Członkowie gangu pruszkowskiego, którzy niedawno opuścili areszt, znów zaczynają popełniać przestępstwa. W Pruszkowie skatowali i obrabowali małżeństwo przedsiębiorców - donosi "Życie Warszawy". - Nie ma co liczyć na resocjalizację tych osób, są głęboko zdemoralizowani i trzeba ich izolować od społeczeństwa - stwierdził w TVN24 rzecznik KWP Mariusz Sokołowski.
Zgodnie z przewidywaniami kryminologów, gangsterzy, na których ciążą zarzuty udziału w napadach z bronią, znów wracają do swojego bandyckiego fachu. Próbują odbudować swoje wpływy. - Policjanci, którzy zajmują się zwalczaniem tego typu przestępczości mówią, że zdecydowana większość tych ludzi, ponad 90 proc. wraca do procederu przestępczego - potwierdził rzecznik Komendy Głównej Policji. - Osoby, które popełniły tak ciężkie przestępstwa, nie znają innego życia i nie potrafią inaczej "pracować". Nie możemy ich spuszczać z oka, muszą być pod stałą kontrolą - dodał.
Gangsterzy znów napadają
Ostatnio ich ofiarami padło małżeństwo pruszkowskich przedsiębiorców z branży rolniczej. Bandyci zaatakowali o godz. 3 rano. Do domu jednorodzinnego wtargnęło dwóch zamaskowanych mężczyzn. – Zaatakowali, gdy małżeństwo chciało wyjechać do pracy – opowiada oficer policji. Bandyci byli bardzo brutalni.
Hałas dobiegający z parteru usłyszała córka maltretowanych i zawiadomiła policję. Funkcjonariusze złapali pod domem 35-letniego Dariusza Ś. ps. Śledź (miał przy sobie zrabowaną gotówkę), jego kolega uciekł. Skatowani domownicy trafili do szpitala.
„Śledź” związany jest z gangiem pruszkowskim od początku lat 90. Z policyjnej kartoteki wynika, że ma na koncie napady z bronią, kradzieże, porwania. Łącznie z przerwami w więzieniu spędził kilkanaście lat. Do odsiedzenia ma jeszcze dwa wyroki za brutalne rozboje.
Nie przeszkodziło mu to jednak w wyjściu z aresztu w grudniu ubiegłego roku. Dlaczego? Bo sąd uznał, że „Śledź” nie będzie przeszkadzał w toczącym się procesie. Jednocześnie bandyta nie otrzymał wezwania do więzienia, aby odbyć karę za inne przestępstwa. – Nie znam tego konkretnego przypadku, ale tymczasowy areszt nie może zastępować kary, ma zapewnić sądowi prawidłowy tok postępowania – wyjaśnił w rozmowie z "Życiem Warszawy" sędzia sądu okręgowego Wojciech Małek.
To nie pierwszy raz
Wcześniej inny pruszkowski bandyta tuż po opuszczeniu aresztu także wrócił do przestępczej działalności. Kilka miesięcy temu w Wawrze policjanci złapali Radosława K. ps. Kucharz oraz Sebastiana D. Próbowali oni wyłudzić od żony zabitego ponad rok temu Zbigniewa K. ps. Balbin (jednego z twórców gangu) 250 tys. euro.
Od kilku miesięcy z aresztu wychodzą liderzy grupy, m.in. Zygmunt R. ps. Bolo oraz Ryszard Sz. ps. Kajtek. Policja zapewnia, że ich stale monitoruje - m.in. są oni podsłuchiwani, a funkcjonariusze zbierają informacje o nich poprzez swoich tajnych informatorów.
Źródło: Życie Warszawy, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24