"Fakty" TVN dowiedziały się w piątek, że minister sprawiedliwości Waldemar Żurek podpisał wnioski o uchylenie immunitetów posłom PiS Łukaszowi Mejzie i Antoniemu Macierewiczowi.
Minister potwierdził po południu informację na portalu X w sprawie jednego z posłów. Napisał, że "poseł powinien świecić przykładem, a nie ignorować prawo". Dodał, że "podpisał wniosek do Marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu posłowi Łukaszowi Mejzie - po to, żeby mógł zostać ukarany w postępowaniu wykroczeniowym". "Zero tolerancji dla piratów drogowych" - dodał Żurek.
Kilka tygodni temu policja nałożyła na Łukasza Mejzę mandat w wysokości 2500 złotych i 15 punktów karnych za jazdę z prędkością 200 kilometrów na godzinę na drodze ekspresowej S3 w okolicach Polkowic. Mejza wtedy odmówił jego przyjęcia, powołując się na immunitet poselski.
W związku z nieprzyjęciem mandatu, zdaniem Kancelarii Sejmu, Mejza "nie skorzystał ze swojego prawa do złożenia oświadczenia o wyrażeniu zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej w tej sprawie".
Mejza oświadczył kilka dni po jego zatrzymaniu, że "zrzeka się" immunitetu. Jak podkreśliła Kancelaria Sejmu, w związku z uruchomioną już wcześniej procedurą poseł nie może "w sposób skuteczny samodzielnie powiadomić o 'zrzeczeniu się immunitetu' zanim wniosek w tej sprawie formalnie nie wpłynie do marszałka Sejmu".
"Wynika to z tego, że niezbędne jest dokładne wskazanie, jakiego czynu dotyczy zgoda na pociągnięcie do odpowiedzialności. Stąd konieczne jest oczekiwanie na wniosek ze strony policji, w którym czyn ów zostanie precyzyjnie określony" - poinformowano.
Tłumaczenia Mejzy
Po zdarzeniu na drodze ekspresowej S3 Mejza przekazał nam oświadczenie, w którym napisał m.in., że "źle się zachował" i "nic tego nie tłumaczy". "Przepraszam. Taka sytuacja nie powtórzy się więcej" - oświadczył.
Zadeklarował, że "jeśli będzie taka możliwość prawna, to ureguluje ten mandat od razu". "A jak nie, to oczywiście natychmiast zrzeknę się immunitetu i poniosę pełną odpowiedzialność, bo jestem charakternym gościem, a nie jakimś (byłym marszałkiem Senatu Tomaszem - red.) Grodzkim, który będzie się chował za immunitetem. Jeszcze raz przepraszam" - napisał.
"Mandatu nie przyjąłem tylko dlatego, że spieszyłem się na lotnisko i czas potrzebny na jego wypisanie sprawiłby, że na pewno bym się spóźnił na samolot (ostatecznie i tak się spóźniłem)" - tłumaczył.
Wniosek o uchylenie immunitetu Antoniemu Macierewiczowi
W piątek Waldemar Żurek podpisał również wniosek o uchylenie immunitetu innemu posłowi PiS Antoniemu Macierewiczowi . Na początku listopada ubiegłego roku Macierewicz miał złamać szereg przepisów drogowych podczas "rajdu" po centrum Warszawy.
Dziennikarze "Faktu" udokumentowali i opisali jazdę w wykonaniu Antoniego Macierewicza. Jechali za nim spod siedziby Radia Wnet na Starym Mieście. Jak napisali - pierwszy z przepisów ruchu drogowego poseł miał złamać już "podczas opuszczania miejsca postojowego". Samochód był w ruchu, a on "przy uchu trzymał telefon". Za taką rozmowę w trakcie jazdy grozi 500 zł mandatu i 12 punktów karnych - czytamy.
Później Macierewicz - co "Fakt" pokazał na zdjęciu - wyprzedzał inny samochód na przejściu dla pieszych (1500 zł mandatu i 15 punktów karnych). Na koniec zaś - nieco później - miał przeciąć podwójną ciągłą linię i wjechać na buspas, za co mógłby według dziennika dostać 200 zł mandatu i 5 punktów karnych.
Dziennikarze ocenili, że sytuacja "powinna się zakończyć utratą prawa jazdy". Prawo jazdy policja może odbierać po przekroczeniu 24 punktów karnych, a Macierewicz uzbierał ich według ustaleń "Faktu" nawet 32.
Macierewicz w TV Republika był pytany, czy rozmawiał w czasie jazdy samochodem. "Moim zdaniem samochód wtedy stał" - odpowiedział poseł PiS. Zapewnił, że "jest absolutnie do dyspozycji". "Zrealizuję wszystko, co będzie wynikało z konsekwencji, jeśli takie działania rzeczywiście miały miejsca" - dodał.
Poseł nie odniósł się do innych sytuacji drogowych z jego udziałem zarejestrowanych przez dziennikarzy "Faktu" w czasie tej samej jazdy.
Poseł zaznaczył, że jazda samochodem z "telefonem w ręku" jest niedopuszczalna. "Donald Tusk zrobił to i w 2021, 2022 i 2023 roku i w tej sprawie pan Siemoniak (Tomasz Siemoniak - przyp. red.) milczał" - powiedział Antoni Macierewicz.
Autorka/Autor: mm/tok
Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: L. Szymański/PAP, P. Supernak/PAP