Ta sprawa jest jednym z wątków naszego dziennikarskiego śledztwa, w którym badaliśmy kulisy budowy rezydencji biskupa Ryszarda Kasyny.
18 marca ujawniliśmy, że biskup Diecezji Pelplińskiej na liczącej około siedem hektarów działce wybudował w gminie Stężyca zespół obiektów, które formalnie (czyli zgodnie z pozwoleniem na budowę) są gospodarstwem rolnym, jednak wyglądają jak pałacyk, a według niepotwierdzonych żadnymi dokumentami deklaracji będą służyć jako ośrodek pomocy "rodzinom z trudnościami" znajdującymi się pod opieką pelplińskiego Caritas.
W myśl obowiązujących przepisów na tej ziemi (rolnej) mógł wybudować się tylko rolnik. Czy biskup Ryszard Kasyna jest aktywnym rolnikiem i ma rolnicze wykształcenie? Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Faktem jest jednak, że już po uzyskaniu pozwolenia na budowę (dla gospodarstwa rolnego) decyzją Rady Gminy Stężyca ziemia została odrolniona - zmieniono plan zagospodarowania przestrzennego w taki sposób, żeby hierarcha mógł na niej postawić niemal wszystko - od kościoła po hotel.
Nie wiadomo także, ile kosztuje inwestycja, w jaki sposób biskup zgromadził środki finansowe na jej realizację i jaka dokładnie jest rola Caritas w tym przedsięwzięciu - szczególnie że dyrektor pelplińskiej Caritas (a jego przełożonym jest biskup Kasyna) nadzoruje realizację inwestycji.
Oburzenie wśród mieszkańców wzbudziły przede wszystkim nieoficjalne informacje o szczególnym traktowaniu biskupa i jego przedsięwzięcia przez gminnych urzędników. Według naszych źródeł w 2015 roku Gminny Zakład Komunalny (spółka w całości będąca własnością Gminy Stężyca) wybudowała linię wodociągową do rezydencji biskupa. I, według naszych źródeł, koszty tej budowy pokryła gmina z pieniędzy podatników.
To nie wszystko. Usłyszeliśmy również, że gmina miała pokryć koszty wywozu odpadów budowalnych z działki biskupa i nie pobrała za to stosownej opłaty. Koszt takiej usługi dla zwykłego mieszkańca to kilka tysięcy złotych.
Ponad miesiąc temu, 26 lutego, zapytaliśmy Gminne Przedsiębiorstwo Komunalne w Stężycy o budowę wodociągu i wywóz śmieci. Poinformowano nas, że odpowiedź dostaniemy w ciągu dwóch miesięcy, czyli już po drugiej turze wyborów samorządowych. Dlaczego tak długo? Bo przygotowanie odpowiedzi wymaga "czasochłonnych działań związanych z zebraniem i analizą szeregu dokumentów".
"Musi zapłacić" To znaczy, że jeszcze nie zapłacił?
W międzyczasie wójt Stężycy zorganizował (w innej sprawie) konferencję prasową. Zapytaliśmy więc wójta osobiście o to, czy gmina sfinansowała tę inwestycję. Pytali też lokalni dziennikarze. Tomasz Brzoskowski odpowiedział tak:
- Mogę tylko tyle powiedzieć, że wszystkie osoby bezwzględnie ponoszą koszty opłat za przyłącza i bezwzględnie też ponoszą koszty za wywozy śmieci. Nie ma innej w ogóle u nas dyskusji.
- Czyli biskup zapłacił za to przyłączenie?
- Musi zapłacić. Musi… No, ja sobie tego nie wyobrażam. Musi zapłacić za te wszystkie rzeczy.
Wójt nie wskazał jednak, czy stwierdzenie, że biskup "musi zapłacić" odnosi się do przyszłości, czy może do faktu, że opłata została już uregulowana. Budowa odcinka sieci wodociągowej do posiadłości kościelnego hierarchy miała miejsce jeszcze w 2015 roku. Wójtem był wówczas również Tomasz Brzoskowski.
Informacji nie ma i nie będzie
2 kwietnia, a więc jednak wcześniej niż początkowo deklarowano, otrzymaliśmy oficjalną, obszerną odpowiedź z Gminnego Przedsiębiorstwa Komunalnego w Stężycy.
Co z niej wynika?
GPK zaprzeczyło, by wywiozło na własny koszt odpady z działki biskupa.
"Spółka przyjęła telefoniczne zlecenie pod koniec stycznia na wywóz odpadów budowlanych (…). Spółka podjęła próbę wykonania usługi, jednak ze względu na warunki pogodowe (zamarznięte odpady i pokryte śniegiem) nie wykonała usługi. Wobec niewykonania usługi, Spółka nie wystawiła faktury" - czytamy.
Nasze źródło nie zmienia jednak zdania. I twierdzi, że usługa została faktycznie wykonana.
Przejdźmy więc do drugiej kwestii - budowy wodociągu. Zanim przywołamy odpowiedzi z gminy na ten temat, spójrzmy na poniższą, roboczą mapkę, którą wysłaliśmy wraz z pytaniem do GPK:
Numerem 1 oznaczyliśmy na niej główną nitkę wodociągu. Według informacji z GPK ta nitka została wybudowana w latach 80. i 90. ubiegłego wieku, koszt jej budowy nie jest znany. Podobnie jest, jeśli chodzi o odcinek oznaczony numerem 2, prowadzący do działki 127/6 (to gospodarstwo w sąsiedztwie rezydencji biskupa).
Króciutki odcinek 3 to przyłącze wodociągowe. Zgodnie z przepisami koszt budowy przyłącza pokrywa podmiot prywatny - inwestor. GPK nie posiada informacji o kosztach tej inwestycji - przyłącze również zostało wybudowane w latach 90. ubiegłego wieku. Gminne Przedsiębiorstwo Komunalne, co podkreślono w przesłanym nam oświadczeniu, powstało w 2012 roku.
Kto płacił?
Dla nas kluczowe są jednak odcinki oznaczone na rysunku numerami 4 i 5 prowadzące do działki nr 127/1. To rezydencja biskupa Ryszarda Kasyny.
Zapytaliśmy, kto sfinansował ich budowę.
Najpierw przywołamy odpowiedź dotyczącą odcinka nr 5. To przyłącze wodociągowe, cena jego realizacji to 5910 złotych. Gmina wykonała to przyłącze na zlecenie inwestora (bo czasem wykonuje zadania gminy, a czasem przyjmuje zlecenia od osób prywatnych czy firm) i jego koszt został pokryty przez "osobę ubiegająca się o przyłączenie sieci wodociągowej do sieci" - jak można domniemywać, przez biskupa Ryszarda Kasynę. Spółka przyznała, że zrealizowała budowę przyłącza i wystawiła za to fakturę.
A co z odcinkiem numer 4 - liczącym około czterystu metrów rurociągiem prowadzącym do posiadłości biskupa?
"Odcinek oznaczony jako numer 4, stanowiący sieć wodociągową (wodociąg) został zrealizowany w 2015 roku przez Spółkę. Z uwagi na upływ czasu Spółka nie posiada informacji o kosztach realizacji inwestycji" - czytamy w odpowiedzi z Gminnego Przedsiębiorstwa Komunalnego w Stężycy.
Innymi słowy - pracownicy GPK nie wiedzą, czy biskupowi "podciągnięto" wodociąg do rezydencji za pieniądze podatników, czy jednak biskup za to zapłacił. I nie wiedzą też, ile to kosztowało.
Nasze źródło szacuje, że rurociąg o takiej długości mógł kosztować około 100 tysięcy złotych.
Wodociąg czy przyłącze?
W odpowiedź z GPK należy wczytać się uważnie. Jej autorka, prokurent w spółce, stwierdza, że odcinek 4 "jest wodociągiem". W innej części korespondencji czytamy: "Odcinek nr 4 jest siecią wodociągową (wodociągiem). Sieć aktualnie kończy się na działce nr 127/1 [posiadłość biskupa - red.]. Do sieci istnieje możliwość przyłączenia innych nieruchomości. Istnieje też możliwość rozbudowy sieci. Plany i zamierzenia nie są przedmiotem informacji publicznej".
Tu należy wytłumaczyć jedną podstawową kwestię. Jaka jest różnica między wodociągiem a przyłączem? Wodociąg to "rura główna", do której przyłączają się poszczególni inwestorzy (mieszkańcy). Przyłącze - to właśnie takie indywidualne podłączenie - odnoga prowadząca do konkretnej nieruchomości.
Wodociąg prowadzi zwykle gdzieś dalej, służy wielu osobom, przyłącze dostarcza wodę tylko do konkretnej działki (budynku).
- To nieprawda, że w przypadku inwestycji biskupa mamy do czynienia z wodociągiem. W rzeczywistości jest to długie czterystumetrowe przyłącze. Nie ma tam żadnych gospodarstw, obiektów, które można by było przyłączyć oprócz posiadłości biskupa. Wszystkie gospodarstwa wokół są już podłączone z innych stron. Wystarczy spojrzeć na mapę sieci wokół, widać to jak na dłoni, że ta nitka została wykonana tylko i wyłącznie dla biskupa - mówi nam proszący o anonimowość informator.
Poniżej mapka, która to obrazuje.
Jest jeszcze jedna zasadnicza różnica między wodociągiem a przyłączem, wspomina o tym sam wójt gminy Stężyca Tomasz Brzoskowski:
- Samorząd buduje wszystkie wodociągi, a za przyłącza musi zapłacić, wiadomo… właściciel stosownej nieruchomości - stwierdził w rozmowie z nami.
- Tak, za wodociąg płaci gmina, za przyłącze inwestor - mówi nasz informator. Tłumaczy dalej: - Traktując to jako wodociąg, mimo że nigdzie dalej ta nitka nie prowadzi i nie ma gdzie prowadzić, gmina zachowuje się tak, jakby chciała "zwolnić" biskupa z obowiązku uiszczenia opłaty za inwestycję.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię: urzędnicy inwestycję (nitkę prowadzącą do rezydencji biskupa) nazywają "wodociągiem" (nie przyłączem). Z drugiej strony przyznają, że budowę "wodociągu" finansuje się ze środków gminnych. Czyli pośrednio przyznają, że ze środków gminnych sfinansowano budowę "wodociągu" (oznaczonego na pierwszej z grafik numerem 4) prowadzącego tylko i wyłącznie do działki biskupa.
Nie wskazują też daty zbudowania odcinka numer 4 ani kosztu jego budowy, choć jednocześnie znana jest data i koszt budowy odcinka numer 5.
O to, kto sfinansował budowę nitki (wodociągu, przyłącza) do działki biskupa, zapytałem również kurię pelplińską oraz księdza Grzegorza Weisa z pelplińskiego Caritas. Nie odpowiedzieli - nie odpisali na maila.
***
Z pozostałych informacji, które otrzymaliśmy od Gminnego Przedsiębiorstwa Komunalnego, wynika, że średni czas oczekiwania na wodociąg w gminie Stężyca wynosi od roku do dwóch. Okres ten można skrócić, kiedy przystąpi się do finansowania inwestycji - wówczas inwestor poczeka nie więcej niż trzy miesiące. Obecnie "w kolejce" czeka 16 odcinków, a w 2023 roku gmina rozpoczęła budowę 34 nowych odcinków wodociągu.
***
Dwie godziny po publikacji tego tekstu, zastępca wójta Gminy Stężyca Katarzyna Rynkiewicz, przysłała do nas odpowiedź na pytanie, które wysłaliśmy 26 lutego. Zapytaliśmy wówczas, czy gmina poniosła koszt budowy wodociągu do rezydencji biskupa. Odpowiedź brzmi: "Gmina Stężyca nie poniosła kosztów budowy wskazanej infrastruktury w okresie ostatnich dziesięciu lat".
Gmina nie poniosła tych kosztów, to już ustaliliśmy - i wynika to z wcześniejszej, przywoływanej w artykule korespondencji - wodociąg zrealizowała spółka, Gminne Przedsiębiorstwo Komunalne. Dodajmy: w całości będąca własnością Gminy. Czy również poniosła koszty? Na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi wciąż nie otrzymaliśmy, bo, jak już wyżej napisaliśmy GPK przekazało nam jedynie, że "nie posiada informacji o kosztach realizacji inwestycji".
Autorka/Autor: Tomasz Słomczyński
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN