 (od 18 listopada do 31 grudnia) była to kwota 21 054 złote brutto, 174 244 złote brutto za rok 2012, a za 2013 - 128 656 złotych brutto. W tym czasie Gowin pobierał dodatkowo także pensję i dietę poselską.
W 2011 roku Gowin z tytułu samego uposażenia poselskiego otrzymał 99 077,51 złotych, rok później była to kwota 2 234,52 złote, a za 2013 rok - 37 805,24 złotych.
W oświadczeniach majątkowych Gowina z czasów, kiedy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości, wynika, że z tytułu diet poselskich odpowiednio otrzymał 2 123,88 złote (za rok 2011), 29 594,52 złote (2012) i 29 264,76 złote (2013).
W sumie w okresie sprawowania funkcji szefa resortu sprawiedliwości Gowin zanotował dochód w 2011 roku w wysokości 140 955,89 złotych, w kolejnym roku była to już kwota 210 240,54 złotych, a w roku 2013 - 196 851,16 złotych.
Krytycy Gowina przypominają mu jego wypowiedź sprzed roku, kiedy komentował słowa profesor Małgorzaty Gersdorf, pierwszej prezes Sądu Najwyższego. W lutym 2017 roku stwierdziła ona w wywiadzie, że "za te około 10 tysięcy brutto dobrze żyć można tylko na prowincji".
- Pamiętamy obydwaj to sformułowanie, które wyszło z ust jednej z takich autorytetów środowiska sędziowskiego, która powiedziała, że my, sędziowie, jesteśmy kastą nadzwyczajny ludzi - mówił wtedy Gowin w Polskim Radiu. - I słowo "kasta", i słowo "nadzwyczajna", a teraz to, że za 10 tysięcy to się da przeżyć tylko na prowincji, to wszystko pokazuje, że jednak spora część środowiska sędziowskiego odrywa się od rzeczywistości i zapomina o tym, że sędziowie powinni być niezawiśli - podkreślał.
Gowin stanowczo ocenił wówczas wypowiedź Gersdorf. - Nie lubię używania ostrych słów, więc nie chcę używać przymiotnika, że ta wypowiedź jest skandaliczna, ale ona, niestety, potwierdza sposób, w jaki spora część środowiska sędziowskiego myśli o sobie - podsumował.
"Moja sytuacja bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków"
Kilka godzin po swoich słowach o zarobkach Gowin opublikował na Twitterze wpis z wyjaśnieniami i przeprosinami za wypowiedź z porannej rozmowy w Radiu ZET.
"Przepraszam, tych którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią. Zwłaszcza tych, którzy zmagają się z prawdziwym niedostatkiem. Moim zamiarem nie było uskarżanie się na własną sytuację, która bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków" - napisał wicepremier.
Przepraszam, tych którzy poczuli się dotknięci moją niefortunną wypowiedzią - zwłaszcza tych, którzy zmagają się z prawdziwym niedostatkiem. Moim zamiarem nie było uskarżanie się na własną sytuację, która bez wątpienia jest o wiele lepsza niż milionów Polaków.
— Jarosław Gowin (@Jaroslaw_Gowin) February 28, 2018
Autor: PTD//now / Źródło: Radio Zet, TVN24