Ksiądz Wojciech Gil, jeden z duchownych podejrzewanych o wykorzystywanie seksualne dzieci przyleciał do Polski - dowiedziały się "Fakty" TVN. Śledczy z Dominikany mają jego komputer z pornografią dziecięcą oraz zeznania chłopców, których miał wykorzystywać. Drugi z duchownych - abp Wojciechowski - pozostaje w Watykanie. 9 września rzecznik prasowy Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła ks. Tadeusz Musz podkreślił w rozmowie z TVN24, że z księdzem Gilem nie ma kontaktu i nie wiadomo, gdzie przebywa.
Od kilku tygodni prasa pisze o sprawie byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie, polskiego arcybiskupa Józefa Wesołowskiego (odwołanego przez papieża Franciszka wobec podejrzeń o pedofilię), a ostatnio także na temat innego polskiego księdza - Wojciecha Gila, który miał się dopuszczać czynów pedofilskich wobec dzieci.
W rodzinnej miejscowości
"Fakty" TVN ustaliły, że ks. Wojciech Gil przyleciał do Polski i mieszkał w rodzinnej miejscowości niedaleko Krakowa. To tu dotarło do niego pismo z zakonu Michalitów z poleceniem powrotu na Dominikanę. Zakonnik odmówił jego wykonania.
Reporter "Faktów" na oficjalnej stronie polskiej policji znalazł zdjęcia, które dowodzą, że ks. Gil zabierał dzieci z parafii na Dominikanie do Polski. Trzy zdjęcia dokumentują wizytę w komendzie powiatowej w Polkowicach.
Zakaz od przełożonego
9 września ks. Tadeusz Musz - rzecznik prasowy Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła, w którym służy ks. Gil - podkreślał, że "od chwili, gdy otrzymał (ks. Gil - red.) polecenie przełożonego generalnego do powrotu do Dominikany" nie ma z nim kontaktu. - Nie wiadomo też gdzie przebywa. Na pewno nie przebywa w żadnym domu zgromadzenia - zapewnił wówczas rzecznik. Dziś nie udało nam się z księdzem skontaktować.
Dodał, że "przełożony generalny, postępując zgodnie z prawem kościelnym, zabronił księdzu wykonywania wszystkich funkcji wynikających z przyjętego sakramentu święceń kapłańskich". - Polecił mu udanie się do Republiki Dominikańskiej i podjęcie współpracy z tamtejszym wymiarem sprawiedliwości. Po to, aby wyjaśnić sprawę wobec podejrzeń, które zostały wobec niego wysnute - poinformował ks. Musz.
- Rozumie się, że jeżeli ma wypełnić tego typu polecenie, to musi je wypełnić. Wiadomo, że jak dostał polecenie, przypuszczam, że to było końcem maja, to w jakimś rozsądnym czasie powinien powrócić. Ks. Wojciech przebywał na urlopie w Polsce i pewno miał bilet powrotny, powinien więc wrócić - dodał.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: policja.pl