- To co się w tej chwili stało spowoduje ogromną lukę kadrową w siłach zbrojnych, która przez co najmniej trzy-cztery lata będzie musiała być uzupełniania - mówił o fali odejść w armii generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w poranku "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
Generał Koziej komentował w środowy poranek między innymi ostatnie odejście - generała Jerzego Guta, szefa Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych.
To kolejna taka decyzja kluczowego żołnierza w systemie dowodzenia polską armią w ostatnich miesiącach. Koziej stwierdził, że prezydent powinien być zaniepokojony taką sytuacją.
"Ogromna luka kadrowa"
- Ta skala odejść jest przeogromna, niespotykana w ogóle - stwierdził Koziej. - Odeszli w istocie rzeczy wszyscy najważniejsi dowódcy sił zbrojnych - dodał. - Jednym słowem odeszło 100 procent najważniejszych dowódców w siłach zbrojnych w ciągu roku - stwierdził.
- To co się w tej chwili stało spowoduje ogromną lukę kadrową w siłach zbrojnych, która przez co najmniej trzy-cztery lata będzie musiała być uzupełniania. Przez te trzy-cztery lata wojsko będzie w pewnym sensie obezwładnione kadrowo, jeśli idzie o dowodzenie na najwyższym szczeblu - stwierdził były szef BBN. - Nie ma pewności w stu procentach, czy oni (nowi dowódcy - red.) sobie doskonale dadzą radę, gdyby zaszła potrzeba. Odpukać, że nie zajdzie, ale takiego ryzyka nie należy tworzyć w siłach zbrojnych - wyjaśniał. Zdaniem Kozieja, nowym dowódcom brakuje "przede wszystkim doświadczenia, bo oni powinni być trzy lata na danej funkcji żeby później przejść na następną funkcję". Powiedział, że te stanowiska obejmują "dobrzy generałowie, oficerowie", ale dodał, że na każdym stanowisku trzeba być kilka lat, aby mieć pewność, że zna się daną tematykę i można awansować.
Generał zaznaczył, że trzyletnia kadencja dla dowódców na kolejnych szczeblach w hierarchii jest nieprzypadkowa. - Potrzebny jest czas na wprowadzenie się na dane stanowisko, funkcjonowanie na nim, przygotowanie zastępcy i tak dalej. Tymczasem w ciągu roku nastąpiła zmiana, która powinna nastąpić w ciągu trzech lat - ocenił zmiany dokonujące się w wojsku Koziej.
"Osłabienie wojska w bardzo niebezpiecznym momencie"
Jak powiedział, z armii odchodzą "niepokorni". - Ci, którzy mają własne zdanie, myślą po swojemu, którzy nie godzą się z jakimiś rozwiązaniami, które uważają za złe - stwierdził. Dodał, że są to ludzie, którzy "są już strategami lub mogą się nimi stać". - Ja nazywam ten proces destrategizacją Wojska Polskiego. Wyrzucanie ludzi strategicznie myślących albo tych, którzy mogą za chwilę stać się strategami - ocenił.
Żołnierze sami w czasie pokoju się nie obronią. Oni obronią cywilów w czasie wojny. W czasie pokoju cywile powinni bronić żołnierzy. generał Stanisław Koziej
- Oni nie odchodzą z miłości do innej funkcji, którą zobaczyli gdzieś poza wojskiem - doprecyzował Koziej. - To jest ich bardzo dramatyczna decyzja - dodał. Zaznaczył, że "taka jakościowa destrukcja korpusu generalskiego jest bardzo niepokojąca". - To jest osłabienie Wojska Polskiego w bardzo niebezpiecznym momencie dla Polski - wzrostu zagrożenia zewnętrznego, niepewności co do Unii, co do NATO i tak dalej - doprecyzował.
- Larum powinni robić cywile. W systemach demokratycznych żołnierz jest niemową. Jest jak nemowlak, który sam nie ma możliwości protestowania. - mówił Koziej. - Nie można oczekiwać od żołnierza, że będzie protestował przeciwko zwierzchnikowi politycznemu. Od tego są cywile, od tego są politycy. Żołnierze sami w czasie pokoju się nie obronią. Oni obronią cywilów w czasie wojny. W czasie pokoju cywile powinni bronić żołnierzy - powiedział. Odniósł się też do słów dyrektora prasowego biura prasowego prezydenta, Marka Magierowskiego, który we wtorek w "Faktach po Faktach" stwierdził, że fala odejść nie niepokoi prezydenta. - To co powiedział pan dyrektor Magierowski, że jak będzie źle, to wtedy pan prezydent zareaguje... . Przepraszam bardzo, trzeba zawczasu oceniać sytuację, trzeba zawczasu przeciwdziałać tym tendencjom i tym trendom - ocenił Koziej.
Jego zdaniem prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych "powinien zahamować" proces odejść z armii.
Autor: mart/adso / Źródło: TVN 24