- Moja decyzja nie jest związana ze zmianą na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, czy katastrofą smoleńską. Nie ma też żadnego innego kontekstu politycznego - mówi o powodach swojej rezygnacji ze stanowiska szefa BOR gen. Marian Janicki. Zapewnia, że dymisję rozważał od dłuższego czasu. I podkreśla: moja misja dobiegła końca. Generał przeszedł na emeryturę.
Od momentu ogłoszenia decyzji premiera powody rezygnacji gen. Janickiego z funkcji szefa Biura Ochrony Rządu, którym kierował od 2007 roku, nie były jasne. Część polityków i media sugerowały, że wpływ na nią mogła mieć nagonka na generała po katastrofie smoleńskiej lub zmiana na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, którym został Bartłomiej Sienkiewicz.
Gen. Janicki w rozmowie z tvn24.pl zaprzecza tym sugestiom. - Moja decyzja nie jest związana ze zmianą na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, czy katastrofą smoleńską. Nie ma też żadnego innego kontekstu politycznego - zaznacza.
Jak dodaje, "rezygnację rozważał od dłuższego czasu". - Uznałem, że moja misja jako szefa Biura Ochrony Rządu dobiegła końca. To była głęboko przemyślana decyzja. U jej podstaw stały tylko i wyłącznie motywy osobiste i rodzinne - zapewnia. O szczegółach generał, który przechodzi na emeryturę, "nie będzie jednak informował opinii publicznej".
Wokół katastrofy
Na pełniącego obowiązki szefa BOR powołany został płk Krzysztof Klimek. Dymisji gen. Janickiego od wielu miesięcy domagała się opozycja, przede wszystkim PiS. Politycy tej partii zarzucali mu niewłaściwy nadzór nad podwładnymi podczas planowania i zabezpieczania prezydenckiej wizyty w Katyniu w kwietniu 2010 r. zaniedbania. Sam Janicki wielokrotnie zapewniał, że funkcjonariusze BOR należycie przygotowali wizyty i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i premiera Donalda Tuska w Smoleńsku.
Jak podkreślał, to właśnie BOR poniosło największe straty kadrowe w wyniku katastrofy smoleńskiej, w której zginęło dziewięcioro funkcjonariuszy (z załogi samolotu i ochrony prezydenta) - dlatego powinna ona być w pełni wyjaśniona.
W lipcu zeszłego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zakończyła cywilny wątek śledztwa w sprawie ewentualnych nieprawidłowości przy organizacji i zabezpieczaniu wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku. O niedopełnienie obowiązków oskarżono wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, a w pozostałej części sprawę umorzono.
Jednocześnie śledczy zawiadomili szefa MSW Jacka Cichockiego o uchybieniach w działaniach BOR oraz jej szefa w związku z ochroną prezydenta i premiera podczas wizyt w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. BOR nie komentował tych doniesień.
Pod koniec marca 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki poinformował, że "większość działań naprawczych" w BOR została zakończona na początku 2012 r.
Sześć lat na czele BOR
Gen. Janicki pełnił funkcję szefa BOR od 2007 roku. W Biurze zaczął pracować w 1988 r. W 1990 r. jako osobisty kierowca woził prezydenta Lecha Wałęsę. Od 1997 r. nadzorował cały pion transportu BOR, od 2001 r. do 2005 r. był wiceszefem Biura - później, za rządów PiS, został przeniesiony do rezerwy kadrowej.
26 listopada 2007 r. - na wniosek premiera Donalda Tuska - został szefem BOR. W 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski awansował go ze stopnia generała brygady do generała dywizji BOR.
Obecnie Janicki ma już za sobą 25 lat służby, nabył więc pełne uprawnienia emerytalne. Ze stopniem generała może liczyć na emeryturę w wysokości ok. 10 tys. zł.
Autor: Łukasz Orłowski,mac//gak,iga / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Barczyński/ Forum