Z prezydium Rady Programowej TVP usunięto medioznawcę popieranego przez PO, a wiceszefem Rady uczyniono dziennikarza tygodnika "NIE" Piotra Gadzinowskiego. Wszystko to dzięki głosom medialnej koalicji: PiS, SLD, Samoobrony i LPR - podaje "Newsweek". - Nie ma o czym mówić - kwituje Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.
Rada doradza zarządowi Telewizji Publicznej w sprawach programowych. Jej skład wybiera KRRiT. Spośród 15 członków Rady aż 10 osób to politycy: Jan Ołdakowski, Jarosław Rusiecki i Anna Sobecka (posłowie PiS), Daniel Pawłowiec i Krzysztof Bosak (dawni posłowie LPR), Janusz Maksymiuk i Elżbieta Wiśniowska (byli parlamentarzyści Samoobrony), Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), przedstawiciel PSL Marian Zalewski oraz były poseł SLD Piotr Gadzinowski.
Resztę stanowią reprezentanci środowisk twórczych, którzy uzyskali rekomendację poszczególnych partii. Na czele Rady stoi Janina Jankowska, reportażystka Polskiego Radia, popierana przez PiS.
W minioną środę członkowie reprezentujący PO i PSL chcieli usunąć Jankowską, a na jej miejsce powołać swojego kandydata prof. Tadeusza Kowalskiego.
Propozycja zbulwersowała członków Rady związanych z PiS, LPR i Samoobroną. Mimo, że mają oni większość, pomysł PO mógł przejść, bo na posiedzenie nie stawili się wszyscy politycy poprzedniej koalicji rządowej. Rozstrzygający głos należał do Piotra Gadzinowskiego. Ten - urażony, że PO nawet nie starała się zdobyć wcześniej jego przychylności - nie poparł pomysłu wymiany przewodniczącego.
W zamian politycy PiS, LPR i Samoobrony, wybrali Gadzinowskiego na wiceszefa Rady. - PO zawsze nas ignorowało sądząc, że SLD i tak będzie popierać Platformę a nie PiS. Lepiej, żeby wyciągnęli nauczkę z tego, co się stało, w przeciwnym razie powinni zapomnieć o obaleniu weta prezydenta przy ustawie medialnej - stwierdził Gadzinowski.
"To nie jest warte komentarzy"
- O czym miałam rozmawiać z Gadzinowskim, skoro PiS powiedział, że poprze kandydaturę pana Kowalskiego, jeśli Jankowska ustąpi. Stało się jednak inaczej - powiedziała w TVN24 posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Stwierdziła jednocześnie, że połowa tego, co podał „Newsweek”, to jakieś domniemania. - Wymiana prezydium Rady następuje co roku. Do tej pory odbywało się to bezkrwawo. Tym razem to pan Gadzinowski złożył wniosek o wymianę prezydium. Uznałam, że jest słuszny i zaproponowałam, by pan Kowalski został przewodniczącym, a pani Jankowska – wiceprzewodniczącą. Ale pani redaktor stwierdziła, że to bez sensu, bo taka funkcja, to tylko zawracanie głowy. Wraz z panem Jankowskim wycofałam się więc z działań zmierzających do zmian w prezydium - powiedziała posłanka PO. - I wtedy pani Jankowska została ponownie przewodniczącą, wybierając sobie na zastępcę pana Gadzinowskiego - dodała.
Według Śledzińskiej-Katarasińskiej, sprawa nie jest warta poważanych komentarzy. A słowa Gadzinowskiego o tym, że jeśli PO dalej będzie tak postępować, to nie ma co liczyć na pomoc SLD w odrzuceniu weta prezydenta do ustawy medialnej, podsumowuje krótko: - Myślę, że znajdzie się jeszcze pole do porozumienia.
Zainteresowany nie czytał...
Piotr Gadzinowski również próbował łagodzić w TVN24 całą sprawę, chwaląc posłankę PO. - Przez wiele lat pracowałem z panią Iwoną Śledzińską-Katarasińską w komisji kultury. I choć czasem mieliśmy odmienne zdania, to spory te były bardzo twórcze - powiedział Gadzinowski.
Artykułu w "Newsweeku" nie chciał komentować. Stwierdził, że go nie czytał. Pytany, jak zachowa się SLD ws. weta prezydenta do ustawy medialnej, odpowiedział lakonicznie: - W sprawie ustawy medialnej Platforma zachowuje się wielkopańsko, zaproponowała złą ustawę. I myślała, że ją poprzemy. Jednak partia rządząca powinna słuchać opozycji.
Źródło: newsweek.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24