To jest historia o "deweloperze", który działał 121 lat temu, i to na zlecenie wyjątkowej szychy - cesarza Wilhelma II. Za jego sprawą niepozorna polska wieś w kilka lat zamieniła się w minipaństwo. W którym wszystko oddano "pod klucz".Artykuł dostępny w subskrypcji
Ale czy to wolno za pieniądze państwowe konstruować sztucznie wioski tak estetycznie piękne? - pytał w 1908 roku Zygmunt Dziembowski, polski poseł do pruskiego landtagu. Miał na myśli Golęczewo, przemianowane wtedy na Golenhofen. Po 114 latach jedziemy sprawdzić, czy godzi się budować takie wioski.