Jarosław Kaczyński krok po kroku w poszczególnych ustawach zapisuje fragmenty wielkiej ustawy o stanie wyjątkowym. Można powiedzieć, że powoli zaczyna nas przyzwyczajać do życia w strachu - mówił w "Faktach po Faktach" opozycjonista w czasach PRL Władysław Frasyniuk.
Były prezydent Lech Wałęsa i Władysław Frasyniuk zapowiedzieli, że podczas najbliższej miesięcznicy smoleńskiej 10 lipca staną naprzeciwko Jarosława Kaczyńskiego "w obronie naszych praw".
"Nie godzimy się na odebranie nam podstawowych swobód obywatelskich i wolności zgromadzeń" - napisali wspólnie w oświadczeniu opublikowanym we wtorek.
Frasyniuk podkreślił w "Faktach po Faktach", że napisali je, by przypomnieć Polakom "zbiór uniwersalnych wartości, oczywistych w Unii Europejskiej i zapisanych także w polskiej konstytucji". Dodał, że "nawet wartości chrześcijańskie są w Polsce zagrożone".
- Musimy sobie uświadomić, że istnieje realne zagrożenie, że Jarosław Kaczyński tworzy nam nowy system autorytarny - ocenił Frasyniuk.
Dodał, że prezes PiS "krok po kroku w poszczególnych ustawach zapisuje fragmenty wielkiej ustawy o stanie wyjątkowym".
"Wielu pyta z przerażeniem"
- Można powiedzieć, że (Jarosław Kaczyński - red.) powoli zaczyna nas przyzwyczajać do życia w strachu. Coraz częściej mam pytania: "Panie Władku, nie boi się pan? A żona, dzieci, a firma?". Wielu pyta z przerażeniem - podkreślił.
Pytany, czy wraz z Wałęsą mają pomysł, jak ma wyglądać 10 lipca na Krakowskim Przedmieściu, Frasyniuk odpowiedział: - Namawiam, żeby licznie przyjść, żeby nie trzeba było siadać.
Zapytany z kolei, czy nie boi się, że manifestacja smoleńska i kontrmanifestacja wymkną się spod kontroli, powiedział: - Oglądamy przecież obrazki ze Stanów Zjednoczonych. Stoją zwolennicy (Donalda - red.) Trumpa i przeciwnicy. Nie leje się krew.
- Amerykanie mówią: nie bądź obojętny. Wyróżniaj się. Pomagaj instytucjom, które chronią twoje prawa. Sama instytucja się nie obroni. A nam się wydaje, że dali nam Trybunał Konstytucyjny, dali Rzecznika Praw Obywatelskich, że jak jest wpisane w prawo, to nic się nie wydarzy. A wydarzyło się - podkreślił.
"Nas jest zdecydowanie więcej niż zwolenników PiS"
- Rzeczywistość zmieniają nie tłumy, a niepokorni obywatele. Tacy obywatele, którzy się wyróżniają i zarażają innych. Jestem głęboko przekonany, że nas jest zdecydowanie więcej niż zwolenników PiS. Że mamy większą w sobie determinację niż zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości - zaznaczył Frasyniuk.
- Co trzyma zwolenników PiS? Posady, które oni w tej chwili rozdają (...), te kolejne odszkodowania dla tych (rodzin - red.) ofiar, które zginęły pod Smoleńskiem (...) Co nas trzyma? System wartości - dodał.
"Nie boję się o zdrowie Wałęsy"
Frasyniuk na pytanie, czy nie boi się o zdrowie Wałęsy, odpowiedział, że były prezydent ma w genach "twardość, oczywistość, że należy się sprzeciwiać złu".
- Podziwiam go za to, jak latami znosi chamstwo. Ale nie boję się o jego zdrowie dlatego, że przyjście (na Krakowskie Przedmieście 10 lipca - red.) doda mu siły, wiary w ludzi. Czasami potrzebne jest nam takie ciepło. On to ciepło zobaczy po tej stronie, która przyjdzie razem z nim - powiedział Frasyniuk.
"Politykami trzeba wstrząsnąć"
Gość Justyny Pochanke ocenił, że obecna opozycja jest słaba. - Zastanawiam się, czy obudzi się dopiero wtedy, gdy Kaczyński im zabierze 10 tysięcy diety poselskiej - dodał.
Pytany, czy chciałby, żeby 10 lipca liderzy partii opozycyjnych stanęli obok niego i Wałęsy, odpowiedział, że nie należy namawiać polityków.
- Jestem głęboko przekonany, że PiS przegra. My obywatele potrafimy się sprzeciwić. Problem polega na tym, że nie ma kto wygrać (następnych wyborów - red.) - ocenił Frasyniuk.
- Chcę powiedzieć przywódcom: nie będzie mniejszego zła i ja pierwszy będę publicznie darł gardło, że jak nie ma wiarygodnych polityków, którzy odwołują się do wartości, którzy proponują nam poważną ofertę polityczną, to nie warto głosować. Szczerze powiedziawszy, lepiej zbojkotować nadchodzące wybory - stwierdził.
Frasyniuk uważa, że "politykami trzeba wstrząsnąć". - Oni muszą zrozumieć, że my w nich pokładamy olbrzymie nadzieje, że to nie jest przypadek, że oni mają mandat - przekonywał.
- Dzisiaj mamy sytuację, w której (…) obywatele zachowują się znakomicie, a przywódcy nie pamiętają o swoim mandacie. Być może go zostawili głęboko w szafie pancernej, żeby nie ponosić odpowiedzialności - zastanawiał się.
"Kaczyński myśli o Europie i Polsce w kategoriach 1938 roku"
Frasyniuk zaznaczył, że sam nie może stanąć na czele opozycji. - Nie mam mentalności Jarosława Kaczyńskiego. On świadomie, cynicznie przyjął rolę pierwszego sekretarza (...). Właściwie jest tak naprawdę dyktatorem. Być może marzy mu się, żeby być Józefem Piłsudskim, który zbuduje Berezę Kartuską i opornych tam będzie więził - powiedział.
- Kaczyński myśli o Europie i Polsce w kategoriach 1938 roku - ocenił Frasyniuk. Dodał, że on sam myśli o przyszłości obywateli.
Podkreślił, że może być "rzecznikiem obywateli". Dodał, że może integrować obywateli i opozycję.
- Władysław Frasyniuk nie jest lekarstwem na problemy polskiego społeczeństwa. Na czele rządu powinien stanąć wykształcony człowiek, czterdziestolatek, który ma pewne doświadczenia zawodowe - stwierdził.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24