Proces, który się odbył wczoraj, nie był procesem w sprawie Władysława Frasyniuka, tylko w sprawie obrony godności i wolności ludzkiej - podkreślał w "Faktach po Faktach" Władysław Frasyniuk. Opozycjonista z czasów PRL i były poseł odniósł się do decyzji warszawskiego sądu w sprawie zakucia go w kajdanki przez policję. - Mamy prawo liczyć na to, że są sędziowie, którzy reprezentują myślenie w kategoriach wolnego sądu - podkreślił.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa orzekł we wtorek, że policjanci, którzy 14 lutego skuli Władysława Frasyniuka w kajdanki, doprowadzając go na przesłuchanie, nie mieli prawa tego zrobić.
Frasyniuk został zatrzymany w związku z blokowaniem przemarszu podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca 2017 roku. Pod koniec kwietnia sąd umorzył tę sprawę, stwierdzając, że "w przypadku, gdy spór ma charakter pokojowy, to kontrmanifestacja w przestrzeni publicznej nie jest niczym nagannym".
"Władza nie jest wszechmocna i nieomylna"
Jak podkreślał Frasyniuk w "Faktach po Faktach" w TVN24 w środę, "te kajdany służą temu, żeby pozbawić człowieka poczucia wolności obywatelskiej i po to, żeby człowieka upokorzyć".
Dodał, że proces w jego sprawie był "ważnym aktem, który na przyszłość ma zapobiec używaniu takich środków wobec obywateli". - Proces, który się odbył wczoraj, nie był procesem w sprawie Władysława Frasyniuka, tylko w sprawie obrony godności i wolności ludzkiej. Może wczorajszy wyrok będzie wyrokiem, który wielu innym obywatelom zapewni komfort i poczucie większego bezpieczeństwa - wskazywał były opozycjonista.
- Ten proces i moja postawa jest dowodem na to, że władza nie jest wszechmocna i nieomylna, i że mamy prawo liczyć na to, że są sędziowie, którzy reprezentują myślenie w kategoriach wolnego sądu, a oni są gwarantem naszej wolności - podkreślił gość "Faktów po Faktach".
"Władza napina mięśnie, a młody 'Karolek' wygrywa"
Frasyniuk nadal ma postawione dwa zarzuty w związku z jego uczestnictwem w kontrmanifestacji smoleńskiej z czerwca 2017 roku - naruszenia nietykalności funkcjonariusza i wprowadzenia funkcjonariusza w błąd.
Zdaniem Frasyniuka "oba te zarzuty są dosyć zabawne" i "ośmieszają władzę". - Dyktatury zawsze przewracają się na takich drobnych, kompromitujących rzeczach, bo kiedy władza napina mięśnie, a młody "Karolek" wygrywa, to ta władza jest po prostu śmieszna - podsumował.
"Oburzające chamstwo"
Frasyniuk odniósł się też do konfliktu Polski z Unią Europejską w sprawie reform polskiego wymiaru sprawiedliwości i ostatniej decyzji Komisji Europejskiej, która zadecydowała, że wypłacanie funduszy z budżetu Unii będzie uzależnione od praworządności w krajach członkowskich.
- Jak Unia Europejska zachowała się twardo, (…) to się chłopaki zestrachały - ocenił. Według niego rządzący będą teraz "próbowali na szybko stworzyć prawo, które pozwoli zamydlić oczy, oszukać urzędników europejskich".
- To pokazuje stosunek, zakłamanie PiS-u wobec polskiego obywatela, oburzające chamstwo, które wynika z tego, że [twierdzą, że - przyp. red.] obywatel jest głupszy i nie rozumie - podkreślił Frasyniuk.
Stwierdził, że obecny rząd "kłamie rano, w południe i wieczorem i próbuje tworzyć prawo na kolanie".
"Żal, że nie dostał w twarz"
Gość "Faktów po Faktach" skomentował też słowa Jacka Żalka, posła Porozumienia i wiceszefa klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, który we wtorek w rozmowie z TOK FM ocenił, że nie można spełnić postulatu protestujących w Sejmie i dać im po 500 złotych miesięcznie w gotówce, bo traktują oni swoje dzieci jak "żywe tarcze" i "zakładników".
Jak mówił Frasyniuk, "żal, że [Żalek - przyp. red.] nie dostał za to w twarz". - To pokazuje potworną pogardę [polityków - red.] wobec społeczeństwa. W sytuacji niepełnosprawnych, ciężko okaleczonych dzieci i bohaterskich matek (...) to jest podwójne chamstwo - ocenił gość TVN24.
- Brakuje słów komentarza, cisną się same ordynarne słowa - dodał.
Autor: ads//now/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24