Sąd Apelacyjny w Szczecinie odrzucił zażalenie prokuratury na decyzję w sprawie warunkowego tymczasowego aresztu dla Stanisława Gawłowskiego i uznał, że poseł PO może pozostać na wolności. - To dobrze rokuje dla tej sprawy na przyszłość - skomentował Gawłowski.
Rozpatrująca zażalenie prokuratury sędzia Bogumiła Metecka-Draus uzasadniając decyzję powiedziała, że zażalenia złożone w sprawie - zarówno przez prokuratora, jak i obrońcę podejrzanego - są "niezasadne".
Adwokat Gawłowskiego Roman Giertych chciał, aby poseł PO pozostał na wolności bez kaucji.
- Ogólna przesłanka stosowania środków zapobiegawczych w sprawie została spełniona. Przesądził o tym już sąd stosujący tymczasowe aresztowanie, następnie sąd, który kontrolował decyzję sądu stosującego areszt oraz teraz sąd pierwszej instancji, który wydał zaskarżone postanowienie - powiedziała Metecka-Draus. Jak zaznaczyła sędzia, "przesłanki szczególne stosowania środków zapobiegawczych - w ocenie sądu apelacyjnego - również zostały spełnione". - Ma rację oskarżyciel, że istnieje obawa matactwa w sprawie, ma rację oskarżyciel, że wiele czynności jeszcze nie zostało zabezpieczonych i w związku z tym w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania należy stosować środki zapobiegawcze. Niemniej trzeba zauważyć i to, co jest bardzo istotne, że sąd na każdym etapie postępowania kontroluje, czy środek zapobiegawczy określony winien być w dalszym ciągu stosowany - powiedziała sędzia.
W ocenie sądu prokuratura miała czas na przeprowadzenie niezbędnych czynności podczas izolacji podejrzanego.
Decyzja sądu jest prawomocna.
"To dobrze rokuje dla tej sprawy na przyszłość"
- Jedno zdanie mi absolutnie utkwiło z tego dzisiejszego postanowienia sądu: sąd mówi o demokratycznym państwie prawa. To dobrze rokuje dla tej sprawy na przyszłość. Bo jeżeli Polska będzie państwem demokratycznym i sądy będą niezawisłe, jestem bardzo spokojny o wynik postępowania już przed właściwym wymiarem sprawiedliwości, nie tylko w tej części aresztowej, ale również w tej części domniemanych zarzutów - powiedział w środę Stanisław Gawłowski po opuszczeniu sali sądowej.
Zapytany o to, czy denerwował się wynikiem środowego posiedzenia sądu, Gawłowski odpowiedział, że "nikomu nie życzy" takich przeżyć. - Ale kiedyś, w latach 80. sobie dawałem radę, więc dzisiaj też sobie poradzę - podsumował.
Gawłowski przebywał w areszcie od połowy kwietnia w związku z postawionymi mu pięcioma zarzutami, w tym korupcyjnymi.
11 lipca Sąd Okręgowy w Szczecinie rozpoznał wniosek prokuratury o przedłużenie tymczasowego aresztu wobec posła PO. Zdecydował o dalszym stosowaniu aresztu, zastrzegł jednak, że zostanie on uchylony po wpłaceniu przez polityka 500 tys. zł kaucji w ciągu 14 dni. Uznano, że "szereg dowodów zostało już przeprowadzonych i procesowo zabezpieczonych".
Prokuratura wnioskowała o wstrzymanie tego postanowienia, jednak szczeciński sąd 12 lipca oddalił wniosek. Prokuratorzy złożyli też do sądu zażalenie na postanowienie o warunkowym tymczasowym areszcie dla polityka. Jak podała PK w komunikacie, decyzja o możliwości opuszczenia aresztu jest "poważnym zagrożeniem dla prawidłowego przebiegu śledztwa".
Poseł PO wyszedł z aresztu 12 lipca. Kaucję wpłacili członkowie jego rodziny.
Pięć zarzutów
Zarzuty postawione Gawłowskiemu mają związek z okresem, kiedy był wiceministrem środowiska w rządzie PO-PSL. Miał wówczas przyjąć - jako łapówkę - co najmniej 175 tys. zł w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tys. zł. Zarzuty dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tys. zł, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej. Grozi mu 10 lat więzienia.
Stanisław Gawłowski, który po wyjściu z aresztu wrócił do swoich poselskich obowiązków, cały czas utrzymuje, że jest niewinny.
Autor: KR//kg//kwoj / Źródło: PAP