|

Państwo na 600 hektarach. Witamy w małych Prusach

Widokówka ze wzorcowej wsi Golenhofen
Widokówka ze wzorcowej wsi Golenhofen
Źródło: ze zbiorów Grzegorza Grupińskiego

To jest historia o "deweloperze", który działał 121 lat temu, i to na zlecenie wyjątkowej szychy - cesarza Wilhelma II. Za jego sprawą niepozorna polska wieś w kilka lat zamieniła się w minipaństwo. W którym wszystko oddano "pod klucz".

Artykuł dostępny w subskrypcji

Ale czy to wolno za pieniądze państwowe konstruować sztucznie wioski tak estetycznie piękne? - pytał w 1908 roku Zygmunt Dziembowski, polski poseł do pruskiego landtagu. Miał na myśli Golęczewo, przemianowane wtedy na Golenhofen. Po 114 latach jedziemy sprawdzić, czy godzi się budować takie wioski.

52°32′07″N, 16°49′05″E

Do początku XX wieku leżące 17 kilometrów od Poznania Golęczewo było zwykłą, spokojną, wręcz nieco zapomnianą wsią. Nie wyróżniało się niczym, no może poza wiekiem. Pierwsza wzmianka o Golęczewie pochodzi z 1313 roku i taką też datę zobaczymy na obelisku, który stanął tutaj w 2013 roku, na 700-lecie miejscowości. Ale najnowsze badania archeologiczne wskazują, że osadę założono tu przynajmniej w XI wieku.

W 1901 roku wydarzyło się jednak coś, co zmieniło zupełnie wieś. I wszyscy patrzyli na nią z uznaniem, stawiając jako wzór.

Tak było przez 17 lat.

Dzisiaj większość kierowców Golęczewa może nawet nie zauważyć. Choć wieś znajduje się przy drodze krajowej nr 11, którą dojedziemy z Poznania do Koszalina, to nie zobaczymy tam tablic informujących o wjeździe do miejscowości. Te znajdują się zaraz po zjeździe na zachód od trasy. Miejscowość mogą kojarzyć kierowcy ciężarówek. A to za sprawą zajazdu, w którym można zjeść schabowego za niespełna 20 złotych czy flaki za 15 złotych.

Tablica informująca o zjeździe na Golęczewo 2 przy Szosie Poznańskiej. To główny wjazd do wsi
Tablica informująca o zjeździe na Golęczewo 2 przy Szosie Poznańskiej. To główny wjazd do wsi
Źródło: Filip Czekała

Przez Golęczewo przejeżdżają za to pociągi. Zatrzymują się jednak tylko te regionalne, dalekobieżne jedynie przemykają przez miejscowość.

Ja dotarłem tu po raz pierwszy rowerem. Golęczewo po prostu znalazło się na trasie z Obornik do Poznania. I od razu rzuciła mi się w oczy ciekawa architektura - szachulcowe budynki wyglądające na wybudowane jeszcze za czasów zaboru pruskiego. Dopiero później dowiedziałem się, co się za nią kryje.

Jeden z domów, na który zwróciłem uwagę, przejeżdżając przez Golęczewo
Jeden z domów, na który zwróciłem uwagę, przejeżdżając przez Golęczewo
Źródło: Filip Czekała

Polska w ruinie

Cofnijmy się o 121 lat. W 1901 roku na licytację wystawiony został zaniedbany majątek należący do Zygmunta Błociszewskiego. Transakcję dopięto 15 października.

Za 623 hektary, na których znajdowały się podupadły dwór i gospodarstwo, zapłacono mu 530 tysięcy marek. Nabywcą była pruska Komisja Kolonizacyjna (niem. Königlich Preußische Ansiedlungskommission für Westpreußen und Posen), która od 15 lat skupowała majątki i ściągała na nie niemieckich osadników. Na Golęczewo mieli specjalny plan. Cesarz Wilhelm II wymarzył sobie, by wybudować tu wzorcową propagandową niemiecką wieś.

Takie Prusy w pigułce.

Prace ruszyły błyskawicznie. Zaczęto od parcelacji majątku i przygotowywania do zasiedlenia: naprawiono istniejące budynki i uzupełniono inwentarz. Jednocześnie pracowano nad koncepcją wsi. Projekt Golenhofen - jak w 1906 roku przemianowano małoniemiecką nazwę miejscowości Golęczewo - na zlecenie cesarza Wilhelma II przygotował architekt Paul Fischer.

O zmianie nazwy miejscowości informował Kurier Poznański 5 października 1906 r.
O zmianie nazwy miejscowości informował Kurier Poznański 5 października 1906 r.
Źródło: Polona.pl

Koncepcja zakładała, aby wieś była samowystarczalna - wszystko, co najważniejsze do życia, mieszkańcy mieli mieć pod ręką.

Fischer centrum wsi wyznaczył na skrzyżowaniu dróg prowadzących do Chludowa i Soboty, tuż obok zachowanych resztek zabudowy folwarcznej. Drogi utwardzono żwirem, a na istniejących alejach, na których rosły głównie topole, nasadzono nowe drzewa - na drodze w kierunku Chludowa śliwki, a na drodze w stronę Soboty - jesiony. Wzdłuż dróg znalazły się ceramiczne instalacje odprowadzające wodę deszczową.

Małe Prusy 2022

To właśnie w tym miejscu umawiam się z Grzegorzem Grupińskim. W Golęczewie mieszka dość krótko, bo od 2008 roku, ale chyba nikt inny nie wie tyle o wydarzeniach z początku XX wieku co on. "Zawodowo nie mam nic wspólnego z historią, jest ona moją pasją i naturalne było dla mnie, żeby zająć się historią miejsca, w którym mieszkam. Tym bardziej że jest to wieś o wyjątkowych dziejach" - pisze sam o sobie na stronie goleczewo.com, którą założył przed rokiem. Od tego czasu serwis odwiedziło siedem tysięcy osób. Znajdziemy tam kilkadziesiąt stron i ponad setkę zdjęć pokazujących historię wsi.

Grupiński: - Moim celem jest dotarcie do wspomnień i zdjęć dawnych mieszkańców, również niemieckich osadników Golenhofen, a także zebranie wszelkich możliwych informacji rozsianych po archiwach publicznych i prywatnych. Zaś w przyszłości - wydanie książki o historii Golęczewa.

To on oprowadza nas po tym, co zostało po dawnej pruskiej wzorcowej wsi. - Zachowała się większość budynków, choć wiele zmieniło przez lata pierwotną formę - podkreśla.

O historii Golęczewa przypominają też tablice ustawione przy najciekawszych obiektach.

Takie tablice znajdują się przy najważniejszych budynkach
Takie tablice znajdują się przy najważniejszych budynkach
Źródło: TVN 24 Poznań

Czego Hanni się nie nauczy, tego Johannes nie będzie umiał

Najważniejsze budynki Golenhofen stanęły przy skrzyżowaniu obecnych ulic Dworcowej, Lipowej i Tysiąclecia.

Grupiński: - To był najważniejszy budynek w miejscowości - wskazuje na dzisiejszą szkołę. - To tak zwany dom gminny, Gemeindehaus, składający się z dwóch części. Po lewej stronie była to szkoła, po drugiej stronie ta wysunięta część budynku posiadała jeszcze wieżę zegarową z dużą tarczą. Mieścił się tam właściwie kościół, czy inaczej rzecz ujmując - sala modlitewna.

2806 gminny2
W centrum pruskiej wsi wzorcowej. To był najważniejszy jej budynek
Źródło: Operator: Marek Krzemiński / TVN24 Poznań

Budynek, w zmienionej formie, zachował się do dziś. Nadal działa w nim szkoła, ale nie ma już sali modlitewnej. Wieży zegarowej też już nie ma - rozebrano ją po II wojnie światowej.

Zniknęła też konstrukcja studni, która 120 lat temu stała przed gmachem na prostokątnym placu porośniętym trawą. Zdobiły ją rzeźby symbolizujące wojnę, handel, rzemiosło i sztukę pochodzące z dawnego parku dworskiego.

Dom gminny i stojąca przed nim zdobiona studnia
Dom gminny i stojąca przed nim zdobiona studnia
Źródło: ze zbiorów Grzegorza Grupińskiego

Grupiński: - Wieża i ozdobna studnia zostały zniszczone gdzieś na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych, przypuszczam, że podczas zacierania śladów niemczyzny i minionej epoki. To były czasy stalinizmu. Stąd dziś widzimy ten budynek w mocno zredukowanej formie.

O studni przypomina dzisiaj wyłożony kostką brukową zarys w formie sześciokąta na placu przed szkołą.

Obrys studni przed szkołą
Obrys studni przed szkołą
Źródło: TVN 24 Poznań

Grupiński wprowadza nas do szkoły. Wąskim korytarzem, na którym wywieszono zdjęcia dawnej pruskiej wioski wzorcowej, docieramy do niewielkiego holu. W rogu na stoliku stoi portret patrona szkoły - ojca Mariana Żelazka, misjonarza pomagającego biednym i trędowatym w Indiach. Za swoją działalność był nawet nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Nad jego wizerunkiem wisi szeroka na około półtora metra tarcza - ostatni zachowany element po nieistniejącej wieży zegarowej.

Grupiński: - Ta tarcza znajdowała się na wieży golęczewskiej szkoły, czyli nad nami.

Po rozebraniu wieży zniknęła bez śladu. Nieoczekiwanie odnalazła się po sześćdziesięciu latach.

2806 goleczewo zegar
Golęczewo. Tarcza zegara z nieistniejącej wieży odnalazła się po kilkudziesięciu latach
Źródło: Operator: Marek Krzemiński / TVN24 Poznań

Grupiński: - Przez ten czas była przechowywana przez nauczyciela golęczewskiego, który następnie przekazał ją synowi.

Stefan Gomułka, syn Leona, przekazał ją szkole w 2013 r., podczas obchodów jubileuszu 700-lecia wsi.

Gospoda z gwiazdką

Naprzeciwko szkoły stoi budynek dawnej gospody Pod Złotą Gwiazdą. Plac między tymi budynkami był swoistym rynkiem Golenhofen.

Rynek w Golenhofen
Rynek w Golenhofen
Źródło: ze zbiorów Grzegorza Grupińskiego

Grupiński: - Jeszcze niedawno na budynku gospody wisiała oryginalna gwiazda z około 1903 roku. Teraz trafiła ona do renowacji, bo sam budynek przechodzi gruntowny remont.

Na parterze działa w nim sklep spożywczy jednej z małych sieci. Jego wnętrze niczym nie zdradza dawnego charakteru.

Grupiński: - Przed 120 laty wnętrza wyglądały imponująco. Strop sali restauracyjnej był ozdobiony malowidłem przedstawiającym orła Cesarstwa Niemieckiego, oplecionego wieńcem w barwach narodowych, czyli biel, czerwień i czerń, a ściany udekorowano herbami.

To było centrum życia społecznego Golenhofen.

2806 gospoda
Golęczewo. Gospoda - centrum kulturalne wzorcowej pruskiej wsi
Źródło: Operator: Marek Krzemiński / TVN24 Poznań

- W lewym narożniku mieścił się niewielki sklep kolonialny. W lewym skrzydle, po stronie dzisiejszej ulicy Tysiąclecia, mieściła się sala restauracyjna, w której organizowano też imprezy. W pierwszym roku działania wsi wzorcowej najemca gospody Gustaw Radeck zorganizował tam sylwestra, albo przynajmniej próbował zorganizować sylwestra, bo to wiemy z ogłoszeń drobnych z ówczesnych gazet. W środku mieściła się sala pełniąca rolę piwiarni. Piwny ogródek był też na zewnątrz. Była również izba bardziej formalna, à la winiarnia, a oprócz tego były tu pokoje gościnne. Goście mogli też skorzystać z budynku gospodarczo-stajennego, który znajduje się po prawej stronie. Można było przyjechać tu i zostawić konie, były tam bodajże stanowiska na cztery konie. Budynek miał podcienia, które obecnie są zamurowane - opowiada niczym przewodnik turystyczny Grupiński.

To właśnie tu w 1905 roku świętowano zakończenie prac budowlanych i rozpoczęcie działalności nowej osady. "Na uroczystości przybyli przedstawiciele rodziny cesarskiej oraz zaproszeni dziennikarze z całej Europy, którzy mieli opiewać w rodzimej prasie zwycięstwo niemieckiego ducha na ziemiach wschodnich Prus" - pisała Anna Rylukowska z Wydziału Powiatowego Konserwatora Zabytków Starostwa Powiatowego w Poznaniu.

Nic się nie marnowało

Po drugiej stronie skrzyżowania stoi zapomniany budynek z napisem "świetlica" na drzwiach. Dziś nic nie przypomina o jego dawnej świetności. Dla mieszkańców Golenhofen to był kolejny ważny punkt.

Grupiński: - Był to budynek wielofunkcyjny. Między innymi znajdowała się tu sikawka strażacka. Była tu też piekarnia, więc osadnicy nie musieli piec sami chleba, tylko mogli kupić świeże bułeczki i chlebek na miejscu. Była też szatkownica do kapusty, waga do mięsa, były też prysznice - bo nie mieli w domach własnych łazienek - i ubikacje.

Golęczewo. Kiedyś piekli tu chleb i szatkowali kapustę. Dziś to ruina
Źródło: Operator: Marek Krzemiński / TVN24 Poznań

 "To, co najlepsze dla człowieka, to przecie kochany chleb. Gdzie raz go zabraknie, tam zapanuje zupełna bieda" - głosił napis na jednej ze ścian.

Wszystko było tu dopracowane w każdym calu: piec do chleba ogrzewał jednocześnie bojlery, z których ciepłą wodę wykorzystywano w łaźni oraz w pralni.

Grupiński: - Budynek przejęła niedawno gmina, więc jest szansa, że odzyska dawny blask.

Problemem był brak zdjęć pokazujących, jak wyglądał. Ale to się zmieniło za sprawą naszego rozmówcy.

- Jakiś czas temu skontaktowałem się z rodziną z Niemiec, której przodkowie mieszkali w Golęczewie. Na jednym ze zdjęć, które mi przesłali, widać z detalami ten budynek - cieszy się Grupiński.

Cztery worki skarbów

We wsi na początku XX wieku działały też zlewnia mleka, kuźnia, założono cmentarz ewangelicki i wybudowano stację kolejową. Budynek dworcowy dwa lata temu przeszedł gruntowną modernizację. Podczas remontu odkryto cztery worki pełne przedwojennych kolejowych dokumentów.

Grzegorz Grupiński pokazuje księgę magazynową znalezioną w jednym z worków
Grzegorz Grupiński pokazuje księgę magazynową znalezioną w jednym z worków
Źródło: TVN 24 Poznań

"Okazało się, że jedne z najstarszych dokumentów, znalezione w tym pierwszym worku, pochodzą z 1925 roku. Również znaleźliśmy dokumenty z okresu okupacji oraz powojennego i stalinowskiego. Na przykład z roku 1954 pochodzi zestawienie zamówionych biletów dla ówczesnych mieszkańców Golęczewa" - podawał w 2019 roku ówczesny sołtys Golęczewa Przemysław Majkowski.

Dokumenty z 1925 roku to list Dyrekcji Kolei Państwowej do wszystkich stacji w sprawie zakazu przyjmowania przesyłek zwierząt domowych z Czech z powodu wystąpienia tam zarazy oraz list telegramowy PKP z 14 marca 1925 roku w sprawie poszukiwania wagonów rumuńskich.

"Wszystkie zachowane dokumenty zeskanowano i zabezpieczono, aby po zakończeniu prac remontowych wyeksponować je w gablotach na ścianach poczekalni dworcowej. Dzięki temu podróżni w czasie oczekiwania na pociąg będą mogli je oglądać i czytać. W ten sposób dworzec w Golęczewie połączy historię ze współczesnością" - można było przeczytać w maju ubiegłego roku w "Gazecie Sucholeskiej".

Sprawdziliśmy - gablot jeszcze nie ma. A szkoda. Ale - jak mówi nam aktualna sołtys Golęczewa Katarzyna Kachel - wkrótce będą. - Myślę, że do końca lipca, najpóźniej we wrześniu w poczekalni dworca powstanie wystawa z tych dokumentów, które tam znaleźliśmy - zapewnia.

Golęczewo
Golęczewo. Przy rewitalizacji dworca znaleziono dokumenty sprzed lat
Źródło: Operator: Marek Krzemiński / TVN24 Poznań

A Grupiński chwali rewitalizację samej stacji. - Została odnowiona zgodnie z oryginalnym wyglądem - mówi.

I przypomina, że dworzec wybudowano jako jeden z ostatnich obiektów wzorcowej wsi - w 1906 roku: - Pierwotnie dla Golęczewa stacją kolejową była Rokietnica, tak że osadnicy golęczewscy musieli drałować aż sześć kilometrów bardzo kiepską drogą, żeby wydostać się z miejscowości - mówi.

O tym, jak trudna to była droga, świadczy relacja dziennikarza "Posener Taggeblatt" z 1903 roku, który piechotą szedł z Rokietnicy przez Sobotę do budowanej dopiero wzorcowej wsi:

A więc do przodu - tak zwaną wiejską drogą, która podczas deszczu jest błotnista, zaś bardzo zakurzona, gdy jest sucha pogoda. Było południe i od strony, w którą zmierzałem, wiał ostry wiatr. Przede mną rozciągał się pagórkowaty teren. Nie można powiedzieć, żeby to był nieładny krajobraz. Pofalowane wzgórza wznoszą się tu niekiedy na całkiem okazałe wyżyny, gdzieniegdzie zwieńczone zagrodami. Droga wznosi się i opada .

Dom przy ulicy Dworcowej 57
Dom przy ulicy Dworcowej 57
Źródło: TVN 24 Poznań

Dziennikarz miał szczęście - w połowie drogi spotkał furmana, który zabrał go na swój wóz. - Widzę, jak powstaje Golenczewo. Będzie tu 40 domów, 20 już jest wykończonych, wszystkie bardzo ładne, ale wydaje mi się, że trochę marnie zbudowane - opowiadał mu polski furman, którego dziennikarz - w podziękowaniu za podwiezienie - zaprosił do czynnej już w Golęczewie gospody.

Na murowanej werandzie przywitał nas karczmarz. Po sposobie mówienia od razu poznałem, że pochodzi z południowych Niemiec. Przebył więc długą drogę, aby stworzyć dla siebie nowy dom. Na razie mieszka tu sam, rodzina ma przyjechać później. 

Grupiński: - Karczmarz był pierwszym osadnikiem, który zamieszkał we wzorcowej wsi.

Karczmiarz Gustav Radeck był pierwszy osadnikiem wzorcowej wioski
Karczmiarz Gustav Radeck był pierwszy osadnikiem wzorcowej wioski
Źródło: ze zbiorów Grzegorza Grupińskiego

Każdy dom był inny

Dla osadników komisja kolonizacyjna wybudowała 41 domów. Te także stawiano zgodnie z określonymi zasadami. Każdy miał być inny. Musiały być białe, z muru pruskiego - czyli połączenia cegły i drewna - a ich dachy i aplikacje na ścianach czerwone lub czarne. Elewacje domów zdobiły dekoracyjne detale i motywy. Nad drzwiami wielu z nich umieszczano niemieckie przysłowia lub biblijne sentencje.

"Na wrzask i przekleństwo nie ma miejsca w moim domu. Jak ci nie pasuje - wynocha za drzwi" - tak brzmiała przestroga na budynku przy ul. Dworcowej 47.

"Jeśli pieje kura, a nie kogut, dom bardzo źle na tym wyjdzie" - głosił napis na domu przy ulicy Lipowej 2.

Każdy dom w wiosce był inny
Każdy dom w wiosce był inny
Źródło: ze zbiorów Grzegorza Grupińskiego

Poszczególne domy miały nawiązywać do architektury charakterystycznej w niemieckich landach. Obok nich stawiano stajnie i obory. Każde gospodarstwo otaczały ozdobne murki. Wybudowano tak w sumie 41 gospodarstw.

Grupiński: - Komisja osadnicza pełniła rolę takiego wielkiego dewelopera. Od podstaw wybudowała "pod klucz" czterdzieści jeden gospodarstw.

Pierwsze rodziny wprowadziły się do nich w 1902 roku. Do końca 1906 roku zasiedlono wszystkie gospodarstwa.

Rodziny, które trafiały do Golęczewa, nie były przypadkowe. Musiały spełniać określone wymogi.

Grupiński: - Bardzo drobiazgowo sprawdzali osadników. Mogli się tutaj osiedlać wyłącznie ewangelicy, raczej preferowano Niemców z odległych regionów, by nie integrowali się z polską ludnością.

Pierwszeństwo mieli ci, którzy reprezentowali jakieś wiejskie rzemiosło.

Jak Golęczewo stało się pruską wzorcową wsią
Jak Golęczewo stało się pruską wzorcową wsią
Źródło: Operator: Marek Krzemiński / TVN 24 Poznań

Grupiński: - Największa grupa przybyszy pochodziła znad Renu - przede wszystkim z Badenii. Spoza ówczesnych Niemiec przyjechały rodziny z Mazowsza, dzisiejszej Serbii, Rumunii, a także z ukraińskiego "dalekiego południa", znad Morza Azowskiego. Artykuły w ówczesnej prasie niemieckiej wspominały także osadnika "repatrianta" z Ameryki. Z pomocą księgi uczniów udało mi się teraz ustalić, że był to Hasemeier, który do Golęczewa trafił z Delaware w Ohio.

Do dyspozycji osadnicy otrzymywali gospodarstwa z dostępem do bieżącej wody, którą dostarczał wodociąg napędzany kołem młyńskim.

Wszystkie prace we wsi pochłonęły 719 tysięcy marek.

Chluba Prus

O Golenhofen dyskutowano też w pruskim sejmie. Zygmunt Dziembowski, polski poseł do pruskiego landtagu, nie krył swojego krytycznego zdania o tym, co zrobiono z wioską.

Jest to istotnie wspaniała wieś. Byłem tam. Są tam reprezentowane wszystkie style budowy niemieckich zagród włościańskich. Gdyby kto chciał studiować style budowy niemieckich domów włościańskich, niech pojedzie do Golenhofen. Ale czy to wolno za pieniądze państwowe konstruować sztucznie wioski tak estetycznie piękne? Nie jest to na sam przód zamiarem ustawy spowodować ćwiczenia w stylu budowlanym, a potem nie jest to tam na miejscu, na wschodzie, w dawnem Golenczewie. Ta wieś jest ulubionem miejscem wycieczek dla wszystkich przyjaciół polityki kresowej, którym tam się pokazuje, jak wielkie dzieło kulturne tam powstało. Ale jakkolwiek pięknie się ona przedstawia zewnętrznie i chociaż francuskich dziennikarzy tam się zawozi, aby im pokazać wielką niemiecką pracę kulturalną, to gdy tam zajedziemy zimą i rozmówimy się z kolonistami, poznamy, że rząd pobudował tylko piękne mieszkania letnie niezdatne wcale na zimę. Ci panowie, którzy znają stosunki ekonomiczne tej wsi i widzą, jak cienkie są ściany domów, jak zimno jest u tych ludzi zimą, przekonają się właśnie na tej wsi, co rząd stworzył: dzieło kulturne, błyskotliwie piękne, ale w praktyce dla celu, dla którego powstało, małopożyteczne - mówił w 1908 roku, a jego przemówienie cytował "Dziennik Poznański".

Dom przy ul. Lipowej 3
Dom przy ul. Lipowej 3
Źródło: TVN 24 Poznań

Dwa lata później wioskę wizytowała sama cesarzowa Augusta Wiktoria, goszcząca w Poznaniu na Dniach Cesarskich. Do Golenhofen przyjechała ze swoim synem, księciem Oskarem.

Wizyta Najjaśniejszej Pani była dla osadników całkowitym zaskoczeniem, ponieważ nic o tym wcześniej nie było wiadomo. Najuprzejmiej i z urzekającą życzliwością wypytywała osadników, a zwłaszcza ich żony i dzieci, o ich miejsca pochodzenia, dopytywała się bardzo dokładnie, jak im się wiedzie, i wyrażała żywe zainteresowanie dobrobytem osiedli. Wniosła do serc uczniów obydwu dwuklasowych szkół osadniczych prawdziwą dziecięcą radość, gdy nagle pojawiła się na zajęciach. Zadała kilkorgu dzieciom różne pytania, a na pożegnanie poczęstowała je kawą i ciastem. Najjaśniejsza Pani była bardzo zadowolona ze zdrowego, kwitnącego wyglądu dzieci. Wycieczka trwała godzinę i 45 minut - pisała gazeta "Kreisblatt des Kreises Posen-West" z 25 sierpnia 1910.

Nagły koniec

Wtedy nikt nie spodziewał się, że zaledwie 8 lat później Golenhofen przejdzie do historii. Po powstaniu wielkopolskim wioska trafiła do Polski i przywrócono jej dawną nazwę. Z Golęczewa zniknęła wtedy spora część niemieckich osadników.

- Na miejscu zostało kilkanaście rodzin osadniczych. Ci, którzy nie chcieli przyjąć polskiego obywatelstwa, musieli opuścić swoje gospodarstwa, które kupowali od nich Polacy z bliższej i dalszej okolicy - mówi Grupiński.

O wyzwoleniu Golęczewa spod pruskiego zaboru przypomina do dzisiaj figura Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Postawili ją w 1928 roku, w dziesiątą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości mieszkańcy wioski. Gdy w 1939 roku Golęczewo znów zajęli Niemcy, strącili figurę z cokołu. Polscy mieszkańcy przechowali ją potajemnie, a po wojnie pomnik powrócił na swoje miejsce.

Figurę ustawiono w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości
Figurę ustawiono w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości
Źródło: TVN 24 Poznań

W polskie ręce Golęczewo wróciło w 1945 roku. Mieszkańców, którzy pamiętają wzorcową wieś Golenhofen, już nie ma.

Grupiński: - Żyją nieliczni, których przodkami byli niemieccy osadnicy. Do z dawna zasiedziałych polskich rodzin dołączyli liczni nowi mieszkańcy, którzy przeprowadzili się tu z Poznania, tak jak my.

Dom przy ul. Dworcowej 48
Dom przy ul. Dworcowej 48
Źródło: TVN 24 Poznań

Grupiński wciąż wierzy, że o przeszłości wsi może się wiele dowiedzieć. Zwłaszcza od potomków dawnych mieszkańców, niezależnie od ich narodowości.

Grupiński: - Każda informacja, dokumenty, a zwłaszcza zdjęcia są bardzo cenne dla mieszkańców Golęczewa zainteresowanych historią wsi. Dlatego jeśli ktoś takie fotografie lub informacje posiada, bardzo zachęcam, by się nimi podzielić ze mną i z szerszą publicznością na stronie goleczewo.com. 

Dojazd

Do Golęczewa można dotrzeć:

- samochodem: drogą krajową nr 11 Poznań-Piła-Koszalin, zjeżdżając z zachodniej obwodnicy Poznania na węźle Złotkowo znajdującym się 2 km na południe od Golęczewa, lub lokalną drogą do Soboty w kierunku Rokietnicy i Tarnowa Podgórnego;

- autobusem: do Golęczewa docierają z Poznania podmiejskie linie 905 i 907;

Do Golęczewa docierają dwie linie autobusowe z Poznania
Do Golęczewa docierają dwie linie autobusowe z Poznania
Źródło: TVN 24 Poznań

- pociągiem: należy wysiąść na przystanku kolejowym na linii Poznań-Piła, zatrzymują się tam pociągi Przewozów Regionalnych oraz Kolei Wielkopolskich. Dojazd z Poznania zajmuje niespełna 20 minut;

- rowerem: z Poznania najprzyjemniej pojechać z centrum trasą rowerową wzdłuż jezior Rusałka i Strzeszyńskiego, wyjechać z Poznania ulicą Słodyńską i przez Pawłowice oraz Sobotę dotrzeć do Golęczewa. Tą trasą liczącą około 20 km po raz pierwszy do Golęczewa dotarł autor tekstu.

Czytaj także: