Były szef BOR: nikt nigdy nie wydał mi zakazu objęcia ochroną kogokolwiek

Generał Marian Janicki w "Kropce nad i"
Były szef BOR: nikt nigdy nie wydał mi zakazu objęcia ochroną kogokolwiek
Źródło: tvn24

Nie było żadnych rozmów i propozycji z jakiejkolwiek strony, aby objąć Michała Tuska ochroną, lub nie - powiedział w "Kropce nad i" były szef BOR generał Marian Janicki, który zeznawał we wtorek przed sejmową komisją śledczą do sprawy Amber Gold.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Podczas wtorkowego przesłuchania komisja poruszyła m.in. wątek ochrony rodziny ówczesnego premiera Donalda Tuska. Po wybuchu afery Amber Gold okazało się, że z liniami OLT Express współpracował syn premiera Michał Tusk.

Gen. Janicki odpowiadając na pytanie przewodniczącej komisji Małgorzaty Wasserman, powiedział, że Michał Tusk nie był objęty ochroną, bo "nie znajdował się w katalogu osób wymienionych w ustawie o BOR i nie mógł być objęty ochroną".

W "Kropce nad i" powtórzył te słowa i dodał, że nie było także decyzji ministra spraw wewnętrznych o objęciu syna ówczesnego premiera ochroną. Podkreślił, że szef BOR nie przyznaje i nie przyznawał nigdy nikomu żadnej ochrony.

- Nigdy nie było zamiaru żadnego przydzielenia ochrony synowi premiera Tuska - podkreślił gen. Janicki dodając, że nie było też zakazu. Ku takiej tezie ma skłaniać się szefowa komisji ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann. Zakaz miałby mieć związek z kontaktami syna Donalda Tuska z Marcinem P. - twórcą Amber Gold i linii lotniczych OLT.

- Nikt nigdy szefowi BOR-u w mojej osobie nie wydał żadnego zakazu chronienia kogokolwiek - powiedział. Dodał, że "nie było żadnych rozmów, żadnych propozycji z jakiejkolwiek strony" by objąć Michała Tuska ochroną lub nie.

Były szef BOR zaznaczył, że syn Donalda Tuska ma swoją rodzinę, mieszka osobno. - Nie był w zainteresowaniu Biura Ochrony Rządu - mówił. Przekazał, że "prewencyjną" ochronę miała córka Donalda Tuska, Katarzyna Tusk.

Podkreślił, że BOR nie interesowało się sprawą Amber Gold, bo to nie było kompetencją Biura. - Są służby w naszym kraju, które są powołane do tego, żeby dbać o bezpieczeństwo państwa - dodał.

"Jestem pewny, że funkcjonariusze BOR swoje zadanie wykonali należycie"

Były szef BOR odniósł się również w "Kropce nad i" do wtorkowego komunikatu podkomisji smoleńskiej. Poinformowała ona, że "zgodnie z posiadanymi dowodami liczne części samolotu, a także ciało przynajmniej jednej ofiary badane specjalistycznymi urządzeniami, w tym metodą chromatograficzną, wykazały obecność materiałów wybuchowych".Równocześnie podkomisja przekazała, że "nie ma żadnych informacji i dowodów wskazujących na obecność materiałów wybuchowych w glebie miejsca zdarzenia".

Generał Janicki podkreślił, że Biuro Ochrony Rządu przed wylotem 10 kwietnia samolotu Tu-154M do Smoleńska "sprawdzało od bardzo wczesnych godzin porannych drogę dojazdową do samolotu, trap samolotu, pokład, luki bagażowe, salonkę".

- Były psy. Jest na to dokument w aktach sprawy. Absolutnie Biuro Ochrony Rządu sprawdziło pod względem pirotechnicznym samolot - dodał.

- Czy członkowie podkomisji smoleńskiej stwierdzając, że nie było w glebie materiałów wybuchowych, byli na miejscu? Nie byli. Na miejscu była komisja Jerzego Millera - zauważył gen. Janicki. Dodał że komisja Millera w swoim raporcie zobowiązała 25 instytucji państwowych do poprawienia swoich procedur w swoim działaniu. - Biuro Ochrony Rządu nie dostało żadnego dokumentu, który by stwierdzał, że mamy coś poprawiać - zaznaczył.

Pytany, czy było możliwe wniesienie bomby, odpowiedział: wykluczam to. - Jestem pewny, że funkcjonariusze BOR - i daję życie swoje za to - swoje zadanie wykonali należycie - powiedział gen. Janicki.

Gen. Janicki: kierownictwo BOR wyrzuciło najbardziej wartościowych ludzi

Ocenił również funkcjonowanie Służby Ochrony Państwa, która zastąpiła Biuro Ochrony Rządu. Gen. Janicki powiedział, że generał Andrzej Pawlikowski, który w 2015 roku ponownie stanął na czele BOR, zrobił "armagedon, rzeź".

- Wyrzucił najbardziej wartościowych ludzi lub zmusił do odejścia. Mamy dzisiaj efekt taki, że kierowcami są chłopaki Bogu ducha winni, którzy dopiero się uczą jeździć - dodał.

Z kolei - jak mówił - wyszkoleni za miliony złotych pracują nie z najważniejszymi osobami w państwie, tylko z najbogatszymi. - Gratuluję chłopakom, że znaleźli pracę, aczkolwiek wiem, że nie wszyscy mają pracę - dodał.

- Cale życie BOR chroniliśmy przed tym, żeby nie poszedł do policji. Policja przyszła do BOR i zgasiła światło - stwierdził gen. Janicki.

Pytany, dlaczego prezes PiS Jarosław Kaczyński nie korzysta z ochrony SOP, powiedział, że to błąd.

- Pan Jarosław Kaczyński jest w mojej ocenie najważniejszą osobą w tym państwie. Ma dostęp do najważniejszych informacji niejawnych, na pewno rozmawia przez telefon, ma dokumenty. Nie mam nic przeciwko grupie GROM. Natomiast ochroną prezesa Kaczyńskiego powinna zająć się instytucja w kraju do tego powołana - powiedział były szef BOR.

Gen. Janicki: kierownictwo BOR wyrzuciło najbardziej wartościowych ludzi

Gen. Janicki: kierownictwo BOR wyrzuciło najbardziej wartościowych ludzi

ZOBACZ CAŁY PROGRAM "KROPKA NAD I"

Autor: js/tr / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: